Kategoria: Champions Team

Levis sprawcą sensacji w IM ISQ. Swój występ nazwał „memicznym”

Dopiero 48. miejsce w statystykach ligowych i średnia na poziomie 0,938 – to dorobek Levisa. Jednak w ćwierćfinale IM ISQ trener Champions Team błysnął formą i pewnie awansował do półfinałów. Był on dotychczas sprawcą największej sensacji w Indywidualnych Mistrzostwach ISQ.

– Bardzo się cieszę, że udało mi się strzelić takie fajne zawody. Czy się tego spodziewałem? Serio? Oczywiście, że nie. Jeżeli chodzi o ten ćwierćfinał i jego przebieg, a właściwie moje biegi, to stały się one na czwartkowy wieczór bardzo memiczne w rozmowie prywatnej ze mną i Aszotkiem. Już tłumaczę dlaczego. Pierwszy bieg, notabene min. z Aszotkiem. Pytanie dotyczyło jakiegoś Czecha, który w 2010 roku bodajże jeździł w Krośnie. Padło parę odpowiedzi, potem podpowiedź i już na parę sekund przed końcem palnąłem ot tak z kapelusza Jarosek. Odpowiedź była Jan Jaros – powiedział Levis.

– Ktoś z uczestników napisał, „hmm w sumie Levis 2 lity”, tak więc 3 pkt. Następny mój bieg i trafiła mi się obsada, która zazwyczaj w swoich klubach pełni rolę zawodników drugiej linii – więc ponownie trójeczka. Tutaj zaczęło się robić już poważnie, bo ten „awans” zaczął mi niejako grozić – dodał Levis.

Trener Champions Team poszedł za ciosem i nie zmarnował szansy. – Tutaj już na naszym teamsie (żartuje, na prywatnej grupie oczywiście na fejsie) Citas i Aszot musieli mi studzić głowę, żebym się nie podpalił zbytnio, bo jak to spier*** i nie awansuje, to będzie murowany kandydat to dzbana miesiąca – stwierdził Levis.

– Następne pytanie było o Tronine. Tutaj zdobyłem 1 pkt, ale okazało się, że Apocalips miał lity, więc ostatecznie wpadły 2 pkt. Ostatnie dwa biegi, to również 2 x 2 pkt i finalnie tylko hN okazał się lepszy. Także cały ten „sukces” to ani nie nabyta naprędce wiedza, poprzez wchłanianie żużlowych periodyków, ani koalicja nawiązana z Mezzim, który sędziował. Aktualnie od grudnia jestem w ciągłym biegu w związku z przeprowadzką, więc nie mam na to czasu. Na zawody również wpadłem na 7 minut przed rozpoczęciem, bo Aszotek mnie zawołał – powiedział zapytany o to, czy przez świąteczną przerwę przeczytał całą żużlową bibliotekę.

Champions Team w tym sezonie nie wygrało jeszcze żadnego meczu, ale trener liczy na to, że to się zmieni. – Jeżeli chodzi o dalsze zmagania ligowe i to czy zdobędziemy jakieś punkty, jestem przekonany, że coś wygramy. Lada moment być może ogłosimy kolejnego zawodnika, którzy może będzie stanowić kadrę meczową. Jeśli o mnie chodzi, w lidze jeszcze okazyjnie coś pojadę, ale czasami trudno mi się skupić na jeździe i jednoczesnym prowadzeniu drużyny. Czy ten mój awans doda motywacji do wygranej innym CeT-ekom? Oczywiście, że nie! Tak jak mówiłem, mój wynik był tak memiczny, że oni już sobie śmieszkują, że teraz w półfinale pozamiatam – zakończył.

Champions Team. Nic nie wygrali, ale nadziei nie tracą. Przed CT szansa na uniknięcie niechlubnego wyczynu (podsumowanie)

Przed startem sezonu na pewno nie liczyli, że będą zamykali tabelę na półmetku rundy zasadniczej. Zawodnicy Levisa zgromadzili paczkę, która ścigała się na torach ISQ długo przed upadkiem ISQ. Takich quizowiczów jak: Aszotek, Citas czy Kleczes trudno sobie wyobrazić w innych klubach niż Champions Team. Atmosfera jest przednia, ale jak na razie nie idą za nią wyniki.

Lider – Igła

Najlepszy zawodnik CT zamyka pierwszą dziesiątkę statystyk pod względem indywidualnym. Mimo to Igła, który udanie rozpoczął sezon od podium w Kryterium Asów stara się zdobywać dla Orłów jak najwięcej punktów. Przez tych siedem spotkań wyglądało to tak, że bronił zespołu przed wysokimi porażkami. Dwa razy kończył mecze z trzynastką na koncie. Jedyny zawodnik, do którego nie można mieć większych pretensji przez tych kilka spotkań. Ewidentnie brakuje mu wsparcia ze strony kolegów.

Najlepszy mecz: Dobre Duszki – Champions Team 49:41.

Pomimo, że drużyna zrobiła najlepszy wynik przeciwko BF, to wybraliśmy inny mecz. W starciu z Dobrymi Duszkami w CT zaprezentowali wysoki, wyrównany poziom. To był zupełnie inny obraz CT niż widzieliśmy w poprzednich sześciu kolejkach. Drużyna Levisa bardzo mocno postawiła się wiceliderowi tabeli i toczyła bój jak równy z równym. CT miało nadzieję na wygraną w nominowanych, mając tylko cztery punkty straty. Ostatecznie z wygranej wyszły nici, ale DD mogły poczuć oddech na plecach, a przecież DD to kandydat do medalu w sezonie 13’.

Wpadka:

Trudno mówić o wpadce, gdy zespół przegrał wszystkie spotkania. Niektóre mecze mogły potoczyć się inaczej. Duży żal pozostał przy ostatnim meczu z DD. Niedosyt pozostał także po meczu z BF (40:44).

Co muszą poprawić:

Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że wszystko. Sporo może zmienić transfer Peera, który zaczął przywozić dla CT spore punkty. Kierownictwo drużyny stwierdziło, że walczy jeszcze o jeden transfer, ale czy on dojdzie do skutku, jeszcze nie wiadomo. Gdy reszta drużyny poprawi swoje rezultaty, wówczas, któryś z przeciwników może mieć trudną przeprawę. Zamykająca tabelę ekipa nie chce z pewnością być ostatnią, ale trzeba być o wiele bardziej skutecznym w wygrywaniu biegów.

Opinia trenera:

Jeżeli chodzi o pierwszą część rudny zasadniczej, to wyniki mówią same za siebie. Cytując klasyka „no… parę niedociągnięć jest”. Wiadomo, fajnie by było mieć parę punktów w tabeli, no ale mówi się trudno, wyszło jak wyszło.

Co mogło pójść lepiej? dobre pytanie.. właściwie trudno powiedzieć. Tak jak mówiłem bodajże po dwóch, może trzech kolejkach, frekwencja wyglądała lepiej, niż to rzeczywiście było. Kiedy na minutę przed meczem, skład był ledwo domykany, a często obsadę meczową ratował Picek i Fafa. Dopiero w trakcie meczu, dochodzili następni zawodnicy i już robiło się spokojnie. Urodzaj dobrobytu był chyba w meczu z White Sox, kiedy to miałem bodajże 10 lub 11 zawodników CT no i ktoś musiał obejść się smakiem. Z tego powodu wywiązała się mała scysja między mną i Citasem, ale znamy się nie od dziś i właściwie możemy powiedzieć sobie wszystko, nawet jakieś srogie wysrywy, a za 5 minut możemy iść na wódke ? Trochę szkoda meczu z Duszkami, który był bardzo wyrównany i przy odrobinie szczęścia może i coś by z tego było. Tak samo było w meczu z BF, zabrakło wyrachowania, może kogoś, kto byłby w stanie sam rozstrzygnąć losy meczu jak np. Daniel, który sam rozprowadził wygraną dla swojego zespołu, w którymś z meczów. Co mnie zaskoczyło ? Na pewno dwie rzeczy. Na plus na pewno to, że u większości drużyn wyczuwam ten dawny głód rywalizacji. Każdy gada, że na luzie, wynik się nie liczy, że wcale się nie spinają i to fajna zabawa. Ale jednak mam wrażenie, że bardzo często jest inaczej. Jednakże liga toczy się całkiem żwawo, portal działa bardzo dobrze, więc jest to taka miła odskocznia, od tej naszej codzienności. Na minus zaskoczyło mnie co innego. Przepraszam, że wytknę to koledze, który i tak z tego powodu ma swoistego rodzaju żal do samego siebie. Aszotek – TY wiesz….

Powtarzałem to żartobliwie, kilka razy już w naszych rozmowach na kanale CT – że zrobimy to samo co Stal Gorzów w tym sezonie. Od 0 do bohatera. Czy się uda? Nie wiem. Na pewno jesteśmy silniejsi, niż na początku sezonu, bo dołączył do nas PeeR, który po kilku latach przerwy, trzyma niezły poziom. Fajnie spisuje się Veronek, który ma lepsze i gorsze występy, ale był to świetny wybór z wolnego draftu przed sezonem ? Zobaczymy co będzie. Obawiałem się, że będzie ciężko się zebrać, wielu z nas ma obowiązki domowe, zawodowe. Niektórzy jak np Eric jedną ręką ciśnie w biegu, a w drugim próbuje usypiać swojego dzieciaczka. O dziwo, pozytywna mobilizacja jednak jest w drużynie i jakoś płyniemy przez ten sezon. Humory dopisują, często robimy sobie jaja i niewiele nam przeszkadza. Oby tak dalej.

Levis (Trener Champions Team)

Statystyki (średnia z bonusami):

10. Igła 1,947 (69+5/38)
34. Veronek 1,472 (48+5/36)
39. Eric 1,348 (28+3/23)
43. Citas 1,316 (23+2/19)
46. Aszotek 1,194 (38+5/36)
48. Levis 1,125 (15+3/16)
NKL Peer 2,000 (21+1/11)
NKL Picek 1,000 (9+4/13)
NKL BartekGKM 1,000 (3+1/4)
NKL Fafa 0,857 (5+1/7)
NKL Adrenalina 0,750 (2+1/4)
NKL Kleczes 0,667 (1+1/3)

Był zaskoczony liczbą dawnych gwiazd. Wrócił do ISQ i nie chce patrzeć na swoje wyniki – rozmowa z Peerem, zawodnikiem Champions Team

Mezzi (Portal ISQ): Zacznijmy tak rozgrzewkowo. Co robiłeś przez ostatnie osiem lat?

Peer (Zawodnik Champions Team): Właściwie podobnie jak u większości z nas – czas rozbratu z quizem przypadł na okres wchodzenia w dorosłe życie. Po drodze przeniosłem się bardziej na północ i skończyłem studia. Obecnie już od właśnie około ośmiu lat pracuję w IT (programowanie i projektowanie aplikacji/systemów). Wbrew pozorom jest to zajęcie, w którym cały czas ma się kontakt z ludźmi i poznaje nowe osoby, a także można zwiedzić trochę świata. Z zawodowego punktu widzenia zauważyłem w ISQ nową wersję czata, która według mnie działa bardzo fajnie i stabilnie. Także gratulacje dla ekipy rozwijającej ten projekt. A kto wie, może w przyszłości również i mi przyjdzie coś tam dorobić.

Skąd pomysł by wrócić do ISQ? Nie było Cię widać podczas Ligi Miast. Wchodzisz do gry po kilku ligowych kolejkach.

Szczerze mówiąc to nie byłem nawet do końca świadomy tego, że odbywa się reaktywacja, bo w ostatnim czasie nie miałem zbytnio czasu, żeby śledzić nowości ze świata ISQ. No ale w pewnym momencie odezwał się do mnie kolega z CT – Levis, no i tak jakoś poszło. Z lekkim opóźnieniem, ale udało się ponownie „zadebiutować”.

Zdążyłeś się już zorientować co dzieje się w ISQ? Na pewno wygląda to inaczej niż kilka lat temu. Zarówno z czatem jak i portalem.

Po kilku treningach i meczach odnoszę wrażenie, że zapał i emocje graczy znowu stoją na bardzo wysokim poziomie, co jest fajnym zjawiskiem. Czuć podobną atmosferę, jak w moich pierwszych sezonach. Ożywione dyskusje, komentarze, generalnie dzieje się. No i na portalu również powstaje bardzo dużo treści. Także ogólnie jestem pod wrażeniem – widać głód gry w narodzie. Zadziwiło mnie też jak dużo „starych twarzy” pojawiło się ponownie na starcie.

Co sobie pomyślałeś jak Levis wyszedł z propozycją powrotu do ISQ?

Stwierdziłem, że czemu nie, mogę spróbować. Miałem wtedy trochę wolnego, więc wpadłem na trening. Szczerze mówiąc to myślałem, że raczej będę cieniować, no ale na razie nie jest najgorzej.

No właśnie. Debiut po przerwie wspaniały. Na wejściu zrobiłeś 12 punktów w sześciu biegach. Opowiedz nam coś o tym występie.

Na początku w ferworze walki zapomniałem, że w ISQ jest limit na liczbę odpowiedzi i lekko się zagalopowałem ze strzałami ? Potem było już lepiej. Ogólnie wydaje mi się, że ciutkę zmienił się u mnie podział mocnych i słabych stron. Tzn. gorzej idzie mi spisywanie i walka „w chaosie” strzelania, ale za to trochę częściej znam poprawną odpowiedź na pytanie. Co w sumie nawet cieszy, w ostatnich latach „mniej więcej” śledziłem rozgrywki żużlowe i coś tam w głowie zostało. Ciągle jeszcze szukamy drużynowego zwycięstwa, ale moim zdaniem potencjał w zespole mamy bardzo duży. Myślę, że w drugiej części sezonu pokaże się sportowa złość i możemy jeszcze wygrać kilka meczów.

Szczerze? Nie wygląda to dobrze w CT, siedem porażek na siedem możliwych. Twój powrót może zmienić trochę oblicze CT, ale chyba nie chcecie zająć ostatniego miejsca w tabeli.

Zobaczymy jak pójdzie. Przede wszystkim liczy się dobra zabawa. Raczej nie napinamy się, żeby wygrywać za wszelką cenę. A przecież przy dzisiejszym rozwoju technologii pokus do kombinowania jest pewnie dużo. Ale kto wie, może choć częściowo uda nam się powtórzyć wyczyn gorzowskiej stali z prawdziwego żużla. Wiem, że koledzy którym do tej pory słabiej szło będą na pewno pracować nad formą. Parafrazując klasyka, dopóki palce uderzają w klawisze i mamy matematyczne szanse, to wszystko jest możliwe.

To skąd twoim zdaniem taki problem z wygrywaniem? Przeciwnicy są zbyt mocni, czy uważasz, że wam czegoś brakuje?

Szczerze mówiąc to nie znam odpowiedzi na to pytanie. Zwłaszcza, że dopiero dwa mecze za mną. Generalnie jak wszędzie jest tu też pewny element szczęścia i losowości – np. kiedy akurat jesteś w trakcie pisania jakiejś odpowiedzi i trafisz, że sędzia podpowiada coś innego. Zdobywając 40-41 punktów w meczu brakuje tak naprawdę 1-2 lepszych biegów i wynik mógłby się przewrócić w drugą stronę – tak jak mieliśmy w ostatnim meczu z DD. Można gdybać, że jeśli byśmy mieli więcej farta to moglibyśmy mieć np. 6 pkt i widoki na medale. No ale takie jest życie – mamy 0 i musimy spróbować powalczyć w dalszych meczach.

Zawsze miałeś dobry wpływ na tę drużynę, mówię o wynikach. Pamiętasz jeszcze swoje sukcesy w ISQ? Co pierwsze nasuwa Ci się na myśl.

Tak naprawdę to zbyt dużo już nie pamiętam sprzed lat, ale z tego co zdążyłem sobie przypomnieć to najistotniejsze chyba były dwa drużynowe medale z CT. W forumowym wątku związanym z historią widziałem, że miałem też całkiem nie najgorsze statystyki indywidualne w lidze. Kojarzę też, że kiedyś istniały nawet inne ligi ISQ np. tzw. liga angielska i też miałem tam okazję startować w różnych klubach. Wyleciało mu już jednak z pamięci jakie tam wyniki osiągałem – może gdzieś w odmętach Internetu można znaleźć jakieś archiwa.

A jaki cel stawia sobie Peer po powrocie do ISQ?

Przede wszystkim dobra zabawa i poszerzanie wiedzy o naszym ulubionym sporcie. No i może też trochę ćwiczenie umiejętności szybkiego czytania i kojarzenia faktów, co przydaje się w różnych dziedzinach życia. Na wyniki już tak bardzo nie patrzę jak kiedyś. To trochę jak z pieniędzmi – jak masz „zajawkę”, to często prędzej czy później przychodzą same.

Co sądzisz o waszych rywalach? A może coś się na tle tej rywalizacji wyróżnia?

Uczciwie powiem, że zbyt dużo na ten temat nie wiem, bo nie miałem zbytnio czasu zagłębiać się w wyniki innych meczów. Zauważyłem natomiast, że niektórzy zawodnicy naprawdę imponują formą u progu „nowej ery ISQ”. Zwłaszcza czołówka statystyk ligowych. Mogę tylko pogratulować wiedzy.

Powiedziałeś, że pracujesz w branży IT. Gdybyś ktoś się zwrócił do Ciebie z pomocą, byłbyś w stanie udzielić jakiejś rady, by pomóc z czatem albo portalem?

Pewnie, jeśli czas pozwoli i będę umiał pomóc w danym temacie, to mogę rzucić okiem.

Masz jakiś pomysł odnośnie ISQ, czegoś Ci brakuje, albo nie daje spokoju?

Na ten moment nic konkretnego jeszcze mi się nie nasuwa. Może z czasem, przy ponownym wgryzieniu się w rywalizację pojawi się coś ciekawego.

Dziękuję za rozmowę. Powodzenia w ISQ i masz może jakieś słowo na koniec?

Dzięki, pozdrowienia dla teamu CT i czytelników portalu

Udany jubileusz Champions Team. Aszotek marzy o klubowych sukcesach

Minęło już 18 lat odkąd w Internet Speedway Quiz rywalizuje Champions Team. To najstarszy klub w naszej zabawie, który w przedświąteczną środę obchodził swój jubileusz. Zawody zakończyły się triumfem Daniela, który nie dał szans w finale Wazzupowi, Molkenowi i Leighowi.

– Turniej należy uznać za udany. Gratulacje dla zwycięzców, szczególnie dla Daniela, którego możemy traktować jako naszego wychowanka, wszak debiutował w rezerwach CT. Może kiedyś jeszcze do nas wróci – kto wie? To dotyczy zresztą wszystkich zawodników z przeszłością w CT, którym serdecznie dziękujemy za udział i gdyby kiedyś chcieli zmienić barwy klubowe, to niech pamiętają o nas, bo nasze drzwi parkingowe są dla nich zawsze otwarte – powiedział po turnieju jego organizoator, Aszotek.

W dzień turnieju zaprezentowane zostało nowe logo Champions Team. – Osobne podziękowania dla hN, który przygotował herb, tak dumnie i pięknie zaprezentowany nam przez Levisa. Ciężko uwierzyć, że to już 18 lat. Możemy i powinniśmy być dumni, że jeździmy w tym klubie, pomimo wyników, które obecnie osiągamy – dodał Aszotek.

– Champions Team nigdy nie było złotym medalistą DM ISQ, ale wierzę, że przyjdzie na to czas Zdobywaliśmy za to medale z innego kruszcu. Złoto wywalczyliśmy natomiast w finale mistrzostw par, gdzie udało się wygrać mi i Zmleszno. To do tej pory chyba najcenniejszy sukces CT – oby wkrótce to się zmieniło. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział i do zobaczenia na turnieju z okazji 20-lecia klubu – zakończył.

Udana osiemnastka Champions Team. Turniej wygrał Daniel

W środę odbyła się osiemnastkowa impreza Champions Team połączona z prezentacją nowego herbu najstarszego klubu w Internet Speedway Quiz. W zawodach zwycięstwo odniósł nie kto inny, jak Daniel, który w finałowym wyścigu pokonał Wazzupa, Molkena oraz Leigh.

Wyniki:
1. (2) Daniel 11+3+3 (3,3,3,2,0)
2. (8) Wazzup 9+2+2 (2,2,1,1,3)
3. (14) Molken 8+2+1 (1,1,2,2,2)
4. (12) Leigh 11+3+0 (3,0,2,3,3)
5. (3) Citas 8+1 (1,3,3,0,1)
6. (11) Strc 7+1 (1,0,2,3,1)
7. (16) Cysu 13+0 (3,3,1,3,3)
8. (5) Mezzi 12+0 (3,3,1,2,3)
9. (6) Igła 6 (1,2,3,0,0)
10. (10) Veronek 6 (2,0,3,1,0)
11. (13) Eric 6 (2,0,2,0,2)
12. (15) Świstak 6 (0,2,0,2,2)
13. (1) Aszotek 5 (2,2,0,0,1)
14. (4) Picek 4 (0,1,0,3,0)
15. (7) Levis 3 (0,1,1,1,-)
16. (18) hN 2 (2)
17. (9) Fafa 2 (0,1,0,1,-)
18. (17) Rudolf 1 (1)

Bieg po biegu:
1. Daniel, Aszotek, Citas, Picek
2. Mezzi, Wazzup, Igła, Levis
3. Leigh, Veronek, Strc, Fafa
4. Cysu, Eric, Molken, Świstak
5. Mezzi, Aszotek, Fafa, Eric
6. Daniel, Igła, Molken, Veronek
7. Citas, Świstak, Levis, Strc
8. Cysu, Wazzup, Picek, Leigh
9. Igła, Strc, Cysu, Aszotek
10. Daniel, Leigh, Mezzi, Świstak
11. Citas, Molken, Wazzup, Fafa
12. Veronek, Eric, Levis, Picek
13. Leigh, Molken, Levis, Aszotek
14. Strc, Daniel, Wazzup, Eric
15. Cysu, Mezzi, Veronek, Citas
16. Picek, Świstak, Fafa, Igła
17. Wazzup, Świstak, Aszotek, Veronek
18. Cysu, hN, Rudolf, Daniel
19. Leigh, Eric, Citas, Igła
20. Mezzi, Molken, Strc, Picek

Biegi dodatkowe:
21. Leigh, Molken, Citas, Cysu
22. Daniel, Wazzup, Strc, Mezzi
23. Daniel, Wazzup, Molken, Leigh

Sędzia: Aszotek
Technik: Citas

PeeR wyrasta na lidera Champions Team. „To zawsze super uczucie”

PeeR zdominował ostatni w tym sezonie Turniej Zaplecza ISQ. Zawodnik Champions Team zdobył komplet 15 punktów, a już po czterech seriach wiadomo było, że to on odniesie wygraną. To wspaniała wiadomość dla sztabu trenerskiego CT. Zespół wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo.

– Fajnie, że jest progres – w końcu w pierwszym turnieju zaplecza byłem poza pierwszą dziesiątką. Mam nadzieję, że dzisiejsze wyniki turniejów będą dobrym prognostykiem przed dalszą częścią sezonu ligowego i CT wygra kilka meczów w rundzie rewanżowej – powiedział Portalowi ISQ PeeR.

Komplet punktów bardzo ucieszył wracającego do ISQ zawodnika CT. – Taki wynik na pewno bardzo cieszy. Do zawodów podchodziłem na luzie, a zdobycie kompletu punktów to zawsze super uczucie. Trzeba przyznać, że element szczęścia też był trochę potrzebny, jak np. w jednym z pytań o p. Bogdana Berlińskiego (ojca Mirosława). Nie kojarzyłem jego imienia, ale strzał „Bogdan” okazał się celny i sędzia przyznał 3 pkt – dodał PeeR.

Sam nie wie, czy to jego pierwszy komplet w karierze, ale wierzy, że to dopiero początek świetnych wyników. – Nie pamiętam dokładnie. Wydaje mi się, że jakieś pojedyncze mogłem notować w „poprzednim życiu quizowym”. Niemniej na pewno można byłoby je policzyć maksymalnie na palcach jednej ręki. Tym bardziej każdy tzw. „kotlet” jest wyjątkowy – powiedział z uśmiechem PeeR.

Jego dobra forma może cieszyć trenerów Champions Team. Zespół ten do tej pory przegrał wszystkie siedem meczów i zamyka tabelę I ligi ISQ. Jednak dobra jazda PeeRa może sprawić, że CT wkrótce opuści ostatnie miejsce w tabeli.

Champions Team organizuje turniej urodzinowy. To już osiemnastka

Champions Team obchodzi 18. urodziny. Trudno to sobie wyobrazić, ale klub ten powstał w 2002 roku. Z tej okazji organizowany jest specjalny turniej jubileuszowy. Odbędzie się 23 grudnia o godzinie 21:00.

„Champions Team narodziło się w roku 2002. Jest najstarszym klubem w ISQ, a nawet niewprawny matematycznie gimnazjalista (pomijając, że ich już nie ma) policzy, że w tym roku klub obchodzi swoją osiemnastkę! Dlatego chciałbym zaprosić Was wszystkich, jako założyciel klubu, na huczną imprezę osiemnastkową” – napisał na Forum ISQ Aszotek.

Zaproszeni są wszyscy quizowicze, ale pierwszeństwo mają ci, którzy kiedykolwiek startowali w Champions Team. Chętnych jest sporo i szykuje się ciekawe przedświąteczne ściganie.

W pierwszej kolejności chciałbym bowiem zaprosić tych, którzy w barwach CT kiedykolwiek startowali lub startują obecnie. Dopiero gdy spośród takich osób nie uda się zebrać chętnych, uruchomimy zapisy dla wszystkich. Już teraz jednak osoby, które nigdy w CT nie startowały, mogą zapisywać się na listę rezerwową – kto wyżej, ten prędzej wskoczy do obsady w przypadku braku 16 zawodników z przeszłością w CT.

„Turniej zaplanowany jest na 23 grudnia o godzinie 21:00 na czacie CT. Zapisy osób chętnych do startu z przeszłością w CT zbieram do 16 grudnia. Potem w przypadku wolnych miejsc może zapisywać się każdy do obsady podstawowej, ale w pierwszej kolejności przeniesieni do obsady zostają zawodnicy zapisani na listę rezerwową. Dlatego jeśli ktoś chce wystartować, a nigdy nie jeździł w CT, warto się zapisać na listę rezerwową jak najszybciej” – dodał organizator.

Bałem się, że wszyscy dadzą mi do zrozumienia, że mnie w tej zabawie nie chcą – rozmowa z Aszotkiem, zawodnikiem Champions Team

Witek (Portal ISQ) Internet Speedway Quiz wrócił po ośmiu latach. Co w tym czasie zmieniło się w Twoim życiu?

Aszotek (zawodnik Champions Team): Bardzo wiele, mógłbym powiedzieć, że wszystko. Myślę, że jak u większości z nas. Pracuję, mam żonę, dwójkę dzieci. Zupełnie inne priorytety.

Pamiętam, że wtedy byłeś studentem prawa. Poszedłeś w tym kierunku dalej? Choć pewnie jeżeli tak, to za dużo nie możesz o tym mówić.


Nie mogę mówić o sprawach moich Klientów, ale o sobie jak najbardziej. Tak, poszedłem dalej, spełniłem swoje dziecięce marzenie powstałe na skutek oglądania amerykańskich filmów i zostałem adwokatem.

Osiem lat to szmat czasu, choć dla Ciebie przerwa od ISQ trwała nieco dłużej, bo dziewięć lat. Wierzyłeś w to, że ISQ jeszcze kiedyś wróci?


Powiem tak – początkowo w ogóle o tym nie myślałem. Ja na kilka lat odciąłem się od wszystkiego, w ogóle nie miałem kontaktu z kimkolwiek z ISQ. Dlaczego, to pewnie jeszcze do tego przejdziemy w kolejnych pytaniach. Widząc próby reaktywacji, traktowałem to bardziej na tej zasadzie, że to świetna zabawa, super jakby wróciła, ale nie planowałem mojego powrotu. Nie dlatego, że nie chciałem – po prostu było mi strasznie wstyd za to, co się kiedyś stało. Jakoś tak jednak wyszło, że gdy pojawił się temat reaktywacji, zaproszono mnie do grupy CT powstałej na whatsappie, pojawiła się wizja powrotu drużyny. Pomyślałem, że pojadę 2-3 mecze w sezonie, zobaczę, jaka będzie reakcja innych na moją osobę. Ta reakcja zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Bałem się, że każdy będzie mi wypominał to, co się stało, że wszyscy dadzą mi do zrozumienia, że mnie w tej zabawie nie chcą. Wtedy oczywiście nie bawiłbym się w to na siłę. Było jednak zupełnie inaczej. Bardzo mnie to cieszy i dziękuję za to, że wszyscy wykazali się takim zrozumieniem. Natomiast ja cały czas mam wyrzuty sumienia. Myślę, że to widać, chociażby po tym, że gdy wyrzucono z quizu Jakubo i Gallopa, sam zaoferowałem, że napiszę 100 pytań oraz wpłacę 300 złotych dla rozwoju quizu. Tak akurat wyszło, że przez upadek quizu, miałem tylko rok przymusowej absencji w startach.

Powiem szczerze, że tamta afera wpłynęła na to, że przestało mi tak bardzo zależeć na ISQ. Miałem tego dość, bo po kim jak po kim, ale po Tobie tego bym się nie spodziewał. Czy miałeś wrażenie wtedy, że zawiodłeś wiele osób?


Nie tylko wtedy, ale cały czas mam takie wrażenie. Z perspektywy czasu z pewnością zawiodłem też siebie. Tak naprawdę jestem jedyną osobą, która może wytłumaczyć, dlaczego tak się stało, ale po tych prawie 10 latach jestem jedynie w stanie przytoczyć powody, natomiast kompletnie ich nie rozumiem. Dla takiego zachowania nie ma żadnego zrozumienia i żadnych wytłumaczeń. Na marginesie dodam, że nawet wybór nicka do quizu po reaktywacji nie był u mnie przypadkowy. To, co złe, stało się gdy startowałem jako „Radek”. Chcę się od tego odciąć w tym sensie, że sam bardzo się tego wstydzę. Nie mogę natomiast uciekać od tego, co się stało i czymkolwiek tego tłumaczyć. To była tylko i wyłącznie moja wina.

Zatem jakie były powody?


Na początku powodem była tylko i wyłącznie chęć częstszych startów. Mam wrażenie, że wtedy quiz stał się dla mnie pewnym uzależnieniem, to odbijało się nawet na moim związku, bo zamiast spędzać czas z dziewczyną, obecnie żoną, startowałem w meczach. Chciałem więcej, częściej. Totalna głupota, dziecinada. Jak już się zacznie oszukiwać, to potem trudno przestać. Zwłaszcza, że były osoby, które o tym wiedziały i którym to pasowało. To tworzy fałszywe poczucie, że nie robi się nic złego. Ale żeby było jasne – jeszcze raz podkreślę, że to była tylko i wyłącznie moja wina. I żeby było jasne – zdecydowana większość Champions Team nawet nie wiedziała o tym, że mam inną tożsamość czy tożsamości. Nie chcę, by przeze mnie ktoś miał złe zdanie o całym zespole, bo tam byli i są świetni ludzie, którzy wiele wnieśli dla tej zabawy.

Powiedziałeś, że „na kilka lat odciąłeś się od wszystkiego, w ogóle nie miałem kontaktu z kimkolwiek z ISQ”. Dlaczego?


Powiem więcej – ja się w ogóle odciąłem od żużla. Przez te dziewięć lat byłem na żużlu tylko dwa razy – w 2015 roku, ale to trochę z przypadku, no i teraz w 2020 roku, już intencjonalnie. Było mi po prostu wstyd przed wszystkimi. Też przed sobą, więc potrzebowałem takiego katharsis.

Teraz rozumiem jesteś już oczyszczony i gotowy do rywalizacji w ISQ? Nie da się ukryć, że poza nielicznymi szpilkami wbijanymi m.in. przeze mnie, to raczej nikt nie rozpamiętuje tego co było. ISQ znów sprawia nam wszystkim sporą radość. Tobie też?


Oczyszczony to złe słowo, bo czasu się nie cofnie. Ale myślę, że umiem do tego podejść z dystansem. Właśnie dlatego, że czasu już nie cofnę, więc tego, co było nie zmienię. Fajne jest to, kiedy czyta się takie posty, jak np. Malaka, że był do Champions Team przed sezonem nastawiony negatywnie, ale zobaczył, że naprawdę jesteśmy w porządku. Dla mnie to w pełni zrozumiałe, że ktoś może być do mnie uprzedzony. Sam bym był. Jeśli ktoś mi wbija szpilkę, to nie mam z tym teraz problemu. Nawet z takimi tematami. Kiedyś to w ogóle miałem „kija w dupie” i pewnie dlatego nie rozumiałem poczucia humoru niektórych, np. Fajrantów.

A tu się okazuje, że po aferze Gallopa i Jakubo znaleźliście z Fajrantami nić porozumienia. A może nawet nie nić, a cały kłębek.


Nie sądzę, by chodziło tylko o tę aferę. W ogóle, ostatnio na naszym klubowym messengerze, Citas napisał coś fajnego, z czym się w pełni zgadzam. Że my i Fajranci to takie dwie zgrane ekipy dzieciaków z sąsiednich bloków. Rywalizujące. Ale teraz te ekipy dorosły, już nie są dzieciakami.

Patrząc na Wasze wyniki, mam wrażenie, że to czy przegracie, czy nie, to Wam lata. Ważniejsze jest to, by się spotkać na czacie i wspólnie pobawić się w ISQ.


Nawet nie tylko na czacie. Na czacie spotykamy się raz w tygodniu, czasami uda się coś pojechać poza tym, ale wiadomo – każdy ma swoje życie, nie zawsze jest czas. Natomiast cały czas hula nasz klubowy messenger, na którym piszemy nie tylko o quizie. I to jest fajne. W ogóle, dla mnie największą wartością powrotu ISQ jest to, że odnowiłem kontakty ze świetnymi ludźmi. Z którymi, przez moją głupotę, te kontakty straciłem. A co do wyników? Cóż, jeśli powiem, że nie chcemy wygrywać, to minę się z prawdą, bo każdy chce. Ale tak jak mówisz, nie to jest dla nas najważniejsze. Więc jeśli wygramy, to super. Jeśli nie, to przecież nic się nie stało. Pewnie z czasem te zwycięstwa przyjdą, bo składu wcale złego nie mamy. W zasadzie, to tylko ja mam wyniki zdecydowanie poniżej oczekiwań. Tyle, że oczekiwań innych. Ja się raczej spodziewałem, że po 9 latach niemal zerowego interesowania się speedwayem, łatwo nie będzie.

Mam to samo. Oczekiwania są wielkie, a wiedza mizerna. Jakie masz zatem cele na ten sezon?


Mimo wszystko Tobie ten powrót wychodzi dużo lepiej. Przecież ja w lidze wygrałem póki co jedynie dwa biegi i to oba w pierwszej kolejce! To jest tragedia. Teraz moim celem jest pokazanie, że jeszcze nie jestem takim kompletnym „dziadem”. W wolnych chwilach, których za dużo nie ma, układam pytania i odświeżam swoją wiedzę żużlową. Chciałbym kiedyś wrócić na poziom, jaki reprezentowałem. Nie mówię nawet, że na taki, jaki jeszcze przed oficjalnym istnieniem ISQ, ale na takiego solidnego ligowca na te 10 punktów w meczu. Na szczęście teraz już się nie boję, że znowu wpadnę w jakieś uzależnienie od ISQ. Mam za dużo fajnych rzeczy wokół siebie, a moją najnowszą pasją stało się bieganie.

O tak! Nie ma nic przyjemniejszego niż założyć buty, ruszyć przed siebie i pokonywać kolejne kilometry. Szkoda, że nie ma jakiś audiobooków z historią żużla. Z pewnością by to nam pomogło.


Zdecydowanie. Nie wyobrażam sobie jednak biegania bez Spotify. I to ze specjalną playlistą, która pobudza do dania z siebie jeszcze więcej. Ale na taki spokojny, chilloutowy bieg, jak najbardziej audiobook z historią żużla by się nadał.

O bieganiu moglibyśmy gadać i gadać. Też tak miałeś kiedyś, że nie lubiłeś biegać, a jedyną aktywnością pod tym względem był bieg na autobus? A teraz czekasz niecierpliwie na kolejny bieg?


Ha! Jakbyś zgadł! W szkole zawsze byłem jednym z najsłabszych w bieganiu. Miałem nawet zwolnienie z dystansów dłuższych niż 300 metrów, bo niby się za bardzo męczyłem. To oczywiście były wymówki. Jasne, nie mam predyspozycji sprintera, ale najpiękniejsze jest właśnie pokonywanie własnych słabości. To nie było tak, że w ogóle nie uprawiałem sportu, bo czasem coś tam pograłem w kosza, czy w nogę, nawet nie na takim tragicznym poziomie. Ale w życiu nie pomyślałbym, że to właśnie bieganie stanie się moją pasją. Przez pandemię było trochę więcej wolnego czasu, pierwszy raz pobiegłem sobie ok. 8,5 kilometra pod koniec kwietnia. Zgadałem się z kumplem, zaczęliśmy biegać razem. Nawet nie zawsze faktycznie razem, ale pod kątem rywalizacji. Potem miałem miesięczną przerwę spowodowaną zabiegiem korekty przegrody nosowej, gdzie w ogóle nie mogłem podejmować wysiłku fizycznego. To było straszne! A we wrześniu przebiegłem swój pierwszy półmaraton. Ja, który w szkole miał zwolnienie z dystansów powyżej 300 metrów. Z tego pokonywania własnych słabości naprawdę jestem dumny, po bieganiu wręcz unoszę się nad ziemią. W trakcie, pewnie sam wiesz, jak jest. Non stop masz ochotę przestać. Ale o to właśnie chodzi, by nie przestawać, by osiągnąć swój cel.

Dokładnie. Ostatnio zostałeś II trenerem Champions Team, a nawet prowadziłeś zespół w jednym z meczów. Brakowało Ci tego?


Jak już wspomniałem, na początku nie chciałem się angażować. Bałem się tego, nie wiedziałem, jak to by zostało odebrane. Nie chciałem wprowadzać zamieszania. Wiadomo, jak jest. Ponadto nie spodziewałem się, że znowu się tak zaangażuję. Na szczęście nie tak, jak kiedyś, kiedy poświęcałem na ISQ kilka godzin dziennie, bo teraz są rzeczy, które mi to zrównoważą. Ale uwielbiam prowadzić zespół. Bardzo mi tego brakuje. Zgłosiłem się na drugiego trenera, bo Klecześ, którego ciągle za to opieprzamy, ma ciągłe problemy z docieraniem na czat. Poprowadziłem zespół z Fajrantami, bo to taki prestiżowy mecz. Przed sezonem debatowaliśmy, kto ma być trenerem zespołu i nie było chętnego. Nominowaliśmy Levisa.

To teraz celem sztabu szkoleniowego na pewno jest pierwsze zwycięstwo. CT sprowadziło PeeRa. Rozważane są kolejne transfery?


Celem jest przede wszystkim dobra zabawa, a przy okazji fajnie byłoby wreszcie wygrać. Dalszych transferów już nie rozważamy. Chcieliśmy sprowadzić Cysa, ale wybrał Fajrant Team. Za to doszedł PeeR, świetna sprawa, bo to też mega ważna postać dla CT. Mamy fajny skład, ludzi, którzy się dobrze dogadują, są chętni do jazdy. Na meczu z WS było nas w pewnym momencie dwunastu. Totalnie bez sensu byłoby teraz na siłę sprowadzać kogoś, kto stworzyłby jeszcze większą konkurencję, to byłoby nie fair. Próbujemy natomiast dotrzeć do legend CT, niestety Raphi nie odpisał na zadane mu na facebooku pytanie, czy należy prewencyjnie spałować Ślązaków (takie nawiązanie do dawnych czasów i drugiego ulubionego powiedzenia Raphiego). Nawet nie wiemy do końca, czy właściwej osobie zadaliśmy to pytanie.

Tej porażki Champions Team żałuje najbardziej. Zadecydowały literówki

Po siedmiu kolejkach Champions Team jest jedynym zespołem, który nie odniósł żadnego zwycięstwa. Najstarsza stażem drużyna w Internet Speedway Quiz zamyka ligową tabelę. CT było jednak bliskie wygranej nad Dobrymi Duszkami. Mecz zakończył się wynikiem 49:41 dla DD.

Jednak do trzynastego wyścigu obie ekipy szły cios za cios. Dopiero w czternastym biegu DD zapewniło sobie zwycięstwo. Pomogły w tym literówki rywali.

– No cóż można by rzec, że raz się przegrywa, raz się przegrywa. Tak naprawdę, to dopiero ta środowa porażka nas tak naprawdę zabolała. Ponieważ w dużej mierze przegraliśmy przez literówki. Nie boli nas jak ktoś nas pokona, bo ma większą wiedzę albo szybciej pisze. Natomiast nie jest fajnie przegrywać przez literówki albo przez oszustwa, na szczęście tych w meczach z nami nie stwierdzono – powiedział Citas w rozmowie z Portalem ISQ.

Champions Team myśli o wzmocnieniach, ale droga do tego jest daleka. – Rozmawiamy między sobą kogo moglibyśmy ściągnąć do drużyny. Bardziej jednak nam zależy na utrzymaniu atmosfery, dlatego zanim będzie przedstawiana komukolwiek oferta, potencjalna osoba jest rozpatrywana na grupie na messengerze. Dopiero po akceptacji reszty drużyny prowadzimy rozmowy. Myślę, że wzmocnienie jednym dobrym zawodnikiem może spowodować, że będziemy w przyszłym sezonie walczyć o medale, bo póki co nie wykorzystujemy w pełni swojego potencjału. Jedynym zawodnikiem, który nie zawodzi w tym sezonie jest Igła – stwierdził.

Citas w meczu z Dobrymi Duszkami był jednym z liderów CT. Zdobył 10 punktów i bonus. – Odkąd pamiętam lepsze występy przeplatałem tymi beznadziejnymi, więc pewnie wzrost formy spowodowany jest tym, że pytania mi podpasowały. Natomiast nie uważam, że wiele lat temu byłem liderem CT, raczej solidną drugą linią. Ostatni występ dobry, jak na mnie nawet bardzo dobry choć mogłem zdobyć 2 punkty więcej. Niemniej jednak powinienem się cieszyć, bo takim moim pułapem jest według mnie 7 pkt w meczu, więc 10 punktów to jest ponad stan – dodał.

W pomeczowych komentarzach Citas nie szczędzi słów krytyki dla zespołu. Grudziądzanin wytłumaczył, skąd takie wypowiedzi. – W pomeczowych wypowiedziach nie szczędzisz krytyki drużynie. Skąd tak surowe oceny . Moje wypowiedzi, to głównie przeróbki klasyków, które staram się dopasować do wyników drużyny. Mają raczej wzbudzić uśmiech wśród czytelników. Wszystko zaczęło się od podesłania Levisowi, wypowiedzi trenera Kotasa o piłkarskich debilach i tak samo dalej poszło. Musiałbym być jakimś kretynem albo skończonym hipokrytą żeby wyzywać kogoś za wyniki, podczas gdy sam jadę padakę. W drużynie na szczęście nikt nikomu nie ciśnie za kiepskie wyniki i oby tak dalej – stwierdził.

Mimo porażek w CT pasuje świetna atmosfera, co potwierdził sam Citas. – Tak, zdecydowanie. W CT wyniki nie sprawą pierwszorzędną. Wspieramy się, mobilizujemy, rozmawiamy na tematy wszelakie na messengerze, a wyniki z czasem same przyjdą. Mamy według mnie solidny skład, który może w pewnym momencie odpalić. Tymczasem są inne priorytety. Wiemy wszyscy, jak część ludzi na nas patrzyła przed sezonem i mieli prawo podchodzić do nas z dystansem i nieufnością. Musimy zmazać nasz czarny PR i chyba nam się to udaje, bo gracze przekonują się, że CT to nie jest banda oszustów, tylko zgrana ekipa, która przychodzi na mecze się pobawić – zakończył zawodnik Champions Team.

Magik obawiał się porażki z Champions Team. „Nie lekceważyliśmy rywala”

Dobre Duszki były zdecydowanym faworytem spotkania z Champions Team, ale długo męczyły się z ligowym outsiderem. Mecz rozstrzygnął się dopiero w czternastym wyścigu. Kluczem do wygranej była dobra jazda Magika, który zaliczył najlepszy mecz w sezonie.

W trakcie spotkania Magik obawiał się, że Champions Team odniesie pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. – W trakcie meczu z biegu na bieg obawiałem się coraz mocniej. Nie lekceważyliśmy rywala, niech nikt tego tak nie odbiera. Przed meczem zwracałem uwagę, żeby nie zwracać uwagi na miejsce w tabeli tego czy następnego rywala. Widziałem i przeżyłem już tyle meczy w ISQ, że chyba niewiele jest w stanie mnie zdziwić – powiedział po meczu Magik.

Sam zdobył 11 punktów i był jednym z liderów Dobrych Duszków. Mimo to miał zastrzeżenia do swojej jazdy. – Ja nie jestem nawet zadowolony z tego wyniku, powinienem zrobić więcej punktów na tych pytaniach, które wyjątkowo mi dziś pasowały. Jeden mecz o niczym nie świadczy, ale jeśli mam się doszukiwać recepty to wspólne treningi , koncentracja, zawody towarzyskie i trenerzy, którzy musieli się nade mną napracować – dodał Magik.

W jednym z biegów miał sporo szczęścia. Pytanie dotyczyło Kyle’a Legaulta. W kluczu odpowiedzi trzeba było podać nazwisko. Magik odpowiedź znał po podpowiedzi arbitra, ale za pierwszym razem zrobił tyle literówek, że rywale nie zorientowali się, o kogo chodzi.

– Kombinowałem tam w głowie z różnymi międzynarodowymi mistrzami, po podpowiedzi wiedziałem już o kogo chodzi, udało się poprawić odpowiedź być może dlatego, że napisałem to tak tragicznie, że rywale nawet tego nie spisywali – zakończył Magik.