HalfGoose jest jednym z liderów Rycerzy Zodiaku. W quizie pojawił się w sezonie 14 za sprawą Turniejów Debiutantów. Tam prezentował się na tyle dobrze, że szybko znalazł klub. Po spadku do II ligi jego forma jest coraz wyższa, co ma przełożenie na wyniki: 116 punktów w 65 biegach i średnia na poziomie 1,785.
– W wolnych chwilach pracuję nad swoimi słabościami. Daję zarobić panu Dobruszkowi, przeglądam stare programy, ostatnio nawet moja dziewczyna była skazana na oglądanie ze mną meczu Start Gniezno – Polonia Bydgoszcz z 1987 roku. W meczach staram się uważniej czytać pytania, bo wiele razy wystawiałem rywalom łatwe trójki pisząc odpowiedź przed dokładnym zapoznaniem się z kluczem. Nie wiem jednak czy będę gotowy na pierwszą ligę już w przyszłym sezonie. Zresztą, nie rozmawiałem jeszcze na ten temat z Piotrkiem. Na rozmowy kontraktowe przyjdzie czas po finale. Na razie skupiamy się na jeździe – powiedział HalfGoose.
Jak to się stało, że trafił do quizu? – Ktoś z moich znajomych, chyba Guru, wrzucił na Twittera ogłoszenie o turnieju debiutantów. Jako człowiek uzależniony od wszelkich quizów musiałem wziąć w nim udział. Zająłem bodajże piąte miejsce. Spodobało mi się od razu, a Bomber – z którym znam się od lat – szybko zaproponował mi miejsce w Rycerzach. Pierwszoligowe mecze szybko nauczyły mnie pokory. Ja przed poznaniem ISQ naprawdę myślałem, że znam się na historii żużla! Zostałem błyskawicznie zweryfikowany – wydaje mi się, że w poprzednim sezonie nie wygrałem ani jednego ligowego biegu – dodał.
Nie ma co ukrywać, że jazda w II lidze bardzo pomogła HalfGoose. – Bez dwóch zdań, spadek Rycerzy wyszedł mi na dobre. Na zapleczu potrzebna jest znajomość historii raczej hobbystyczna niż hardkorowa. Nikt nie pyta o dwunastego zawodnika finału IM Rumunii w sezonie 1964, więc rzadko zdarza się bym o danym zawodniku pierwszy raz w życiu usłyszał dopiero wtedy, gdy sędzia poda poprawną odpowiedź. Sporo widzę też pytań o czasy współczesne. Wiem, że starsi quizowicze często na to narzekają, ale ja właśnie temu zawdzięczam wysoką formę. W ostatnich sezonach zawodowo zajmowałem się oglądaniem żużla i sporo faktów siłą rzeczy zostało mi w głowie. Na pewno nie zgodzę się jednak z tym, że pytania o współczesność są z definicji łatwiejsze od tych traktujących o zamierzchłych czasach. Mam wrażenie, że ludzka pamięć mimo wszystko lepiej radzi sobie ze starszymi wspomnieniami i szybciej przypominamy sobie nazwisko mistrza świata z 1994 niż 2014 roku – powiedział.
Rycerze Zodiaku walczą o awans do I ligi. Jaki jest cel drużyny? – Taki jak Falubaz przed rokiem – szybki powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej i odbudowa potęgi klubu. Różnice są dwie – po pierwsze nam się to uda, a po drugie oświetlenie na naszym stadionie jest w pełni sprawne. Mówiąc już serio, zwycięstwo jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Black Sox są mocni, ale my też nie wypadliśmy srokom spod ogona. Nie chcę palnąć jakiejś głupoty, ale wydaje mi się, że niemal każdemu z nas zdarzały się w tym sezonie spotkania z indywidualną zdobyczą w okolicach kompletu punktów – stwierdził.
Nasz rozmówca wskazał też swoje mocne i słabe strony. – Tak jak mówiłem wcześniej. Jeśli trafię na zagadnienia współczesne, to – o ile nie zamotam się przy kluczu – zgarniam łatwe zwycięstwo. Wciąż brakuje mi sporo wiedzy historycznej, ale staram się to poprawić – zakończył.