Autor: Łukasz Witczyk

Paboł wygrał Grand Prix Red Sox

Paboł wygrał w Grand Prix Red Sox – III rundzie elitarnego cyklu organizowanego przez kluby. W finałowym wyścigu wyprzedził on Pirka, Daniela oraz Igłę. Niespodzianką było dopiero 11-12. miejsce Kaspera.

– Bardzo dobrze się dzisiaj czułem. Pewnie. Pytania mi spasowały i bardzo się cieszę z wygranej. Jakby tak to przełożyć jeszcze na IM to byłbym bardzo zadowolony – powiedział po zawodach Paboł.

Wyniki:

1. Paboł 25
2. Pirek 20
3. Daniel 18
4. Igła 16

5. Cysu 15
6. Plonek 14
7. Guru 12
8. Grzesiecek 10
9-10. Styrcu 8
9-10. Wojtas 8
11-12. Kasper 7
11-12. Slayu 7
13-14. Malak 6
13-14. Kwiti 6
15-16. mk 5
15-16. Vanpraag 5
17-18. LyderKKŻ 4
17-18. Mmmaciekk 4
19-20. Muchenzior 3
19-20. Leigh 3
21-22. Grigorian 2
21-22. Jessup 2
23-25. Wazzup 1
23-25. Rudolf 1
23-25. Kylo 1

Liga Rezerw. Świetna końcówka Fajrant Team

Fajrant Team po jedenastu biegach przegrywało dziesięcioma punktami, ale zdołało odwrócić losy meczu i wygrało z Bad Company 46:44. Świetnie w FT spisał się Wazza, który zdobył 14 punktów. W BAD liderem był Matic (11 „oczek”. W tym meczu w ISQ zadebiutowali Bejot (5 punktów) i Sasla (8 „oczek”).

Bad Company – Fajrant Team 44 : 46

Bad Company – 44:
9. Matju 10+1 (1,3,1*,1,3,1,0)
10. Matic 11 (3,2,-,3,3,-,-)
11. Kamerun 7+2 (1*,0,3,-,2*,-,1)
12. Bejot 5 (-,0,2,0,0,3,0)
13. Apocalips 3+1 (1*,1,1)
14. Delejt 8+1 (2,2*,2,2,0)

Fajrant Team – 46:
1. Wazza 14+1 (2,1*,3,-,2,3,-,3)
2. Sasla 8+1 (d,1,1,1,1,2,2*)
3. Brzycho 9+1 (3,2,0,-,1*,-,3)
4. Shaft 3 (0,3,0,-,0,-,-)
5. Misiowy 2+1 (0,0,2*)
6. Krzysinho 10+1 (2,3,0,3,2*)

Bieg po biegu:
1. Matic, Wazza, Matju, Sasla (d) ……..4:2
2. Brzycho, Delejt, Kamerun, Shaft ……..3:3 (7:5)
3. Matju, Brzycho, Wazza, Kamerun ……..3:3 (10:8)
4. Shaft, Matic, Sasla, Bejot ……..2:4 (12:12)
5. Wazza, Bejot, Matju, Shaft ……..3:3 (15:15)
6. Kamerun, Delejt, Sasla, Brzycho ……..5:1 (20:16)
7. Matic, Krzysinho, Matju, Misiowy ……..4:2 (24:18)
8. Krzysinho, Delejt, Sasla, Bejot ……..2:4 (26:22)
9. Matju, Kamerun, Sasla, Shaft ……..5:1 (31:23)
10. Matic, Wazza, Brzycho, Bejot ……..3:3 (34:26)
11. Bejot, Sasla, Matju, Krzysinho ……..4:2 (38:28)
12. Wazza, Delejt, Apocalips, Misiowy ……..3:3 (41:31)
13. Krzysinho, Sasla, Apocalips, Matju ……..1:5 (42:36)
14. Brzycho, Misiowy, Kamerun, Bejot ……..1:5 (43:41)
15. Wazza, Krzysinho, Apocalips, Delejt ……..1:5 (44:46)

Sędzia: Lowigus
Technik: Del

Jest wygrana, jest radość. Choć przebieg meczu nie zapowiadał dwóch punktów, to trzy ostatnie biegi udało nam się pojechać bezbłędnie. Dziś zadebiutował u nas sasla, i może wynik punktowy na to nie wskazuje, to zaprezentował się bardzo ciekawie. I o to w tej lidze rezerw przede wszystkim chodzi. Siejemy w Fajrantowie. Plony zamierzamy zebrać najpóźniej w przyszłym sezonie.

Brzycho (trener Fajrant Team LR)

Cóż, pierwsza porażka, ale nie o wynik tutaj jechaliśmy. Bardzo cieszę się, że kolejne świetne zawody odjechał Matju, coraz śmielej będzie pukał do pierwszego składu I-ligowego. Postanowiliśmy dać też szansę debiutantowi, któremu udało się nawet przywieźć premierową trójkę. Bejot, gratulacje. Fajnie spisał się także Delejt. Mieliśmy dziś okazję potrenować niektóre elementy, wiemy też już, jakich błędów ustrzegać się w przyszłości. Dziękuję FT za szybki i spokojny mecz.

Matic (trener Bad Company LR)

Liga Rezerw. Red Sox wsparte liderami ze zwycięstwem

W meczu 2. kolejki Ligi Rezerw Red Sox pokonało Buoni Fantasmas 49:41. Liderem zwycięskiego zespołu był Boski, który na swoim koncie zapisał 10 punktów i bonus. Wśród BF najlepszy był Jcob – zdobywca 14 „oczek”.

Buoni Fantasmas – Red Sox 41 : 49

Buoni Fantasmas – 41:
9. Rudolf 8+1 (2,-,3,1*,0,2,0)
10. Suharek 11+1 (1*,2,3,-,0,0,2,3)
11. Jcob 14 (2,3,w,3,2,1,3,0)
12. Grigorian 5+2 (1*,1*,-,0,2,0,1)
13. Lirasz 3 (1,0,2)

Red Sox – 49:
1. Boski 10+1 (3,2,1*,-,1,-,1,2)
2. Koras 7+1 (0,0,-,2,1,-,3,1*)
3. Muchenzior 8 (3,0,1,-,3,1,0)
4. Cokus 9+1 (0,3,2,0,-,2*,2)
5. Jessup 9 (3,3,3)
6. Strc 6+1 (2,1*,3)

Bieg po biegu:
1. Boski, Rudolf, Suharek, Koras ……..3:3
2. Muchenzior, Jcob, Grigorian, Cokus ……..3:3 (6:6)
3. Jcob, Boski, Lirasz, Muchenzior ……..4:2 (10:8)
4. Cokus, Suharek, Grigorian, Koras ……..3:3 (13:11)
5. Rudolf, Cokus, Boski, Lirasz ……..3:3 (16:14)
6. Suharek, Strc, Muchenzior, Jcob (w) ……..3:3 (19:17)
7. Jessup, Lirasz, Rudolf, Cokus ……..3:3 (22:20)
8. Jcob, Koras, Strc, Grigorian ……..3:3 (25:23)
9. Jessup, Jcob, Koras, Rudolf ……..2:4 (27:27)
10. Muchenzior, Grigorian, Boski, Suharek ……..2:4 (29:31)
11. Strc, Rudolf, Muchenzior, Grigorian ……..2:4 (31:35)
12. Jessup, Cokus, Jcob, Suharek ……..1:5 (32:40)
13. Koras, Suharek, Boski, Rudolf ……..2:4 (34:44)
14. Jcob, Cokus, Grigorian, Muchenzior ……..4:2 (38:46)
15. Suharek, Boski, Koras, Jcob ……..3:3 (41:49)

Sędzia: Krzysinho
Technik: suharek

Nadal staramy się objeżdżać rezerwowych i są już pierwsze efekty. Na pochwałę zasłużył każdy z zawodników. Cieszy jazda każdego z nich i widać, że rywalizacja o miejsce w podstawowym składzie jest zacięta. Jako że były dziury w składzie, to dziś wsparliśmy się Jessupem i Strcem, by chłopaki rozgrzali się przed Grand Prix. Nadal zamierzamy dawać szansę tym, którzy nie jeżdżą w ligowych rozgrywkach lub stawiają pierwsze kroki w ISQ.

Witek (trener Red Sox LR)

Najważniejsze, że była okazja dotrzeć się przed kolejnym ligowym meczem. Myślę, że drugiej linii takie mecze są bardzo potrzebne. Dziękuję za sprawnie poprowadzony mecz. Co do samego meczu, to okazało się że po prostu nie mamy tak długiej ławki jak RS. W momencie wejścia „imitacji II linii” w postaci Jessupa i Strc – po prostu nam uciekli.

Suharek (trener Buoni Fantasmas LR)

Grand Prix nabiera rozpędu. Czas na rundę Red Sox

W niedzielę 7 lutego rozegrane zostanie Grand Prix Red Sox. To trzecia runda cyklu organizowanego przez kluby. Tym razem doszło do kilku zmian w obsadzie.

Z cyklu Grand Prix wycofał się Witek, którego zastąpił Kwiti. – Dwie rundy nie były dla mnie udane, brałem udział w dwóch czy trzech biegach i w każdym musiałem walczyć o przetrwanie. Nie jestem fanem tego systemu i nie chcę startować na siłę, zwłaszcza że w drużynie są inni zainteresowani jazdą – powiedział Witek.

Na liście startowej są też inni przedstawiciele RS: Strc, Muchenzior, Jessup i Guru. Ten ostatni wraz z Malakiem jest liderem klasyfikacji generalnej cyklu. Obaj mają po 39 punktów i jednej wygranej rundzie.

Początek zawodów o 21:00.

Lista startowa:
1. Malak(DD)
2. Igła (CT)
3. Plonek (FT)
4. Cysu (FT)
5. Kasper (DD)
6. Guru (RS)
7. Pirek (WS)
8. Vanpraag (FT)
9. Slayu (WS)
10. Wojtas (DD)
11. Mmmaciekk (DD)
12. Daniel (BF)
13. LyderKKŻ (WS)
14. Wazzup (BF)
15. Leigh (RZ)
16. Paboł (FT)
17. Jessup (RS)
18. Grigorian (BF)
19. Kwiti (RS)
20. mk (WS)
21. Rudolf (BF)
22. Strc (RS)
23. ISQ (Dzika Karta)
24. Muchenzior (RS) (Dzika Karta)

Aszotek jak przed laty liderem Champions Team. „Od dłuższego czasu mnie to frustrowało”

Aszotek przez wiele sezonów był liderem Champions Team. Jednak w obecnym był cieniem dawnego zawodnika. Zdobywał po kilka punktów w meczu. Przełamanie nastąpiło w starciu z Rycerzami Zodiaku. Zdobył 11 „oczek” i jak przed laty był jednym z najskuteczniejszych zawodników CT.

– Ciężko mówić o wzroście formy, po prostu wreszcie w lidze pojechałem na dobrym poziomie. Od dłuższego czasu występy ligowe mnie frustrowały – we wszystkich treningach, sparingach, byłem najlepszy w drużynie, ale jak przychodziło do spotkań ligowych, to była klapa. A przecież poziom wiedzy nie zmienia się z dnia na dzień. Myślę, że potrzebowałem takiego spotkania na przełamanie i wierzę, że teraz będzie lepiej – powiedział Aszotek.

– Jasne, że przez 10 lat mocno zardzewiałem. Jednak to nie jest tak, że moja wiedza i szybkość pozwala na zdobywanie po 5 punktów w meczu. Tym bardziej, że cały czas nad tym pracuję, choć nie jest to łatwe przy mojej pracy i dwójce małych dzieci. Wiem jednak, że stać mnie na dużo więcej niż do tej pory pokazywałem w lidze i postaram się udowodnić, że występ z Rycerzami Zodiaku nie był pierdnięciem kury – dodał.

Dla Champions Team był to pierwszy triumf w sezonie. – Pomimo, że przegrywaliśmy mecz za meczem, atmosfera w drużynie była cały czas bardzo dobra. Nie potrzebujemy do tego Sławomira Peszko, bo cała drużyna jest jednym wielkim „atmosfericiem”, ale przez 10 kolejek Peszek nas nie opuszczał. Oczywiście to tak żartem, bo nie przegrywaliśmy pechowo, po prostu byliśmy dziadami (uśmiech) – stwierdził.

– Zwycięstwo z Rycerzami Zodiaku przyjęliśmy oczywiście z radością, uznając, że zasłużyliśmy, by walnąć sobie szklaneczkę whisky lub innego trunku, bo Citas whisky nie lubi. Ale też z ulgą, bo choć nie mamy wcale ciśnienia na wygrywanie, to nie chcieliśmy zapisać się w historii jako pierwsza drużyna bez zwycięstwa. Z tym brakiem ciśnienia to jest tak, że wszyscy traktujemy to jako zabawę i czy wygrywamy, czy nie, jest w porządku. Natomiast oczywiste jest to, że każdy woli wygrywać niż przegrywać – dodał Aszotek.

Wygrana dodała CT i Aszotkowi wiary we własną wiedzę. – Myślę, że Buoni nie mogą teraz spać spokojnie. Cały czas są w grze w walce o play off, a my nie mamy zamiaru ułatwiać walki żadnemu rywalowi. Myślę, że stać nas na to, by napsuć krwi zarówno BF w najbliższym meczu, jak i nawet zdecydowanym faworytom z Red Sox i BAD Company. Ale bez spiny. Najważniejsze, że wygraliśmy ten jeden mecz, teraz pojedziemy bez jakiejkolwiek presji – stwierdził.

Wcześniej CT wygrało w Lidze Rezerw z Red Sox. – Ligę Rezerw traktujemy w ten sposób, by ci, którzy potrzebują jazdy, mogli tam pojechać. Nie chodzi o zwycięstwa. Ostatnio mieliśmy w składzie 6 zawodników i każdy pojechał kilka biegów, nawet Fafa, który się spóźnił. Nie sądzę, by ta wygrana miała jakiś wpływ na całą drużynę. Mogła jednak mieć wpływ na mnie, bo wreszcie gdzieś – poza sparingami i treningami – pokazałem się z dobrej strony. Może coś się wtedy odblokowało i teraz będzie już lepiej? Zobaczymy. Abstrahując jednak od tego, że ligę rezerw traktujemy szkoleniowo, to uważam, że stać nas na to, by ją wygrać. A to dlatego, że mamy bardzo wyrównaną drugą linię, która przecież przy absencji trójki liderów jest decydująca – zakończył Aszotek.

Daniel to multimedalista IM ISQ. Przed półfinałem obawiał się, że odpadnie

Daniel to jeden z najbardziej utytułowanych quizowiczów w historii ISQ. W swoim dorobku ma tytuł Indywidualnego Mistrza ISQ z sezonu 10. Ówczesny zawodnik Red Sox wyprzedził RavLita i KubęW. Był także brązowym medalistą w sezonach 8 i 12.

W tym sezonie jego głównym celem indywidualnym był awans do finału IM ISQ. – Tak, IM ISQ to turniej mający dla mnie ogromną wagę, zdecydowany najważniejszy start w całym sezonie. Każda runda eliminacyjna jest więc istotna. Liga jest dla mnie bardzo ważna, ale nawet ona ustępuje turniejom IM – powiedział Daniel.

Przed półfinałem nie był pewny awansu. – Przyznam szczerze, że przed turniejem przez cały dzień obawiałem się, że odpadnę. Zawody zacząłem dobrze, ale po trzech seriach mimo to miałem tylko 6 punktów. W czwartej serii miałem za rywali zawodników mających po 5 punktów, więc wyścig miał ogromne znaczenie – dodał.

– Znów wróciła obawa, że odpadnę, ale na szczęście od tej pory wygrywałem już wszystko do końca i zająłem drugie miejsce w całych zawodach, zdobywając tym samym awans – przyznał Daniel, który w półfinale był drugi.

Na finał Daniel stawia sobie ambitny cel. – Nie będę ukrywał, cel minimum to medal. Chciałbym wygrać, ale wiadomo, że obsada jest bardzo mocna. Kandydatów do zwycięstwa będzie więc dużo i zadecydują najmniejsze detale. Podstawą jest jednak podium – zakończył.

Guru marzy o medalu IM ISQ. W półfinale nie miał sobie równych

Guru to ścisła ligowa czołówka, choć zdarzają mu się wpadki. Jest liderem Red Sox i czołowym zawodnikiem cyklu Grand Prix. Swoją wysoką formę potwierdził w półfinale Indywidualnych Mistrzostw ISQ.

W nim zajął pierwsze miejsce i zdobył 13 punktów. Jak dotąd jest jedynym zawodnikiem Red Sox, który awansował do finału. W półfinale odpadli Jessup i Witek. – To dla mnie bardzo ważna impreza, a awans do finału jest potwierdzeniem dobrego sezonu w moim wykonaniu – powiedział Guru.

Jak twierdzi, w dobrym występie pomógł mu Turniej Boskiego. – W półfinale jechało mi się świetne. Trafiłem na dobre pytania. a szybkość też nie zawodziła. Myślę, że w udanym występie pomógł mi, poprzedzający półfinał, turniej boskiego, gdzie mogłem dobrze rozgrzać palce i wejść w rytm ISQ – dodał.

Guru w finałach dotąd nie odnosił sukcesów. Brał udział w co najmniej dwóch finałach: w jednym był czternasty, w drugim jako rezerwowy nie pojawił się na torze. Teraz ambicje ma znacznie wyższe.

– Marzy mi się zdobycie medalu, ale będzie to piekielnie trudne zadanie. Pewnie będę musiał zaryzykować w kilku momentach, bo w takiej stawce chwila zawahania będzie słono kosztować – zakończył.

Jego awans do finału IM ISQ to największa niespodzianka. Delejt wśród najlepszych

Na co dzień w Internet Speedway Quiz walczy z łatką spisywacza, o czym mówił w ostatniej rozmowie z naszym portalem. Delejt w środowym półfinale Indywidualnych Mistrzostw ISQ sprawił niemałą sensację. Zajął ósme miejsce i awansował do finału.

Jego awans to największa niespodzianka pierwszego półfinału IM ISQ. – Mój cel indywidualny to było rozjeżdżenie się i nabranie doświadczenia. Byłem bardzo zaskoczony, gdy przebrnąłem przez ćwierćfinał, półfinał traktowałem jako możliwość poszerzenia wiedzy przez czytanie pytań i odpowiedzi – powiedział Delejt.

– Moim celem na półfinał, którym szczerze podzieliłem się z drużyną, było 5 punktów – tak realnie oceniłem swoją wiedzę i umiejętności w obliczu tylu znakomitych zawodników. Pomogło mi zamieszanie z kluczem w ostatnim starcie, gdzie zgarnąłem trójkę. Po czasie zauważyłem, że to kolejny już oficjalny wyścig, w którym pytanie o śp. Łukasza Romanka daje mi biegowe zwycięstwo – dodał.

Jaki cel ma na półfinał Delejt? – Cel stawiam sobie podobny jak w półfinale – będę bardzo zadowolony ze zdobycia 5 punktów i poszerzenia mojej wiedzy. Jakiekolwiek dodatkowe punkty pewnie jak zawsze wskoczą co najwyżej albo z szybkiego spisu, zamieszania rywali, bądź jeśli trafi się akurat pewna wąska kategoria która mi pasuje, bo nie spodziewam się kolejnego pytania o śp. Romanka – zakończył.

Misiowy wyrósł na pewny punkt Rycerzy Zodiaku. „Każdy start mi pomaga”

Misiowy to ważny punkt w ekipie Rycerzy Zodiaków. Jego średnia to 1,321 punktu na bieg. W starciu z Champions Team wywalczył 7 punktów, a dwa biegi z jego udziałem kończyły się podwójnymi zwycięstwami jego zespołu.

Rycerze Zodiaku jednak przegrali z Champions Team 38:51. Dla CT był to pierwszy w tym sezonie triumf. – Gdybym odpowiedział, że spodziewaliśmy się porażki, to chyba już mógłbym wieszać klawiaturę na kołku. Zdajemy sobie sprawę, że nasze wyniki nie wyglądają tak jakbyśmy chcieli, ale ja uważam, że w każdym meczu możemy wygrać i z takim też nastawieniem przystępowałem do spotkania z CT. Nie udało się, pozostaje więc pogratulować rywalom i jechać dalej – powiedział Misiowy.

Czy Misiowy spodziewał się, że będzie tak ważnym punktem zespołu? – I tak i nie. Poziom mojej wiedzy żużlowej jest aktualnie, łagodnie mówiąc, nie najwyższy. Właściwie nie jestem w stanie zdobywać żadnych trójek, chyba że ktoś wystawi odpowiedź. Z tego powodu przed sezonem wahałem się, czy w ogóle brać udział w zawodach ligowych. Na szczęście dla mnie quiz jest zbudowany tak, że punkty zdobywa się dzięki różnym atutom i mnie tym atutem jest szybkość. Dzięki temu wiem, że jeśli mam dobry dzień, to mogę robić te 7-8 punktów, niezależnie kto jest rywalem – dodał.

Starty w lidze Misiowy łączy z rywalizacją w Lidze Rezerw, gdzie związał się kontraktem z Fajrant Team. Sztab szkoleniowy FT daje mu możliwość jazdy, co Misiowy wykorzystuje w stu procentach.

– Tak naprawdę to każdy start mi pomaga. Powiedziałbym też, że nawet obecność na zawodach, w których nie startuje mi pomaga. Cały czas poznaje jakieś nowe nazwiska i powoli zauważam, że coraz więcej z nich zaczynam kojarzyć. Mam nadzieję, że dzięki temu w pewnym momencie nastąpi przełom i zacznę zdobywać więcej trójek – zakończył.

Speedi odmienił Champions Team. „Spadł kamień z serca”

Champions Team w 11. kolejce odniósł pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. CT wygrało z Rycerzami Zodiaku 51:38. Jednym z liderów był Speedi. Od jego transferu minęło już kilka tygodni i można powiedzieć, że odmienił on zespół Champions Team.

– Przyznam, że podpisując kontrakt nie widziałem tabeli – zrobiłem to dopiero po i od razu wiedziałem, że pierwsza wygrana będzie czymś wyjątkowym. Rzeczywiście tak było, spadł kamień z serca. Nasz potencjał jest z pewnością o wiele wyższy, co pokazywaliśmy jak dotąd momentami. Te momenty mogą się jednak przeistoczyć w stałą, równą formę, czego sobie i naszej drużynie życzę – powiedział Speedi.

W starciu z Rycerzami Zodiaku Speedi zdobył 11 punktów. To był jego najlepszy występ w tym sezonie. – Mówiąc szczerze nie spodziewałem się tego, że do tego czasu będę miał takie problemy. Założyłem sobie średnią w granicach 1,5-1,8, a początek był dramatyczny. Duża zasługa Levisa, który dał mi szansę i stopniowo wprowadzał do składu, choć wiadomo, chciałoby się od razu jeździć więcej – dodał Speedi.

– Teraz moja średnia bez bonusów wzrosła do bodaj 1,6 i liczę, że przynajmniej taką utrzymam, choć na pewno wolałbym zdobywać ciągle po 8 punktów, a nie raz 3 w 3 startach, raz 11. Jak wiadomo, w ISQ dużo zależy od pytań, wcześniej wybitnie nie miałem do nich szczęścia, tym razem to dopomogło. A liderem bym się nie nazwał – w tym meczu pięciu zawodników miało od 8 do 11 punktów, a Citas i Levis którym tym razem wyszło gorzej też mają olbrzymie rezerwy, co widzimy na treningach. Ta wygrana nie była wcale dziełem przypadku – stwierdził zawodnik CT.

Pierwsza wygrana CT może wpłynąć jeszcze pozytywniej na atmosferę w zespole. – Czy się poprawi? Trudno powiedzieć, wcześniej działaliśmy na zasadach: Raz się przegrywa, raz się przegrywa i nikt nie miał do nikogo pretensji za przegrany mecz, bo byliśmy w tym wszyscy razem. Teraz trzeba będzie wymyślić nowe hasło i burza mózgów może wpłynąć negatywnie na atmosferę, a nie pozytywnie, a do tego gdy poczuliśmy smak zwycięstwa, w przypadku porażek trzeba będzie uciekać jakoś od odpowiedzialności, której wcześniej nie było! – powiedział.

– Jak wspomniałem wcześniej, gdy każdemu z nas choć trochę podpasują pytania, a palce będą pracować z należytą szybkością, mamy potencjał na lepsze wyniki. Bo gdy wygrywa się pojedynczy bieg 5:1, co mimo wszystko nam się zdarzało, to czemu nie można wypracować powtarzalności? – stwierdził Speedi.

Póki co może on łączyć starty w lidze z rywalizacją w Lidze rezerw. – Tak, jak najbardziej i cieszę się z tego, że jeszcze mam tutaj szansę startów, choć był to na razie tylko jeden mecz, w przypadku wracającego po 15 latach emeryta, każde zawody są na wagę złota. Na początku brakowało mi objeżdżenia i to czułem. Liga rezerw, Turnieje Zaplecza ISQ czy treningi to – gdy ma się jakąś podbudowę od strony merytorycznej – najlepszy sposób na budowę dyspozycji. Szczególnie, że struktura pytań nieco zmieniła się w porównaniu do czasów, w których startowałem i trzeba było wypracować sobie jakoś sposób na skuteczne czytanie, co być może w pewnym stopniu załapałem. To też wymagało zebrania odpowiedniego doświadczenia – zakończył.