Kategoria: Internet Speedway Quiz

I Liga: TOP6+ 11. kolejki

Zawodnicy nominowani w 11. kolejce najwyższej klasy rozgrywkowej w 15 sezonie ISQ. 

TOP6 kolejki:

  1. MasTereK (Champions Team) [G] – 12+1 (3,3,3,2*,1)
  2. Leigh (Buoni Fantasmas) – 11+1 (3,3,1*,3,1)
  3. Kasper (Dobre Duszki) – 11+1 (2,3,2*,2,2)
  4. Speed (Dobre Duszki) – 10+2 (1,1*,3,3,2*)
  5. Bili (White Sox) – 12 (3,3,0,3,3,0)
  6. Cysu (Fajrant Team) – 11 (3,2,3,3,w,-)

+Spisywacz kolejki:

  • Kasper (Dobre Duszki) – 11+1 (2,3,2*,2,2)

+Guzdrała kolejki:

  • Magik (Dobre Duszki) – 6 (0,3,3,0,0)

Autor: Osvald

Pewna wygrana Black Sox

Black Sox wygrało z Ghost Academy 53:36. Liderem BSx był Pirek (13 punktów), a w ekipie GA najlepszy był ŁukaszWroński (14).

Black Sox – Ghost Academy 53 : 36

Black Sox – 53:
9. Pirek 13+1 (3,2,-,0,3,-,2*,3)
10. cokus 7 (1,w,-,2,1,3,-)
11. Tusia 6+2 (1,1*,1,-,1,-,2*,0)
12. Kwiti 9+1 (3,3,2*,-,0,1,-)
13. Artas (G) 12 (3,3,3,3)
14. mk (G) 6 (3,0,w,3)

Ghost Academy – 36:
1. ŁukaszWroński 14 (2,3,1,2,3,2,w,1)
2. Eryk 6 (0,2,0,-,2,-,0,2)
3. rafas 12+3 (2,0,2,3,1*,2*,0,1,1*)
4. daweq 4 (0,1,0,1,0,2,0)
5. Lowigus (g) ns

Bieg po biegu:
1. Pirek, ŁukaszWroński, cokus, Eryk ……..4:2
2. Kwiti, rafas, Tusia, daweq ……..4:2 (8:4)
3. ŁukaszWroński, Pirek, Tusia, rafas ……..3:3 (11:7)
4. Kwiti, Eryk, daweq, cokus (w) ……..3:3 (14:10)
5. Artas (G), Kwiti, ŁukaszWroński, daweq ……..5:1 (19:11)
6. mk (G), rafas, Tusia, Eryk ……..4:2 (23:13)
7. rafas, cokus, daweq, Pirek ……..2:4 (25:17)
8. Artas (G), ŁukaszWroński, rafas, mk (G) ……..3:3 (28:20)
9. Pirek, Eryk, Tusia, daweq ……..4:2 (32:22)
10. ŁukaszWroński, rafas, cokus, Kwiti ……..1:5 (33:27)
11. Artas (G), ŁukaszWroński, Kwiti, rafas ……..4:2 (37:29)
12. cokus, daweq, mk (G) (w), ŁukaszWroński (w) ……..3:2 (40:31)
13. Artas (G), Pirek, ŁukaszWroński, Eryk ……..5:1 (45:32)
14. mk (G), Tusia, rafas, daweq ……..5:1 (50:33)
15. Pirek, Eryk, rafas, Tusia ……..3:3 (53:36)

Sędzia: Osvald
Technik: Pirek

Fajranci ocenili mecz. „Przed play-offami mamy ciepło”

Fajrant Team wygrał z Red Sox 47:43. Oto, co po meczu powiedzieli przedstawiciele Fajrantów.

Vanpraag:

Mecz przebiegał w bardzo szybkim tempie. Odpowiedzi padały nawet poniżej 4 sekund, a że ja nie jeżdżę na takich przełożeniach stąd też mój wynik indywidualny nie zachwyca. Na szczęście mamy Cysa i wynik jest do przodu. Z tego jednak co wiem są zaległości finansowe wobec niego. Jeśli Plonek nie załatwi sponsora to przed play-offami mamy ciepło

LyderKKŻ:
Dzisiejszy mecz? Cieszy przede wszystkim zwycięstwo. Super zawody zaliczył standardowo Cysu. Reszta pojechała równo, każdy dorzucił po kilka cennych punktów, ale jednak idealnie byłoby gdyby każdy zdobył po jedno-dwa oczka więcej i mielibyśmy mniej stresu w końcówce. Cichym, a może głośnym, bohaterem tego meczu wg mnie został Plonek, który z Cysem zamknął mecz w 14. biegu i ogólnie zaliczył dobre zawody. Skarpetki postawiły dzisiaj poprzeczkę bardzo wysoko i musimy dać od siebie trochę więcej, aby powalczyć o najcenniejsze trofeum.

Sasla:
Cieszy dobry występ drużyny pod wodzą generała Plonka, lecz mój indywidualny już mniej. Od pewnego czasu moje wyniki są wątpliwe, nieakceptowalne. Z biegiem sezonu złapał mnie syndrom pewnego filozofa (śmiech), bo o ile początek był dobry to teraz jest dużo gorzej. Muszę podjąć kroki ku poprawie formy, bo moje miejsce w zespole na następny sezon może być zagrożone. Mam nadzieję, że następne występy będą bardziej okazałe w punkty.

Plonek:
Mecz przebiegał w bardzo szybkim tempie. Dużo trójek zdobytych w pierwszych odpowiedziach, które padały do dziesiątej sekundy. Red Sox postawiło wysoko poprzeczkę i myślę, że powinni urwać jeszcze jakieś punkty a przy odrobinie szczęścia nawet walka o Play Off nie jest stracona. My tym meczem ostatecznie zapewniliśmy sobie Play-Off, tak że powoli możemy się zacząć przygotowywać do finałów. Cieszy dyspozycja Cysa, który wraca do dominacji z roku poprzedniego.

Malak: Nie wstydzę się tego, ale w drodze powrotnej bity kwadrans płakałem

Malak pod gradobiciem żużlowych pytań opowie o miłości do żużla i Włókniarza, zdradzi też kulisy rozmowy z Markiem Cieślakiem i powiązania jego rodziny z żużlowym środowiskiem.  Zapraszamy!

Lowigus: W trzeciej części naszej rozmowy chciałbym przejąć na tematy żużlowe. Od kiedy interesujesz się tym sportem i jak to się stało, czy pochodzisz z rodziny, w której od kilku pokoleń wszyscy kibicowali Włókniarzowi?

Malak: Myślę, że można tak określić moją rodzinę. Dziadek był na finale IMŚ 1973 w Chorzowie, opowiadał mi o nim. W latach 90. pracował w hotelu w Częstochowie, wówczas Pernik, obecnie to chyba Dolcan. Zatrzymywali się tam wtedy żużlowcy przyjeżdżający na mecz do Częstochowy, więc też opowiadał mi pomniejsze historie. Moim pierwszym wspomnieniem z imprezy żużlowej, choć miałem zaledwie cztery lata, jest finał IMP 1997 w Częstochowie, a konkretnie bieg dodatkowy i lecące po biegu różne przedmioty w kierunku Jacka Krzyżaniaka. Z kolejnego pamiętam z kolei mecz z Wrocławiem, atak Węgrzyka na Ułamka, wycofanie się z meczu lidera Włókniarza, przegraną oraz w konsekwencji brak awansu. W domu bardzo dużo mówiło się o apogeum konfliktu Drabika i Ułamka, więc też mam to w sobie. Natomiast mój pierwszy pełny sezon to 2001.

Lowigus: Twoja rodzina była w tym konflikcie bardziej team Ułamek czy team Drabik? W 2001 roku żadnego z tych zawodników nie było już w Częstochowie, kto był więc twoim dziecięcym idolem?

Malak: To jest o tyle problematyczne, że zarówno Drabik jak i Ułamek wychowywali się, jak i mieszkali na tej samej ulicy, co moja rodzina. Mój tata jest rok starszy od Drabika, chodzili razem do szkoły. Dlatego tu wchodziły jeszcze w grę jakieś osobiste sympatie i antypatie, ale podobnie jak większość Częstochowy to u mnie w domu wszyscy byli za Drabikiem. Ja sam w ostatnich latach starałem się dowiedzieć więcej o tym konflikcie, trochę bardziej obiektywnie. Na ile udało mi się porozmawiać z paroma osobami, to Drabik w 1998 miał już postawę mocno wyluzowaną i raczej obniżał loty. Ułamek z kolei jechał genialny sezon, ciężko pracował na sukces i niekoniecznie odpowiadało to temu pierwszemu. Upadek był konkretny, a lekarz Podhorecki kategorycznie zakazał Ułamkowi jechać w tym meczu. Jednak Drabik niejako narzucił narrację, że Ułamek sprzedał mecz, co w oczach ludzi było podparte opinią o Józefie Kaflu, wujku Ułamka, o którym też mówiło się, że lata wcześniej poddał mecz z Tarnowem. Dodatkowo kilka dni później Ułamek zrobił komplet w kolejnym meczu, co niejako potwierdzało teorię Drabika, a jego odejście po sezonie do Gdańska, który awansował niejako zamiast Częstochowy praktycznie zamykało dyskusję. Ja sam uważam, że to był po prostu konflikt charakterów, a wokół tego wyrosło sporo kibicowskich domniemywań. Jak było to wiedzą tylko sami zainteresowani. Jeśli zaś chodzi o idola, to nie miałem takiego. Oczywiście, jak wówczas każdemu w Częstochowie imponował mi Sullivan, ale to nie była fascynacja tego typu. Pierwszym zawodnikiem, któremu szczerze kibicowałem, trzymałem kciuki za jego sukcesy i mi na nich zależało był Emil Sajfutdinow kilka lat później.

Lowigus: Żużlem interesujesz się już ponad 20 lat. Jakim typem kibica jesteś? Czy do meczów podchodzisz bardzo emocjonalnie? Czy zawsze uczestniczyłeś we wszystkich możliwych meczach swojej drużyny czy miałeś jakieś „przestoje”? Jak na twój kontakt z żużlem wpłynęła wyprowadzka z Częstochowy?

Malak: Do 2013 roku opuszczałem naprawdę pojedyncze spotkania domowe Włókniarza, więc wyjazd na studia w 2012 nie był tutaj żadną przeszkodą. Sezon 2014 świadomie odpuściłem, nie zgadzając się z tym, co dzieje się w klubie, w 2015 ligi w Częstochowie nie było. Lata 2016-2021 to tak naprawdę jeden domowy mecz w sezonie, ale dopóki w lidze startowała Wanda, to uczęszczałem w miarę regularnie na jej mecze. Natomiast miniony sezon przyniósł jakąś reorganizację mojego funkcjonowania i udało mi się być na większości spotkań domowych w Częstochowie, podobnie zresztą planuję przyszły sezon. Natomiast zawsze byłem kibicem typowo piknikowym, wypełnianie program, w ostatnich latach doszła do tego kiełbasa w przerwie. Ogólnie zawsze pociągała mnie statystyczna strona żużla. Natomiast nie ukrywam, że z wiekiem coraz bardziej się odpalam na meczach – nie wyzywam zawodników, sędziego, ale zdarza mi się mocno przeżywać biegi. W minionym sezonie moim ulubionym był piąty, gdy para Lindgren-Jeppesen toczyła pasjonujące boje o jeden punkt. A tak zupełnie serio, to mam takie trzy mocne wspomnienia kibicowskie. Pierwsze, to gdy oglądałem finał z 2003 roku na powtórce (na żywo byłem na stadionie), strasznie poruszył mnie wywiad ze wspominanym wcześniej Ułamkiem po 14 biegu, wręcz czuć było jak zrzucił z siebie ten ciężar przeszłości. Drugie to półfinał z Toruniem z 2013 roku, nie muszę chyba nic dodawać. Trzecie to półfinał z Gorzowem z minionego sezonu. Przyjechałem na niego bezpośrednio z Krakowa i od razu po meczu wracałem. Nie wstydzę się tego, ale w drodze powrotnej bity kwadrans płakałem. Ostatnio oglądałem 14 odcinek serialu „To jest żużel”, gdzie pół odcinka dotyczyło właśnie tego meczu i znów miałem łzy w oczach. Zadra w sercu jest wielka, niestety. Cóż, stary chłop, powinien wziąć na luz, ale jakoś tak mimowolnie rusza mnie Włókniarz. Próbowałem świadomie zainteresować się innymi sportami, klubami, poznać je, ale nic nie jest w stanie zająć w sercu miejsca Lwów.

Lowigus: Zaskoczyłeś mnie tym wyznaniem, musiałeś przeżywać to bardziej niż większość zawodników. Jak oceniasz skład Włókniarza na nadchodzący sezon? Czy jesteś zadowolony z transferów jakie zafundowały Wam władze klubu?

Malak: Myślę, że na pewno dotychczasowe dziury zostały załatane. Michelsen powinien być remedium na niepewne 15 biegi, gdzie Madsenowi zdarzało się częściej niż dawniej przegrywać. Teraz powinien mieć tam mocnego partnera, co może zadziałać na plus. Miśkowiak na U24 względem Jeppesena – to chyba nie trzeba komentować. Nie jestem osobiście fanem transferu Drabika, powiem kontrowersyjnie, że wolałbym chyba nawet, żeby został Smektała, ale jesteśmy gdzie jesteśmy, więc pozostaje wierzyć, że Maksowi się będzie zawsze chciało. Niestety takie wzmocnienia zbiegają się z całkowicie nową formacją juniorską i tutaj na pewno porównując do głównych rywali – czyli Lublina i Wrocławia – jest słabiej. Cierniak i Kowalski to jednak na ten moment półka lub dwie wyżej, ale wierzę głęboko, że przynajmniej Karczewski odpali i będzie woził 4-5 punktów na mecz. Szkoda, że niefortunnie urodzony (wrzesień 2007) jest Ludwiczak, bo myślę, że to on byłby drugim juniorem. Pozostaje mu zrobić wejście smoka w finale, niczym kiedyś Kubera w Lesznie

Lowigus: Jesteś więc optymistycznie nastawiony, czy w twojej opinii to drużyna na „pewny” medal czy jednak coś może pójść nie tak? Michał Świącik celuje pewnie w złoto, ale na papierze Lublin i Wrocław wydają się być chyba mocniejsze, jak myślisz czy zdołacie ich pokonać?

Malak: Myślę, że nikt nie może być pewny medalu, ale osobiście będę zaskoczony, jeżeli Włókniarz jakiegoś nie zdobędzie w nadchodzącym sezonie. Co do koloru nie jestem pewien, bo tutaj jest tyle zmiennych w kontekście sezonu, a tak naprawdę decyduje forma we wrześniowych spotkaniach. Z Lublinem rywalizacja w ostatnich latach była mega ciekawa, a teraz dodając do tego zamiany zawodnicze pomiędzy klubami może być jeszcze ciekawiej. Na pewno Motor zyskał plus pod kątem częstochowskiego toru w postaci Lindgrena. Myślę, że dwumecz będzie kręcił się wokół remisu. Wrocław to w ogóle ciekawy przypadek. Na papierze masz piątkę seniorów – Łagutę, Janowskiego, Woffindena, Pawlickiego, Bewleya – gdzie każdego z nich stać na przekroczenie średniej 2,0 na bieg, a wtedy mówimy o potwornie silnej drużynie. Jednocześnie mówimy o Woffindenie po swoim najsłabszym sezonie w Ekstralidze bodajże od 2010 roku, Pawlickim po kolejnym przeciętnym, Bewleyu, który w kluczowych momentach wciąż nie potrafi wziąć na swoje barki odpowiedzialności za wynik. Sporo znaków zapytania, ale jeżeli całość odpali, dokładając do tego mocnego juniora w postaci Kowalskiego to raczej Sparta jest głównym faworytem do złota. Włókniarz niech trzyma się czołówki, robi swoje i rozpędza się w trakcie sezonu, a ja będę bardzo zadowolony

Lowigus: Wiemy już, że kochasz Włókniarz, jesteś jego oddanym kibicem. Jesteś też dość zadowolony z kadry jaką udało się zgromadzić na nadchodzący sezony. Czy jesteś więc fanem Michała Świącika i jego polityki? Jak oceniłbyś go względem działań prowadzonych przez poprzednich prezesów Włókniarza, których miałeś okazję obserwować?

Malak: Nie jestem fanem żadnego prezesa jako takiego. Ceniłem Mariana Maślankę za umiejętność budowania zawodników, przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz. Ale jak się skończyło to każdy wie. Potem KJG, upadek klubu. Myślę, że Michał Świącik jak każdy ma plusy i minusy. Z tych pierwszych uważam całkiem fajne szkolenie, choć oczywiście trzeba być uczciwym – połowa juniorów i to tych lepszych jest kaperowana w wieku 13-14 lat z całego kraju. Mimo wszystko postawa na rynku transferowym też na plus. Na minus parcie na szkło, choć ten sezon i tak był lekkim oddechem po poprzednich dwóch, cały czas ciągniecie miejskich dotacji – ale to problem ogólnie sportu żużlowego. Podsumuję to tak – cieszę się, że żużel w Częstochowie jest na dobrym poziomie, a od wszystkich prezesów, jakiegokolwiek klubu chciałbym, żeby po prostu uczciwie i terminowo płacili zawodnikom, bo to jest wyznacznikiem profesjonalizmu tego sportu. Jeżeli prezes Świącik to spełnia, to super, a w quizie jest pewnie kilka osób, które miały bardziej prywatną relację z prezesem i mogłyby Ci więcej poopowiadać.

Lowigus: Do minusów pewnie można dodać też sytuację z końcówki sezonu 2020, gdy straciliście swój stadion, a cała żużlowa Polska słyszała historie o żyle wodnej, awarii wodociągu i konflikcie prezesa z Markiem Cieślakiem. A skoro jesteśmy już przy „Polewaczkowym” zwanym później „Narodowym” w ostatnim czasie miałeś okazję zamienić kilka słów z legendą Włókniarza i polskiego żużla. Czy opowiesz nam o tym?

Malak: Ta sytuacja z torem to był jakiś absurd, wstyd i kompromitacja. Szczególnie, że ten sezon ogólnie nie szedł drużynie, ale wydawało się, że po tym remisie we Wrocławiu PO jest spokojnie do ogarnięcia. Nie powinno się to tak potoczyć, ale cóż zrobić. Odnośnie Marka Cieślaka, to faktycznie, miałem ostatnio taką okazję. W Boże Narodzenie wybrałem się do apteki całodobowej w Częstochowie (są tylko dwie w całym mieście i do tego koło siebie, ogólnie parodia), stanąłem w kolejce, spojrzałem, a przede mną stoi właśnie on. Zagadałem, okazał się być bardzo otwartym rozmówcą, a że kolejka była spora, to mieliśmy spokojne dziesięć minut na pogadankę. Rozmawialiśmy o torze w Łodzi, o drużynie łódzkiej, częstochowskiej, Marcinie Majewskim i kilku innych tematach. Jako ciekawostkę podam, że trener Cieślak widzi w Mateuszu Tonderze kandydata na objawienie ligi, co powinno ucieszyć szczególnie jedno- czy dwuosobowe grono fanatyków tego zawodnika ze sportsboard. Ogólnie mam bardzo pozytywne wrażenie po tym spotkaniu, bo jednak nie każdemu chce się gadać z pierwszym lepszym kibicem. Dlatego, choć szansa, że trener Cieślak przeczyta te słowa wynoszą jakiś promil promili, to mam nadzieję, że z jego uchem środkowym już wszystko ok i jest zdrowy.

Lowigus: Sporo tematów jak na te kilka minut. A gdybyś miał złożyć subiektywny dream team z zawodników, którzy kiedykolwiek startowali we Włókniarzu to kto by się w nim znalazł? Oczywiście proszę o krótkie wyjaśnienie dlaczego.

Malak: Powinienem pewnie podejść do sprawy uczciwie, wymienić legendarnych zawodników z dawnych lat, ale trudno mi się odnosić do tamtych czasów, gdyż zawsze łatwiej mówić o tym, co samemu się oglądało. Dlatego będę pisał tylko o zawodnikach, których widziałem sam na torze.

1. Leon Madsen – sześć sezonów za nim, dwa kolejne przed nim, a może i więcej. Czasem można wątpić w szczerość czy zaangażowanie, ale trudno go tu nie zestawić.

2. Artur Pietrzyk – dobra, to jest najdziwniejsza nominacja. Kwoczała, Cieślak, Rurarz czy Jarmuła i wielu innych zasługują na to dużo bardziej, ale tak, jak wspomniałem, patrzę na tych, których dane mi było obserwować na żywo. A mówimy jednak o jednym z dwóch zawodników, którzy zdobyli dwukrotnie złoto DMP z Włókniarzem. Jednak nie za to ta nominacja. W sezonie 2001, gdy Włókniarz stoczył ciężki bój o utrzymanie, to właśnie on na własnym torze był niesamowity i zmieniał oblicza spotkań. Na wyjazdach nie istniał, ale te mecze domowe zapadły mi w pamięć.

3. Sławomir Drabik – choć na żywo widziałem go już jako starszego pana dojeżdzającego swoją karierę, to jednak mówimy o legendzie. No i złoto MPPK 2006 w duecie z Ułamkiem to było coś pięknego. Jedyne zresztą jak dotąd, które Włókniarz ma w kolekcji.

4. Rune Holta – burzliwą historię rozstań i powrotów każdy zna, ale nie oszukujmy się – praktycznie każdy sukces, czy to medal, czy utrzymanie, był z jego udziałem i nie można go tu pominąć. To w Częstochowie jeździł swoje najlepsze sezony.

5. Ryan Sullivan – legenda pewnie bardziej toruńska niż częstochowska, choć jego sześć sezonów we Włókniarzu to był znakomity czas, a lata 2001-2002, gdy ze średnią w okolicach 2,7 bronił Ekstraligi dla Lwów to prawdziwa legenda.

6. Sebastian Ułamek – przechodząc do pozycji juniorskich, nie mogłem nie zacząć od niego. Do września 2022 najlepiej punktujący junior w historii Włókniarza, a obok Pietrzyka drugi zawodnik z dwoma tytułami DMP zdobytymi we Włókniarzu. Jako senior również zapisał dobrą kartę, dokładając się do zdobycia kilku medali DMP.

7. Jakub Miśkowiak – zawodnik, który przejął od powyższego tytuł najlepiej punktującego juniora w historii. Trzeba przy tym pamiętać, że we Włókniarzu zadebiutował jako 18-latek, dwa sezony jeżdżąc w Łodzi, więc tym bardziej to osiągnięcie imponuje. Niesamowicie skuteczny w lidze, do tego dwa złote medale MIMP (pierwsze w historii Włókniarza), pierwszy zawodnik zdobywający IMŚJ w częstochowskich barwach. Wierzę głęboko w jego dalszy rozwój i dobre wejście w seniorskie lata.

Jako bonus chciałbym dorzuć Mateusza Świdnickiego, za to, że dał mi to, co w Lesznie znacie myślę bardzo dobrze – radość ze świetnej jazdy wychowanka klubu. Dla mnie była to swoista nowość i wiele radości, a złoto MIMP, pierwsze zdobyte przez wychowanka Włókniarza było świetnym ukoronowaniem tego czasu. Mam wielką nadzieję, że w Krośnie rozwinie skrzydła niczym Kubera w Lublinie i za jakiś czas wróci do Częstochowy.

Lowigus: Dziękuję za rozmowę o częstochowskim żużlu. Życzę Tobie by skład z sezonu 2023 był co najmniej tak dobry jak ten, który podałeś powyżej, a poza tym wielu emocji na trybunach no i awansu do upragnionego finału.

Malak: Dzięki. Głęboko wierzę, że to będzie właśnie ten rok, kiedy klątwa półfinału zostanie przełamana

Już niedługo ostatnia część naszego wywiadu – Malak prywatnie!

Szczęście Champions Team

Champions Team wygrało 46:44 w meczu z Red Sox. Goście mieli pecha w postaci literówek Jessupa w ostatnim biegu, przez co stracili wygraną. Liderem CT był MasTerek (12), a w RS najlepsi byli Boski i Vaikai (po 9).

Champions Team – 46:
9. Speedi 6 (1,d,3,0,2)
10. Aszotek 6 (0,3,1,2,0)
11. PeeR 9 (0,2,2,3,2)
12. Igła 6+1 (2,0,1*,2,1)
13. Falanga 7+2 (1*,1,1,1*,3)
14. MasTereK 12+1 (3,3,3,2*,1)

Red Sox – 44:
1. Jessup 8 (3,2,0,3,0)
2. Igor 6 (3,w,2,1,w)
3. Boski 9+1 (2*,1,2,3,1)
4. Vaikai 9 (2,3,0,1,3)
5. Strc 7 (0,2,3,0,2)
6. Witek 5+1 (1*,1,0,0,3)
7. RDrabiniok ns
8. Cokus ns

Bieg po biegu:
1. Jessup, Boski, Speedi, PeeR ……..1:5
2. Igor, Igła, Falanga, Strc ……..3:3 (4:8)
3. MasTereK, Vaikai, Witek, Aszotek ……..3:3 (7:11)
4. Vaikai, PeeR, Boski, Igła ……..2:4 (9:15)
5. MasTereK, Jessup, Falanga, Igor (w) ……..4:2 (13:17)
6. Aszotek, Strc, Witek, Speedi (d) ……..3:3 (16:20)
7. MasTereK, Boski, Falanga, Vaikai ……..4:2 (20:22)
8. Speedi, Igor, Aszotek, Jessup ……..4:2 (24:24)
9. Strc, PeeR, Igła, Witek ……..3:3 (27:27)
10. Jessup, Igła, Vaikai, Speedi ……..2:4 (29:31)
11. PeeR, MasTereK, Igor, Witek ……..5:1 (34:32)
12. Boski, Aszotek, Falanga, Strc ……..3:3 (37:35)
13. Vaikai, Speedi, Boski, Aszotek ……..2:4 (39:39)
14. Witek, PeeR, Igła, Igor (w) ……..3:3 (42:42)
15. Falanga, Strc, MasTereK, Jessup ……..4:2 (46:44)

Sędzia: Wojtas
Technik: PeeR

Rycerze Zodiaku nie dali szans Silver Sox

Rycerze Zodiaku wygrali 56:34 z Silver Sox. Liderem RZ był HalfGoose (21), a w SvS najlepszy był Osvald (15).

Rycerze Zodiaku – 56:
9. HalfGoose 21+1 (3,3,3,3,3,3,2,1*)
10. Mario 11+3 (2*,3,3,2*,-,-,1*)
11. BomberAŻ 4+2 (1*,-,0,-,1,1,1*)
12. yaras 6+1 (2,1,-,2*,-,1,-,-)
13. PiotrekSL 6+1 (3,1*,2)
14. Misiowy 8+2 (2*,2*,2,0,2)

Silver Sox – 34:
1. Faraon 3+1 (d,1,w,-,-,2*,0,0)
2. mumak 5 (1,2,2,0,0,0,-,-)
3. Rychu 6+1 (3,0,1*,0,0,2,-)
4. Wks88 5 (0,0,1,1,-,3,0)
5. Osvald 15 (1,2,3,3,3,3)

Bieg po biegu:
1. HalfGoose, Mario, mumak, Faraon (d) ……..5:1
2. Rychu, yaras, BomberAŻ, Wks88 ……..3:3 (8:4)
3. HalfGoose, Misiowy, Faraon, Rychu ……..5:1 (13:5)
4. Mario, mumak, yaras, Wks88 ……..4:2 (17:7)
5. HalfGoose, Misiowy, Wks88, Faraon (w) ……..5:1 (22:8)
6. Mario, mumak, Rychu, BomberAŻ ……..3:3 (25:11)
7. HalfGoose, Mario, Wks88, Rychu ……..5:1 (30:12)
8. PiotrekSL, yaras, Osvald, mumak ……..5:1 (35:13)
9. HalfGoose, Osvald, BomberAŻ, mumak ……..4:2 (39:15)
10. Osvald, Misiowy, PiotrekSL, Rychu ……..3:3 (42:18)
11. HalfGoose, Rychu, yaras, mumak ……..4:2 (46:20)
12. Wks88, Faraon, BomberAŻ, Misiowy ……..1:5 (47:25)
13. Osvald, HalfGoose, Mario, Faraon ……..3:3 (50:28)
14. Osvald, PiotrekSL, BomberAŻ, Wks88 ……..3:3 (53:31)
15. Osvald, Misiowy, HalfGoose, Faraon ……..3:3 (56:34)

Sędzia: Artas
Technik: PiotrekSL

Bonus dla Champions Team II

Champions Team II wygrał z Black Sox 49:41. Liderem CT II był Falanga (13), a po stronie BSx najlepszy był Pirek (14).

Black Sox – 41:
9. Tusia 4 (1,0,1,-,1,-,1)
10. mk (G) 6 (3,0,-,3,0,0,-,-)
11. Pirek 14 (3,1,2,0,3,2,3,0)
12. Cokus 6 (1,2,0,-,3,0,-)
13. Malak (G) 11+1 (0,2*,3,2,3,0,1)

Champions Team II – 49:
1. Eric 9+2 (2,2*,3,1*,-,1,0)
2. Speedi 10+1 (0,3,-,2,2,1,-,2*)
3. MasTerek 8+1 (0,3,1,1,1*,-,2,-)
4. Igła (G) 6 (2,1,-,0,0,3,-)
5. Falanga (G) 13+1 (2*,3,2,3,3)
6. Fafa1997 3+1 (2,1*)

Bieg po biegu:
1. mk (G), Eric, Tusia, Speedi ……..4:2
2. Pirek, Igła (G), Cokus, MasTerek ……..4:2 (8:4)
3. MasTerek, Eric, Pirek, Tusia ……..1:5 (9:9)
4. Speedi, Cokus, Igła (G), mk (G) ……..2:4 (11:13)
5. Eric, Falanga (G), Tusia, Cokus ……..1:5 (12:18)
6. Falanga (G), Pirek, MasTerek, Malak (G) ……..2:4 (14:22)
7. mk (G), Malak (G), MasTerek, Igła (G) ……..5:1 (19:23)
8. Malak (G), Speedi, Eric, Pirek ……..3:3 (22:26)
9. Pirek, Speedi, Tusia, Igła (G) ……..4:2 (26:28)
10. Cokus, Falanga (G), MasTerek, mk (G) ……..3:3 (29:31)
11. Falanga (G), Malak (G), Speedi, Cokus ……..2:4 (31:35)
12. Igła (G), Pirek, Eric, mk (G) ……..2:4 (33:39)
13. Malak (G), Fafa1997, Tusia, Eric ……..4:2 (37:41)
14. Pirek, MasTerek, Fafa1997, Malak (G) ……..3:3 (40:44)
15. Falanga (G), Speedi, Malak (G), Pirek ……..1:5 (41:49)

Sędzia: Eryk
Technik: Witek

Wymęczony triumf Fajrant Team

Fajrant Team pokonało Red Sox 47:43. Liderem FT był Cysu, który zdobył 14 punktów. W ekipie Red Sox najlepszy był Strc – 10.

Fajrant Team – 47:
9. Vanpraag 5 (1,0,3,1,-)
10. bazyli 5+1 (1*,2,1,0,1)
11. LyderKKZ 6 (3,1,1,1,-)
12. Plonek 7+1 (2,d,-,3,2*)
13. Sasla 3+1 (1*,1,-,-,1)
14. Cysu 14 (2,3,3,3,3)
15. Paboł 7 (1,0,3,3,0)

Red Sox – 43:
1. Jessup 6 (0,0,2,2,2)
2. Rdrabiniok 5 (3,2,0,0,-)
3. Boski 7+1 (2,3,0,1*,1)
4. Vaikai (g) 6+2 (0,2*,2,0,2*)
5. Strc 10+1 (0,3,2*,2,3)
6. Witek 9 (3,1,3,2,0)
7. Igor 0 (w)

Bieg po biegu:
1. LyderKKZ, Boski, Vanpraag, Jessup ……..4:2
2. Rdrabiniok, Plonek, Sasla, Strc ……..3:3 (7:5)
3. Witek, Cysu, bazyli, Vaikai (g) ……..3:3 (10:8)
4. Boski, Vaikai (g), LyderKKZ, Plonek (d) ……..1:5 (11:13)
5. Cysu, Rdrabiniok, Sasla, Jessup ……..4:2 (15:15)
6. Strc, bazyli, Witek, Vanpraag ……..2:4 (17:19)
7. Cysu, Vaikai (g), Paboł, Boski ……..4:2 (21:21)
8. Vanpraag, Jessup, bazyli, Rdrabiniok ……..4:2 (25:23)
9. Witek, Strc, LyderKKZ, Paboł ……..1:5 (26:28)
10. Plonek, Jessup, Vanpraag, Vaikai (g) ……..4:2 (30:30)
11. Cysu, Witek, LyderKKZ, Rdrabiniok ……..4:2 (34:32)
12. Paboł, Strc, Boski, bazyli ……..3:3 (37:35)
13. Paboł, Jessup, Sasla, Igor (w) ……..4:2 (41:37)
14. Cysu, Plonek, Boski, Witek ……..5:1 (46:38)
15. Strc, Vaikai (g), bazyli, Paboł ……..1:5 (47:43)

Sędzia: Rudolf
Technik: Cysu

Malak: Moje serce jest niebieskie i odejście do WS tego nie zmieniło

Druga część wywiadu porusza tematy związane głównie z DD oraz drogą Malaka od żółtodzioba do lidera zespołu i jednego z najlepszych zawodników ISQ. Nasz bohater opowie także jak trafił do WS i jak się tam czuje. 

Lowigus: Duża część Twojej kariery jest związana z DD. Trafiłeś tam po jednym sezonie spędzonym w BAD. Opowiedz o kulisach tego transferu.

Malak: Byłem dogadany przed sezonem 7 z Bad Company, jak zresztą wspominałem, panował tam wokół mnie spory optymizm. Drużyna dodatkowo miała dobry okres transferowy, przyszedł między innymi Pao i Blancik, pojawił się też chyba brindel. Ogólnie było ośmiu sensownych zawodników do jazdy. Wtedy pojawił się Riki ze swoją wizją przebudowy Dobrych Duszków. Tam miałem mieć pewne miejsce, a to było dla mnie ważne. Pamiętam, że dogadywałem szczegóły na komputerze podczas lekcji angielskiego w szkole językowej. W każdym razie, w Bad Company był kwas w związku z moim odejściem, ale z perspektywy sezonu nie popsuło to ich planów, bo zdobyli pierwsze złoto w historii klubu.

Lowigus: Ty chyba też skorzystałeś, jeździłeś regularnie, chociaż pewnie liczyłeś na jeszcze więcej? Czy uważasz, że była to dobra decyzja i jak dużą rolę w twojej karierze odegrał Riki?

Malak: Riki był z mojej perspektywy takim dobrym duchem DD, jakkolwiek to brzmi. Dwa moje pierwsze sezony w DD to na pewno było sporo okazji do jazdy, ale myślę, że wszyscy odczuwaliśmy rozczarowanie. Chodzi oczywiście o wyniki. Zawodziła frekwencja, brakowało zawsze jednego ogniwa. To zmieniło się w sezonie 9, gdy byli z nami Speed i Grzesiecek, ale to już inny temat. Z mojej perspektywy można powiedzieć, że patrząc na suche fakty, to „straciłem” złoto DM w sezonie 7 i musiałem na nie czekać aż do sezonu 10. Ale medale w MPK oddały mi to z nawiązką. Wiesz, gdy zdobywasz brąz z Domerem i Magikiem, choć nikt na nas nie stawiał, to jest mega uczucie. Myślę, że fakt, że przez tyle lat byłem w DD świadczy najlepiej, że była to dobra decyzja. Choć będąc obiektywnym, to większą rolę w mojej karierze odegrał Magik niż Riki. Dużo więcej prywatnych rozmów, wspólnych tematów. Riki był ważniejszy na „wyższym” poziomie, czyli pewnie właśnie dla Magika czy hN’a.

Lowigus: Wspomniałeś Magika, później i on został twoim trenerem, pewnie całkiem innym niz był Riki. Mówisz też o rozmowach, które przeprowadzaliscie, jak ocenił byś ten czas? W tym okresie wylądowałeś też w drugiej lidze, w DD2 co dla zawodnika twojej klasy nie wydaje się być naturalna ścieżka kariery.

Malak: Oficjalny przekaz jaki próbuję utrwalić wśród innych zawodników DD jest taki, że Magik był tyranem i za pyskowanie zesłał mnie do DD2. Ale myślę, że każdy wie, że tak nie było, decyzja o przejściu do rezerw wynikała z naprawdę słabego sezonu 10 w moim wykonaniu. Oczywiście, zdobyliśmy złoto DM, ale ja po udanym początku jechałem coraz słabiej i byłem mocno zdemotywowany. Potrzebowałem pozytywnego impulsu, poza tym, wierzyłem, że szybko awansujemy do I Ligi i tam będę pełnił rolę lidera. Tak z perspektywy czasu to chyba nie radziłem sobie z faktem, że Grzesiecek i Speed byli genialnymi liderami, a ja zamiast iść do przodu, to się zwijałem i musiałem coś zmienić, a jednocześnie nie chciałem opuszczać Duszków. Magik był zawsze dobrym trenerem i w porządku gościem. Potem w DD2 już trafiłem pod Twoje skrzydła i prawdę mówiąc, to do dziś nie wiem, jakim sposobem nie awansowaliśmy

Lowigus: Też nie jestem w stanie tego pojąć, bo jechaliśmy dobry sezon. Czegoś brakowało jednak w spotkaniach na szczycie. Druga liga była też wtedy dużo mocniejsza i zespół, który awansował spokojnie radził sobie w 1 lidze. Jednak te rozgrywki pewnie nie pozostały w pamięci sporej liczby osób. Pamiętam, że w barwach DD2 wspólnie z Kaiohem również dorzuciłes medal do swojej bogatej kolekcji. Nie był to więc czas kompletnie stracony.

Malak: Tak, druga liga wtedy to była pełnoprawna liga, bez gości, z wieloma nowymi, mocnymi zawodnikami. Toxic Lizards, które najpierw zaskoczyło awansem, potem utrzymało się w I lidze, choć na papierze nie mieli na to szans. Angry Goats po awansie w sezonie 12 było typowane jako czarny koń w następnym roku. Natomiast co do nas, to faktycznie, w sezonie 11 zdobyliśmy brąz w MPK z Kaiohem, ocierając się o złoto. To był absolutnie świetny finał i coś pięknego, że drugoligowcy mają medal. Ale też ze swojej strony powiem, że sezon 11 był tym, czym miał być – odbudowaniem, zdobyciem pewności siebie. Błędem było to, że nie wróciłem na sezon 12 do DD. Drugi rok w rezerwach był już trochę męczący, wyniki też zaczęły iść w dół i nie rozwijałem się. Po sezonie zapadła decyzja, że ja i Ty wzmacniamy DD, które po „aferze Aszotkowej” i ogłoszonym odejściu Speeda do Angry Goats było szarpane wieloma problemami i negatywnymi emocjami. Mieliśmy być na to antidotum, ale ISQ upadło.

Lowigus: ISQ upadło, mieliśmy kilka lat przerwy. Po powrocie nastąpiły nowe porządki, jednak Malak ostatecznie znów znalazł się w DD. Pamiętam moment, w którym nie miałem w planach zgłaszania drużyny jednak odnalazłeś mnie gdzieś na FB i powiedziałeś, że musimy się zgłosić, że dam radę. I tak osoba po osobie, z początkowo na bodajże 4 osób, zebraliśmy konkretną drużynę. Duży wkład w to miał też Magik.

Malak: Nawet bym nie powiedział, że miałem jakiś wkład w powrót DD. Ogólnie ominął mnie ten pierwszy etap turniejów od razu po wybuchu pandemii, załapałem się na informację, że ma być Liga Miast, ale tam też wystartowałem dopiero w czwartej rundzie, jak w końcu ktoś mi przypomniał. Po LM postanowiłem napisać do Ciebie, ale bardziej na zasadzie czy mnie przygarniecie. Myślę, że nie tylko DD organizowało się w ten sposób, od osoby do osoby. Zobacz na Skarpetki, początkowo RS organizowali bodajże boski i Pirek, Witek był gdzieś w ogóle z boku, bardziej jako legenda i symbol. Potem powstała koncepcja powrotu WS, aż jesteśmy gdzie jesteśmy, z Witkiem znowu u steru i w Zarządzie i łącznie czterema skarpetkowymi zespołami. Tak myślę, że to była wielka improwizacja i nawet patrząc na to z dzisiejszej perspektywy powinno nam to dać sporo do myślenia i do docenienia, w którym punkcie jesteśmy. Wszystko działa – lepiej, gorzej – ale działa i to jest podstawa na której możemy trwać dalej. Wtedy mieliśmy już niby DD zebrane w całość, a i tak przebijała się myśl, że nie ma szans, liga nie wystartuje. Co do Magika z kolei, to nie oszukujmy się, zmienił zupełnie status drużyny. Byliśmy zbieraniną z potencjałem na dolną czwórkę, ale przyjście Kaspera zmieniło wszystko. Potem razem ogarnęliście powrót Speeda i zaczęliśmy się poważnie liczyć.

Lowigus: Tak jak mówisz wszystko było duża improwizacją jednak, gdy początkowo odmówili grzesiecek, Alex i Speed byłem dość pesymistycznie nastawiony. Oczywiście przyjście Kaspera, a później Speeda znacznie zwiększyło naszą siłę rażenia, jednak nie można zapominać, że tez Ty byłeś bardzo pewnym punktem. Po powrocie ISQ praktycznie z miejsca, dość nieoczekiwanie, stałeś się w mojej opinii zawodnikiem należącym do TOP5 Quizu.

Malak: Dla mnie też było to dość zaskakujące. Szczególnie, że początek był taki jak się spodziewałem, czyli na poziomie średniaka. 7-8 punktów, dobry spis, to wszystko. Ale potem, gdy pojawiły się 9, to chciałem coraz więcej, chciałem przebić „dychę”. Gdy już tego dokonałem, to pragnąłem być liderem z krwi i kości i można powiedzieć, że apogeum to była końcówka sezonu 13, czyli faza PO i wygrana w ZK. Sezon 14 był dość podobny, choć tutaj najlepsze wyniki przyszły w MPK, gdzie zdobyliśmy srebro z Kasperem, a w IM otarłem się o medal. Niestety, końcówka sezonu ligowego, częściowo z powodów wspomnianych wcześniej, zniechęcenia, nie była już tak świetna i trochę zabrakło moich punktów do złota DM. Ale całościowo na pewno te dwa sezony to był wyższy poziom niż ten, który prezentowałem przed upadkiem quizu. Co ciekawe, pod względem ligowym prezentowaliśmy się bardzo podobnie z Pabołem. Ten sezon jednak trochę weryfikuje moją klasę zawodniczą, nawet właśnie w odniesieniu do wspomnianego Paboła – Paweł poszedł jeszcze bardziej do przodu, a ja notuję spory regres, choć liczę, że odnajdę się i przestanę zawodzić kolegów z White Sox.

Lowigus: No właśnie, dwa bardzo dobre sezony w barwach DD i nagle wiadomość, której chyba mało kto się spodziewał. Legenda klubu, zawodnik z największą w historii liczbą punktów zdobytych dla Duszków odchodzi. Co o tym zdecydowało? Czy chciałeś pójść jeszcze do przodu, poszukać impulsu, stać się jednoznacznym liderem innej drużyny?

Malak: Wchodzimy w trudne tematy. Ogólnie nie odszedłem z DD, bo było mi źle, absolutnie nie. Sam fakt, że do dzisiaj trzymamy praktycznie codzienny kontakt z Tobą czy Magikiem jest tego potwierdzeniem. Natomiast z Pirkiem i Slayem miałem też kontakt, który stał się jeszcze bliższy podczas Ligi Miast w roku 2021. Choć żeby być uczciwym, to z ich strony oferta była jedna, po prostu z dopowiedzeniem, że jest bezterminowa. Nie poruszaliśmy tych tematów na nowo, nie było namawiania na White Sox. Po prostu w mojej głowie zaczęła kiełkować jakaś myśl, żeby spróbować czegoś nowego. To chyba też trochę taka realizacja moich myśli z czasów DD2 o jeździe u dotychczasowego outsidera. Przy czym trzeba przyznać, że Slayu i Pirek wykonali super okres transferowy, bo wiemy jak teraz trudno o wyciągnięcie zawodnika z innej drużyny, a co dopiero dwóch, bo dołączył też przecież Guru. Sytuacja była jednak o tyle inna niż przed dwunastoma laty, że teraz w DD de facto byłem liderem. Oczywiście, był też Kasper i to on grał pierwsze skrzypce, ale to dawało mi wręcz pewien komfort. Nie odstawałem aż tak mocno i nie mogę powiedzieć, że zależało mi na jakimś splendorze typu bycie pierwszym w drużynie. To nie tak. Myślę, że podobało i podoba mi się zaangażowanie Slaya, wiara w to White Sox pomimo wielu niepowodzeń i chciałem też mu w tym pomóc. Na razie wychodzi jak wychodzi, ostatnio śmialiśmy się, że mój transfer przypomina coraz bardziej przejście Smektały do Częstochowy, ale sezon trwa, więc walczymy dalej.

Lowigus: Tak, na razie wychodzi to tak, że z transferu najbardziej skorzystali rywale, zarówno DD jak i Ty jadą bowiem słabiej niż w poprzednich sezonach. Swoją decyzję oglosiłeś w zespole już w połowie sezonu. Mieliśmy więc swoisty last dance z Tobą w składzie. Ekipa mocno się zmobilizowała we wspólnym celu jakim miało być zdobycie drużynowego złota. Ostatecznie zabrakło bardzo niewiele. Wspomniałes, że cała afera z końcówki sezonu mocno wpłynęła na twoje nastawienie do meczów finałowych i wyniki. Czy mamy więc do czynienia z niedokończona historia i ujrzymy Cię jeszcze kiedyś z Duchem na plastronie? Być może forma Bartka Smektały po powrocie do Leszna wskaże Ci czy powinieneś dalej iść jego droga?

Malak: Patrząc na DD to cieszę się, że Speed i Magik jadą bardzo dobry sezon, nie wydaje mi się, żeby to moje odejście było aż tak wielkim osłabieniem z perspektywy tego sezonu. Natomiast wracając do poprzedniego sezonu, to faktycznie, przypominaliśmy trochę Stal Gorzów z 2022 roku, zjednoczyło nas to moje odejście, choć ja sam nie chciałem tego ogłaszać w trakcie sezonu, to jednak wspólnie ustaliliśmy, że tak będzie najlepiej. Ja oczywiście nie jestem na poziomie Zmarzlika, dlatego ta gorzowska analogia jest umowna, ale fakt faktem, że zespół zareagował wspaniale, od początku sezonu nie było czasu na treningi, tak w drugiej fazie przeprowadziliście nam z Magikiem istną szkołę przetrwania, na którą każdy chciał przychodzić. W temacie końcówki sezonu, to tak, afera zabiła trochę we mnie emocje i choć finały z FT były fantastyczne, nawet dla postronnego widza, to zdecydowanie nie miały odpowiedniej otoczki. Apogeum zeszłego sezonu przypadło na finał IM ISQ, a potem ciśnienie zeszło. Nie zmuszaj mnie proszę do deklaracji gdzie będę startował za dwa sezony, bo to tak odległa przyszłość, że po prostu nie wiem. Natomiast nie chciałbym iść ścieżką Bartka Smektały pod tym względem, że oznaczałoby, iż muszę zawalić doszczętnie ten i kolejny sezon, a wciąż wierzę, że jest on do uratowania i wielkie rzeczy przede mną i White Sox

Lowigus: Powoli będziemy kończyć tematy związane z ISQ, jednak chciałbym zadać jeszcze dwa pytania związane z DD i WS. Pierwsze z nich dotyczy tego czy coś Cię zaskoczyło po przejściu do nowego teamu i czy sposób organizacji, komunikacji, treningu, styl bycia tych drużyn jest podobny czy może sporo się różni?

Malak: Myślę, że głównych różnic dopatrywałbym się w stopniu zaangażowania od strony zawodowej w żużlu wśród członków drużyn. W DD większość z nas była głównie fanami i tak też te nasze rozmowy wyglądały, typowo od strony fanowskiej. W WS praktycznie każdy poza mną jest lub zaangażowany od środka i potrafi mieć inne spojrzenie. To mocno rzuca mi się w oczy, bo miałem okazję przeżyć sezon 2022 na rozmowach z oboma drużynami na tematy stricte żużlowe. Natomiast co do stylu bycia obu drużyn. White Sox jest chyba spokojniejsze, nie bez powodu praktycznie od zawsze są najmniej protestującą drużyną. To nie tak, że w DD lubowaliśmy się w aferkach, ale lubiliśmy atmosferę nakręcania się, pewnie częściowo też za moją przyczyną – szczególnie przy okazji derbów z BF. Nie powiem, co jest fajniejsze, każda drużyna ma swój styl, jest w jakiś konkretny sposób postrzegana na zewnątrz i ja w obu czuję się dobrze, a to najważniejsze

Lowigus: W takim razie ostatnie pytanie, rozmawiamy na kilkadziesiąt godzin przed spotkaniami DD z WS, jak się do nich nastawiasz? Czy są to dla Ciebie zawody trudniejsze niż reszta meczów ligowych? Zespoły znajdują się obecnie na pograniczu „czwórki”, nie trzeba więc mówić jak ważne są to spotkania. Jak myślisz jak one się zakończą i jak daleko drużyny WS i DD zajdą w tym sezonie?

Malak: Myślę, że mogą być o tyle łatwiejsze, że znam dość dobrze mocne i słabe strony Duszków, poszczególnych zawodników. Natomiast wiadomo, że to nie jest łatwe po tylu latach, nie ukrywam tego, że choć nie jestem „wychowankiem” DD, to moje serce jest niebieskie i odejście do WS tego nie zmieniło. Całkiem dobrze tę relację oddał hN podczas derbów DD-BF mówiąc, że nie rozumie jak to jest, że mnie już w DD nie ma, a cały czas go prześladuję podczas takiego spotkania. Dlatego po stokroć wolałbym, żebyśmy spotykali się w tych dwóch meczach będąc na pierwszym i drugim miejscu w tabeli i jechali o fotel lidera, bez większej presji. Ale jest jak jest, sezon układa się tak, że na ten moment rywalizujemy bezpośrednio o awans do PO. Dla nas to mecze kluczowe i zrobię wszystko, żeby oba zakończyły się naszym zwycięstwem. Choć po cichu wierzę, że nawet dwie porażki nie zabiorą Duszkom wigoru i uda się, że w PO znajdziemy się i my i oni, a potem to już autostrada do finału i kolejne dwa skarpetkowo-duszkowe pojedynki.

Lowigus: Dziękuję za tę obszerna część rozmowy o ISQ. Publikacja nastąpi pewnie już po naszych meczach, sprawdzimy czy się nie myliłeś.

Malak: Również dziękuję za możliwość uzewnętrznienia się, bo nie ukrywam, że o ISQ mówić czy pisać bardzo lubię. Co do przewidywań, to też w moich rękach spoczywa ich los.

Zapraszamy na następną część dotyczącą Włókniarza Częstochowa.

II Liga: TOP4+ 10. kolejki

Zawodnicy nominowani w 10. kolejce najniższej klasy rozgrywkowej w 15 sezonie ISQ. 

TOP4 kolejki:

  1. mmmaciekk (Ghost Academy) – 18 (3,3,2,1,3,3,3)
  2. mk (Black Sox) [G] – 19+1 (3,3,3,3,2,2*,3,0)
  3. Faraon (Silver Sox) – 13+2 (1,3,2,2,1,2*,2*)
  4. HalfGoose (Rycerze Zodiaku) [D] – 13+1 (3,3,d,3,1*,3,-)

+Spisywacz kolejki:

  • Vaikai (SMS ISQ) – 11+2 (2*,w,2,2,2*,-,1,2)

+Guzdrała kolejki:

  • rafas (Ghost Academy) – 3 (0,w,2,-,0,0,1)

Autor: Osvald