Kategoria: Sezon ’13

Gest fair-play Buoni Fantasmas. „Nie chcemy protestować na siłę”

Mecz Red Sox – Buoni Fantasmas dostarczył wielu emocji i zakończył się remisem 45:45. W jego trakcie doszło do dwóch sytuacji, w których Buoni Fantasmas mogło protestować, a protest mógł zostać uznany. To mogłoby zmienić losy meczu.

Po zakończeniu spotkania przedstawiciele Red Sox podziękowali rywalom za jazdę fair-play. Buoni Fantasmas nie protestowali nawet w sytuacjach, w których protest byłby zasadny. Tak było przy opuszczeniu czata przez Jessupa w trakcie biegu.

– Sytuacja z wylogowaniem się Jessupa z powodu laga teoretycznie mogła być do oprotestowania, ale w praktyce w ogóle nie braliśmy tego pod uwagę. Jessup już przed biegiem miał pewne problemy i Boski brał 3 minuty. Na czacie nie było tylko przez chwilę, nie zdążyłby niczego poszukać. Przez moment toczyła się dyskusja na ten temat na naszej klubowej grupie na Messengerze, ale wszyscy byli zgodni, że nie protestujemy – powiedział po meczu trener Buoni Fantasmas, Daniel.

Z kolei w drugiej sytuacji sprzętowe problemy miał sędzia Citas. – Druga sytuacja dotyczyła wylogowania się Citasa. Jessup napisał jednak prawidłową odpowiedź na równi z wyjściem sędziego i jako jedyny znał odpowiedź, więc zasłużył na trzy punkty. Ja spisałem od razu, więc również zasłużyłem na drugie miejsce. Pozostało więc tylko rozegrać powtórkę o jeden punkt, bo pozostali zawodnicy już nie spisywali. Wyjście Citasa nie miało jednak wpływu na kolejność na dwóch pierwszych miejscach – dodał Daniel.

Red Sox postanowiło docenić przeciwników, gdyż w jednym z poprzednich spotkań protestowano w każdej możliwej sytuacji. Tamten mecz zakończył się zresztą rezygnacją z działalności w Zarządzie ISQ przez Bosky’ego.

– Nie chcemy protestować na siłę, choć zdarzyły się również nam tegoroczne protesty trochę naciągane, gdy goniliśmy wynik. Mimo wszystko BF nie jest drużyną, która będzie protestować dla samej zasady, szukając wszędzie dziury w całym – zakończył Daniel.

Quizowicze sprawdzili wiedzę o zielonogórskim żużlu. „Liczba powtórek mnie przeraziła”

Za nami I edycja Green Mountain Cup. Towarzyskie zawody przyciągnęły quizową śmietankę, która sprawdziła swoją wiedzę o żużlu w Zielonej Górze. Zawody pokazały, że nawet najlepsi uczestnicy ISQ mają braki w tym temacie.

– Mi chyba nie wypada, to chłopaki powinni się wypowiedzieć jak im się podobało. Mogę tylko powiedzieć, że pojawiło się parę niedociągnięć, ale raczej wszyscy podchodzili do nich z wyrozumiałością. Ze swojej strony mogę tylko przeprosić, że chłopaki musieli w pewnym momencie poczekać, ale liczba powtórek mnie przeraziła i moje 35 przygotowanych pytań skurczyło się niemiłosiernie, a musiałem to zaplanować tak, żeby w fazie pucharowej Artur nie dostał swojego pytania – było trochę naciągania za krótkiej kołdry – powiedział organizator Green Mountain Cup, Molken.

Turniej zakończył się wygraną Vanpraaga, który triumfował w sześciu biegach i raz był trzeci. Jego wiedzą zdumiony jest organizator Green Mountain Cup. – Vanpraag wygrywa ostatnio zawsze jak tylko pojawi się na czacie i zupełnie mnie to nie zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że tematyka mojego turnieju to coś co kocha, czyli zielonogórski speedway. Według mnie to, nie obrażając innych uczestników, zawodnik o największej wiedzy w naszym quizie – dodał Molken.

– Ciekawa anegdotka – zapytałem go niedawno o historię związaną z żużlem, którą pamiętałem niezbyt dokładnie, bo była opowiedziana w moim domu około dwudziestu lat temu – powiedziałem mu, że pamiętam nazwisko Grygor i to, że upadł i wynikła z tego hryja. Artur natychmiastowo połączył fakty i odpowiedział mi może po minucie, że chodziło o upadek w pierwszym biegu meczu derbowego w roku 1978, sprawcą upadku był wtedy Edward Jancarz, ludzie chcieli dokonać na nim linczu, Eddy nie pojawił się już do końca zawodów w żadnym biegu, a po meczu wybijane były szyby w autach należących do gorzowian. A powiedziałem mu tylko dwa słowa. Wielki żużlowy umysł – chwali kolegę z drużyny Molken.

Nie wykluczył on organizacji kolejnego turnieju wiedzy o żużlu w Zielonej Górze. – Jasne, jeśli będą chętni to jak najbardziej. Muszę porozmawiać z Arturem, który bardzo mi pomógł w organizacji, bo przecież połowa pytań była jego, czy będzie chętny na napisanie kolejnych, ale to bardzo pomocny człowiek, więc nie widzę przeszkód, żebyśmy rozegrali kolejne edycje. Dziękuję wszystkim, którzy się pojawili na stadionie FT – zakończył.

Udana osiemnastka Champions Team. Turniej wygrał Daniel

W środę odbyła się osiemnastkowa impreza Champions Team połączona z prezentacją nowego herbu najstarszego klubu w Internet Speedway Quiz. W zawodach zwycięstwo odniósł nie kto inny, jak Daniel, który w finałowym wyścigu pokonał Wazzupa, Molkena oraz Leigh.

Wyniki:
1. (2) Daniel 11+3+3 (3,3,3,2,0)
2. (8) Wazzup 9+2+2 (2,2,1,1,3)
3. (14) Molken 8+2+1 (1,1,2,2,2)
4. (12) Leigh 11+3+0 (3,0,2,3,3)
5. (3) Citas 8+1 (1,3,3,0,1)
6. (11) Strc 7+1 (1,0,2,3,1)
7. (16) Cysu 13+0 (3,3,1,3,3)
8. (5) Mezzi 12+0 (3,3,1,2,3)
9. (6) Igła 6 (1,2,3,0,0)
10. (10) Veronek 6 (2,0,3,1,0)
11. (13) Eric 6 (2,0,2,0,2)
12. (15) Świstak 6 (0,2,0,2,2)
13. (1) Aszotek 5 (2,2,0,0,1)
14. (4) Picek 4 (0,1,0,3,0)
15. (7) Levis 3 (0,1,1,1,-)
16. (18) hN 2 (2)
17. (9) Fafa 2 (0,1,0,1,-)
18. (17) Rudolf 1 (1)

Bieg po biegu:
1. Daniel, Aszotek, Citas, Picek
2. Mezzi, Wazzup, Igła, Levis
3. Leigh, Veronek, Strc, Fafa
4. Cysu, Eric, Molken, Świstak
5. Mezzi, Aszotek, Fafa, Eric
6. Daniel, Igła, Molken, Veronek
7. Citas, Świstak, Levis, Strc
8. Cysu, Wazzup, Picek, Leigh
9. Igła, Strc, Cysu, Aszotek
10. Daniel, Leigh, Mezzi, Świstak
11. Citas, Molken, Wazzup, Fafa
12. Veronek, Eric, Levis, Picek
13. Leigh, Molken, Levis, Aszotek
14. Strc, Daniel, Wazzup, Eric
15. Cysu, Mezzi, Veronek, Citas
16. Picek, Świstak, Fafa, Igła
17. Wazzup, Świstak, Aszotek, Veronek
18. Cysu, hN, Rudolf, Daniel
19. Leigh, Eric, Citas, Igła
20. Mezzi, Molken, Strc, Picek

Biegi dodatkowe:
21. Leigh, Molken, Citas, Cysu
22. Daniel, Wazzup, Strc, Mezzi
23. Daniel, Wazzup, Molken, Leigh

Sędzia: Aszotek
Technik: Citas

Dziennikarz, autor książek, biegacz, miłośnik sportów zimowych, szachista, ornitolog, przewodnik turystyczny i mistrz ISQ. Oto Daniel jakiego nie znacie

Lista jego zainteresowań jest bardzo długa. Daniel w wywiadzie udzielonym Portalowi ISQ opowiedział o swoim życiu, pogodnym nastawieniu, celach w ISQ, a także tym, co robi poza quizem. Ostrzegamy: to będzie długa lektura.

Witek (Portal ISQ): Daniel, przeklinasz?

Daniel (trener i zawodnik Buoni Fantasmas): No właśnie nie! Żartujemy sobie z tego czasem na czacie, że nie miewam kar w ISQ za takie „wykroczenie”, ale na co dzień również staram się unikać wiadomego słownictwa i uważam, że udaje mi się to z bardzo dobrym skutkiem.

Pytam, bo jesteś uznawany za niezwykle pogodnego człowieka, który niezależnie od okoliczności pozostaje spokojny. Czy w ogóle można kiedyś spotkać wkurzonego Daniela?

Szczerze mówiąc to rzeczywiście niezbyt często i mam tu na myśli realne życie, a nie tylko nasz internetowy quiz. Oczywiście, czasem wkurzy się każdy, również ja, ale faktycznie zwykle jestem optymistą i próbuję doszukiwać się raczej pozytywów. To jasne, że nie zawsze tak się da, ale staram się mimo wszystko panować nad sobą i nie okazywać przesadnych negatywnych emocji.

Jaka jest zatem recepta na to, by tak optymistycznie podchodzić do życia?

Nie wiem. Ja już tak mam, może pomaga mi to, że jest dużo drobnych spraw, które dają mi w życiu radość, często wiążących się z moimi rozmaitymi zainteresowaniami. Być może szereg pozytywnych drobiazgów skumulowanych razem pozwala po prostu w większym stopniu cieszyć się życiem? ISQ też jest czymś takim, bo daje dużo radości, a nie jest w żadnym razie jedyne.

Jak minęło Ci te 8 lat bez Internet Speedway Quiz?

W przeciwieństwie do wielu quizowiczów moje związki z żużlem pozostały bliskie. Jeszcze przed upadkiem quizu nawiązałem współpracę z Tygodnikiem Żużlowym. Potrwała ona 10 lat, a obecnie pracuję na etacie w toruńskich „Nowościach”. Jestem więc stale blisko żużla i to również od drugiej strony. Znam toruńskie środowisko żużlowe, ale nadal lubię pójść na turniej juniorów także jako kibic i wciąż jednakowo cieszę się każdymi żużlowymi zawodami, obojętnie od ich rangi i obsady. W międzyczasie zrobiłem również uprawnienia na przewodnika po Toruniu, więc mam drugi dodatkowy zawód, który również lubię. Rodziny jeszcze nie mam, ale wiążę przyszłość z Toruniem, w którym czuję się doskonale.

Jeszcze, czyli rozumiem, że tu też stosujesz optymistyczne podejście. Wracając jednak do pracy, to przewodnikiem jesteś już od lat. Co zrobić, byś oprowadził nas po toruńskiej starówce i innych pięknych miejscach w mieście?

Nic nie stoi na przeszkodzie, wystarczy po prostu przyjechać do Torunia. Jeżeli tylko ktoś z quizowiczów chciałby poznać miasto zwiedzając je ze mną, to wystarczy, że da mi o tym znać. Oprowadzam zarówno 40-osobowe grupy szkolne, jak i kameralne grupki liczące 1-3 osoby. W małym gronie zwiedza się lepiej, bo można skupić się także na detalach. W Toruniu jest co oglądać, bo miasto ma autentyczny charakter i nie było zburzone w trakcie II wojny światowej. Tym bardziej więc zapraszam do zwiedzania ?

Był żużel, była turystyka, to teraz kolej na historię. Napisałeś książkę o toruńskim żużlu. Opowiedz o niej.

Pomysł pojawił się trzy lata temu. Idea była taka, by napisać książkę całkowicie inną niż wszystkie dotychczasowe książki o żużlu, w pełni oddając głos możliwie wielu bohaterom. Początkowo wahałem się, czy w ogóle pisać, bo wydawało mi się, że nie uda mi się już zebrać wspomnień o żużlu tuż po wojnie. Okazało się jednak, że jest inaczej i ten okres też jest bogato reprezentowany. Łącznie odbyłem ponad 100 rozmów. Lista rozmówców rozwijała się na bieżąco, nierzadko ktoś na koniec rozmowy radził, do kogo jeszcze warto się zwrócić z osób, które nie jeździły, ale w jakiś sposób były związane z klubem około 50-60 lat temu. Końcowy efekt jest taki, że mamy książkę pełną przygód, anegdot i nierzadko wesołych opowieści, a zarazem nie pomijającą ważnych wydarzeń i sukcesów Apatora. Nie mnie oceniać, czy książka jest rzeczywiście dobra, ale uważam, że śmiało mogę powiedzieć, że zaczynając nie przypuszczałem, że będzie w niej tyle fajnych historii.

I pewnie dzięki tym rozmowom jesteś poza zasięgiem rywali w ISQ. Nie ma wątpliwości, że w ten sposób dowiedziałeś się wiele ciekawostek. Wszak po wielu pytaniach pisałeś na czacie, że rozmawiałeś z tym i z tym zawodnikiem.

To prawda. Spośród żyjących zawodników Apatora rozmawiałem z wszystkimi z lat 50-70. Z kolejnych dekad musiałem już dokonać pewnego wyboru i ograniczyć się do tych najważniejszych, ale nie pominąłem niemal żadnego z czołówki. Nie spotkałem się tylko z Wiesławem Jagusiem, choć namawiałem go na rozmowę – Jaguś nie udziela jednak wywiadów. Pozostali są za to w komplecie, więc gdy pojawia się pytanie o Toruń, to rzeczywiście są to pytania o ludzi, których znam osobiście. Pracując nad książką rozmawiałem jednak także z osobami spoza Torunia, jak Marek Cieślak, Andrzej Wyglenda, Andrzej Pogorzelski, Jerzy Szczakiel, Jerzy Trzeszkowski, Paweł Waloszek. Ich opowieści na pewno są pomocne w ISQ. Pisząc o Toruniu musiałem mieć poza tym na uwadze to, że Toruń nie był przecież zamknięty na kraj i świat, ale uczestniczył w ogólnopolskich rozgrywkach. Trzeba było więc poszerzać swoje horyzonty i zarazem wiedzę o całym polskim żużlu tamtych lat. W ISQ daje to jak widać niezły efekt.

Już nie mogę się doczekać aż ta książka przyjdzie do mnie. Nigdy nie spodziewałem się, że kupię coś z klubowego sklepu Apatora. Jednak nie każdy wie, ale to nie pierwsza Twoja książka. Jesteś też autorem biografii Jana Ząbika i książki o… biegach narciarskich.

Tak właśnie było. Pomysł na książkę ze wspomnieniami Jana Ząbika wyszedł od redaktora Wiesława Dobruszka, który szukał osoby do napisania toruńskiego tomu w serii „Asy żużlowych torów”. Akurat wtedy rozpocząłem współpracę z „Tygodnikiem Żużlowym” i szybko zaowocowała ona pierwszą książką. Druga książka wiąże się natomiast z moim zainteresowaniem sportami zimowymi. Zimą nie ma żużla, ale w Eurosporcie cały czas było narciarstwo i już w połowie lat 90. połknąłem bakcyla. Koledzy w szkole nie mieli wtedy pojęcia kim jest Małysz, a ja już oglądałem każde zawody. Praca nad książką o biegach była trochę podobna do pracy nad nową książką o żużlu, bo już wtedy skupiłem się na wspomnieniach i anegdotach. Mogę się pochwalić, że książka była promowana w trakcie Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie, a następnie dostała tytuł „Książki miesiąca” w „Magazynie Literackim Książki”, za co odbierałem dyplom na dorocznej gali tego czasopisma w Bibliotece Narodowej w Warszawie, między Danielem Olbrychskim i Marylą Rodowicz, którzy też zostali wyróżnieni za swoje książki ?

Skąd to zainteresowanie sportami zimowymi? Przecież jesteś z Torunia, a nie Podhala.

To prawda, ale tak jak wspomniałem wyżej były one rodzajem zastępstwa dla żużla. Terminowo wszystko pasuje idealnie – w połowie marca kończy się narciarstwo, a zaczynają się pierwsze sparingi. Z kolei w październiku kończy się żużel, a pod koniec tego miesiąca rusza PŚ w narciarstwie alpejskim. Zarazem jednak te dyscypliny bardzo szybko przestały być tylko i wyłącznie zastępstwem, a stały się równie wielką pasją. Uwielbiam je oglądać, a dodatkowo jest to też moje hobby kolekcjonerskie – od lat wymieniam się z innymi zbieraczami z różnych krajów płytami DVD z nagraniami z zawodów sprzed lat. Posiadam nawet zapisy transmisji z lat 60., nie mówiąc o kolejnych dekadach. Wielu polskich narciarzy sprzed lat, w tym Wojciech Fortuna, właśnie ode mnie posiada nagrania ze swoich startów.

Masz także nagrania imprez żużlowych. I przypuszczam, że niemałą wideotekę. hN dostał już swoje upragnione Odsal? Gdzie to wszystko Ci się mieści?

Z żużla wbrew pozorom mam niewiele – raptem z 10 płyt DVD z upchanymi plikami .avi, każdy po około 300 MB. hN Odsal nie dostał, ale wszystkie takie turnieje są już i tak od dawna na Youtube i przestały być rarytasami. Natomiast prawdą jest, że płyty z narciarstwa zajmują kilka półek. Przymierzam się do przegrania tego wszystkiego na pojemny dysk zewnętrzny. Z żużla planuję kiedyś w możliwie dużym stopniu skompletować kolekcję meczów Apatora. Wielu nagrań nie ma w sieci, ale są kolekcjonerzy, którzy je posiadają.

Z tego co wiem, to zacząłeś biegać, ale zimą biegasz też na nartach. Masz już jakieś osiągnięcia w tej kategorii? Co jest trudniejsze?

Jedno i drugie czysto hobbystycznie i zupełnie amatorsko, bez osiągnięć, nie licząc narciarskiego wicemistrzostwa Polski dziennikarzy z 2013 roku, gdzie jednak wiele osób miało biegówki pierwszy raz na nogach – było to przy okazji Pucharu Świata w skokach w Wiśle. Biegówki są oczywiście trudniejsze, bo zwykłe bieganie jest jakby naturalne, a tu na początku może brakować koordynacji ruchowej. Narty angażują też więcej mięśni i czuje się większy wysiłek.

I do tego dochodzą jeszcze szachy. Tam partii raczej nie nagrywasz, ale regularnie bierzesz udział w turniejach. Jak Ty na to wszystko znajdujesz czas? I skąd zamiłowanie do szachów?

Piętro wyżej mieszkał nade mną Krzysztof Woźniak, działacz sekcji szachowej Apatora – taka sekcja istniała w klubie równolegle do żużlowej. Wiedziałem, że gra, ale długo mnie to interesowało. Gdy już jednak spróbowałem, pod koniec szkoły podstawowej, wciągnęło mnie bez reszty. Turnieje na moim poziomie – w porównaniu z profesjonalnymi graczami nadal amatorskim, choć mam na półce kilka pucharów – najczęściej są jednodniowe i odbywają się w weekendy, więc nie są aż tak czasochłonne. Biorę jednak udział także w lidze wojewódzkiej jako zawodnik AZS- UMK, a latem zdarza mi się zagrać w dłuższym tygodniowym turnieju. Kiedyś dużo grałem z Liraszem – początkowo był ode mnie lepszy, więc miałem motywację, żeby się szkolić. Wiem, że Łukasz ostatnio wygrał turniej (gratulacje!), więc warto będzie powrócić do naszych partii.

Chyba prościej mi będzie zapytać czym się nie interesujesz?

Żartuję czasem, że z dyscyplin sportu nigdy mnie nie pociągała zbytnio piłka nożna, choć jest taka popularna. Oglądam co ważniejsze mecze, ale nie wzbudzają we mnie większych emocji. Z zainteresowań mogę za to jeszcze dodać np. historię sztuki, ornitologię, czy muzykę.

O właśnie! Pamiętam, że kiedyś w gazecie była informacja o Tobie, że liczyłeś ptaki. Skąd zainteresowanie właśnie ornitologią?

Też z dzieciństwa, jak u mnie niemal wszystko. Przypadkowo znalazłem w domu książkę „Ptaki Polski” profesora Jana Sokołowskiego. Nie miałem jeszcze 10 lat, a czytałem ją na tyle często, że opanowałem nawet większość nazw łacińskich. Myślałem wtedy, że pójdę na biologię, ale skończyło się na hobby. Mam jednak profesjonalną lunetę i byłem już m.in. w wielu parkach narodowych, w tym nad Biebrzą. W okolicy Torunia też da się znaleźć cenne przyrodniczo tereny, nawet jeśli nie tak wielkiej skali, jak parki narodowe.

Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Powiem Ci, że idealnie nadawałbyś się do Milionerów czy Jeden z dziesięciu. Myślałeś o tym?

Szczerze mówiąc myślałem kiedyś o Milionerach. Nigdy się jednak nie zdecydowałem, może słusznie, może nie. Na pewno są dziedziny wiedzy, w których czułbym się słabo, podobnie jak np. tematy bardziej life-stylowe. Ale nigdy nie mów nigdy ?

Przejdźmy zatem do ISQ. Zostałeś trenerem Buoni Fantasmas. Jak do tego doszło?

Przypadkowo. Jechaliśmy Ligę Miast i wiadomo było, że wróci liga. W rozmowie z hN pojawił się więc pomysł na reaktywację BF. Byłem trenerem Kujaw i Pomorza, więc na tej samej zasadzie zostałem trenerem BF. Później było mi głupio, bo trenerem powinien być Suharek. W praktyce BF ma aż trzech trenerów – prócz mnie właśnie Suharka i Rudolfa. Nawet w trakcie meczów konsultuję z nimi różne decyzje i nie jestem na pewno takim trenerem w pełnym znaczeniu tego słowa.

Jak się dogadujecie we trójkę? Często podczas meczów bierzesz przerwę. Czy to spowodowane jest tymi konsultacjami?

Dokładnie tak. Rozmawiamy przez Messenger, ale tekstowo, bez dzwonienia ? Lubię się poradzić bardziej doświadczonego trenera, jakim jest Suharek. Ostatecznie zmiany i tak zgłaszam ja, ale czuję się pewniej, gdy wiem, że Suhy i Rudolf mają podobne zdanie. Bywa jednak i tak, że postąpię inaczej, po swojemu. Branie czasu jest też niekiedy po to, by coś doradzić jadącym kolegom – np. kto ma z kogo spisywać.

Czy BF spisuje się na miarę oczekiwań sztabu szkoleniowego?

Liczyłem na trochę więcej, ale jak już niedawno mówiłem drużynie brakuje stabilności. Mimo wszystko widzę jednak progres, a biorąc pod uwagę fakt, że u wielu osób są jeszcze rezerwy, w kolejnych miesiącach możemy być bardzo groźni.

Gdyby nie odszedł Kasper, to pewnie szlibyście na mistrza. Pewne jest to, że mecze z Waszym udziałem gwarantują emocje.

To prawda, z Kasperem bylibyśmy pewnie faworytami. Jego brak sprawił jednak, że zakontraktowaliśmy Wazzupa i Grigoriana, którzy pokazują duży potencjał. Emocji w naszych meczach faktycznie nie brakuje. Często przegrywamy lub wygrywamy niewielką różnicą punktów. W siedmiu kolejkach tak naprawdę nie wyszedł nam tylko mecz z BAD.

Prowadzisz zacięty pojedynek z Paweuem o pierwsze miejsce w statystykach. Czy ta rywalizacja jeszcze bardziej napędza Cię do poszerzania wiedzy?

Nie myślę o konieczności uczenia się tylko pod kątem statystyk. Z drugiej jednak strony nie ukrywam, że bardzo zależy mi na wygraniu tej klasyfikacji. Przez całą pierwszą rundę ani razu nie byłem ostatni, a tylko trzy razy zająłem trzecie miejsce. Moim celem na koniec sezonu jest średnia 2,5 punktu na bieg bez bonusów. Nie będzie łatwo, ale mimo wszystko uważam, że jest to wykonalne.

A jakie cele stawiasz przed drużyną i sobą w zawodach indywidualnych?

Indywidualnie celem jest medal IM ISQ. Nie będę ukrywał, że liczę na złoto, ale zarazem wiem, że w jednodniowych zawodach może wydarzyć się dużo i nie ma pewności, że nawet przy prowadzeniu w rankingu średnich będę faworytem. Medal jest jednak celem minimum – czwarte lub piąte miejsce nie byłoby zadowalające. Drużyna ma natomiast za zadanie wejść do play-off i dalszą walkę o medal. Miejsce poza czwórką byłoby dużym rozczarowaniem, natomiast awans do półfinałów sprawi, że czeka nas otwarta walka o najwyższe laury.

To teraz na koniec: czy ten facet dalej pływa na Katarzynce?

Kiedyś pływał kapitan Prusakiewicz, teraz pływa ktoś inny. Łódka też już inna, obecnie jest Katarzynka II, ale pływa, pływa!

PeeR wyrasta na lidera Champions Team. „To zawsze super uczucie”

PeeR zdominował ostatni w tym sezonie Turniej Zaplecza ISQ. Zawodnik Champions Team zdobył komplet 15 punktów, a już po czterech seriach wiadomo było, że to on odniesie wygraną. To wspaniała wiadomość dla sztabu trenerskiego CT. Zespół wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo.

– Fajnie, że jest progres – w końcu w pierwszym turnieju zaplecza byłem poza pierwszą dziesiątką. Mam nadzieję, że dzisiejsze wyniki turniejów będą dobrym prognostykiem przed dalszą częścią sezonu ligowego i CT wygra kilka meczów w rundzie rewanżowej – powiedział Portalowi ISQ PeeR.

Komplet punktów bardzo ucieszył wracającego do ISQ zawodnika CT. – Taki wynik na pewno bardzo cieszy. Do zawodów podchodziłem na luzie, a zdobycie kompletu punktów to zawsze super uczucie. Trzeba przyznać, że element szczęścia też był trochę potrzebny, jak np. w jednym z pytań o p. Bogdana Berlińskiego (ojca Mirosława). Nie kojarzyłem jego imienia, ale strzał „Bogdan” okazał się celny i sędzia przyznał 3 pkt – dodał PeeR.

Sam nie wie, czy to jego pierwszy komplet w karierze, ale wierzy, że to dopiero początek świetnych wyników. – Nie pamiętam dokładnie. Wydaje mi się, że jakieś pojedyncze mogłem notować w „poprzednim życiu quizowym”. Niemniej na pewno można byłoby je policzyć maksymalnie na palcach jednej ręki. Tym bardziej każdy tzw. „kotlet” jest wyjątkowy – powiedział z uśmiechem PeeR.

Jego dobra forma może cieszyć trenerów Champions Team. Zespół ten do tej pory przegrał wszystkie siedem meczów i zamyka tabelę I ligi ISQ. Jednak dobra jazda PeeRa może sprawić, że CT wkrótce opuści ostatnie miejsce w tabeli.

Święta w ISQ. Odbędzie się Turniej Gwiazdkowy

Uczestnicy Internet Speedway Quiz Boże Narodzenie mogą spędzić nie tylko przy świątecznych stołach, ale także na czacie ISQ. Zadbał o to Jessup, który 25 grudnia zorganizuje Turniej Gwiazdkowy. Zawody cieszą się sporym zainteresowaniem quizowiczów.

Turniej Gwiazdkowy to niejako tradycja Internet Speedway Quiz. Choć organizatorzy byli różni, to w święta często spotykaliśmy się na czatach. Tak samo będzie i w tym roku. -Pomysł powstał dość niespodziewanie. Stwierdziłem że fajnie będzie święta spędzić razem na czacie, a nie tylko przy stole – powiedział organizator zawodów Jessup.

W rozmowie z Portalem ISQ zdradził, jaka będzie formuła zawodów. – Formuła będzie znana z Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. Najlepsza dwójka po turnieju zasadniczym ma zagwarantowany awans do finału. Natomiast zawodnicy z miejsc 3-10 walczą o dwa pozostałe miejsca w dwóch biegach barażowych – dodał Jessup.

Quizowicze muszą się przygotować na solidny sprawdzian swojej wiedzy. -Tematyka to taki misz masz od dirt tracku po zeszły sezon. Więc nigdy nie wiadomo, na co się trafi – zakończył Jessup.

Lista startowa:

1. Slayu
2. mariano
3. Plonek
4. Jessup
5. Aszotek
6. Magik
7. Rudolf
8. Kasper
9. Kwiti
10. Daniel
11. veronek
12. Picek1997
13. Strc
14. Wazzup
15. Wojtas
16. Artas
R1. krzysinho
R2. Świstak
R3. Witek
R4. Matic

Turniej Gwiazdkowy odbędzie się 25 grudnia, a jego początek wyznaczono na godzinę 21:00.

Zarząd ISQ podjął kolejną decyzję. Wiadomo, jacy zawodnicy mogą być zastępowani

Po pierwszej rundzie fazy zasadniczej Zarząd ISQ poinformował o tym, jacy zawodnicy będą zastępowani w następnych siedmiu kolejkach fazy zasadniczej. Zgodnie z regulaminem są to trzej najlepsi quizowicze z każdej z drużyn.

Komunikat nr 14:

Na podstawie klasyfikacji po pierwszej rundzie zasadniczej, w kolejkach VIII-XIV, umożliwia się stosowanie Zastępstwa Zawodnika za następujących uczestników quizu:

BAD Company: Paweu, Mezzi, Tępy
Dobre Duszki: Kasper, Malak, Lowigus
Red Sox: Guru, Jessup, Kwiti
Buoni Fantasmas: Daniel, Wazzup, hN
Rycerze Zodiaku: Leigh, Mariano, KoNik
Fajrant Team: Molken, Paboł, Plonek
White Sox: Bili, LyderKKZ, Slayu
Champions Team: Igła, Veronek, Eric

Kiedy można stosować zastępstwo zawodnika?

Wyciąg z Regulaminu ISQ:

6. Zastępstwo Zawodnika – trenerzy mają możliwość stosowania zastępstwa zawodnika. Można tego dokonać czterokrotnie w sezonie zasadniczym. Zabronione jest stosowanie Z/Z w trakcie fazy play-off. Każda drużyna będzie miała trzech zawodników, za których takie zastępstwo można wykonać. W jednym spotkaniu dozwolone jest, aby jeden zawodnik pojechał tylko raz w ramach Z/Z. Wyboru dokonuje Zarząd ISQ na podstawie średnich z Ligi Miast oraz średnich z wcześniejszych sezonów, po konsultacji z trenerami.

6a. Uczestnicy dostępni w ramach Zastępstwa Zawodnika zostaną zaktualizowani na podstawie średnich biegowych po zakończeniu 7. kolejki rundy zasadniczej. Pominięci zostaną zawodnicy niesklasyfikowani. Przeprowadzenie Z/Z nie będzie możliwe w rundzie Play Off.

7. Miejsca w składzie dla rezerwowych (7-8, 15-16) mogą być obsadzone jedynie wtedy, gdy podstawowy skład jest kompletny. Trener drużyny przed rozpoczęciem meczu zgłasza skład, do którego może wpisać wyłącznie zawodników obecnych na czacie. Zawodnik, który pojawi się na zawodach już po ich rozpoczęciu, może zostać dopisany na wolne miejsce w składzie, jednak nie wcześniej niż po zalogowaniu się na czacie. Raz wpisany do składu zawodnik nie może być w trakcie zawodów z niego wykreślony nawet, jeśli nie wystartował i/lub nie znajduje się już na chacie. W zawodach ligowych niedopuszczalne jest wprowadzanie do obsady zawodników w ramach rezerwy toru.

8. Zawodnik rezerwowy (7-8, 15-16) może pojechać łącznie maksymalnie w 6 biegach (wliczając rezerwę zwykłą oraz taktyczną), przy czym maksymalnie mogą być to 3 starty pod rząd (tj. bez chociaż jednego biegu przerwy). Zawodnik rezerwowy nie może wystartować w ramach zastępstwa zawodnika.

9. W przypadku gdy drużyna korzysta z Z/Z, a jej zawodnik dołączy w trakcie trwania zawodów, może on zostać dopisany jako rezerwowy, jednak nie może wystartować w zawodach w ramach Z/Z.

Jedni się cieszą, drudzy czują niedosyt. O remisie zadecydowała 0,01 sek.

Jedna setna sekundy zadecydowała o tym, że Buoni Fantasmas nie odniosło wygranej nad Red Sox. Mniejszej różnicy czasu w ISQ nie ma. W piętnastym wyścigu Witek był o przysłowiowy błysk szprychy szybszy niż Jcob. Na żużlowych arenach sędzia musiałby długo analizować tę sytuację.

Przed piętnastym wyścigiem Buoni Fantasmas prowadziło z Red Sox 43:41. W decydującym biegu na przeciw siebie stanęli Jessup i Witek (RS) oraz Daniel i Jcob (BF). Sędziujący zawody Citas zadał następujące pytanie:

Zawodnik reprezentujący ostrowski klub żużlowy w latach 1948-1957. Na swoim koncie ma dwa medale DMP zdobyte u boku m.in. Stefana Maciejewskiego i Ludwika Rataja. W 1950 roku stanął na podium w pierwszym turnieju o Łańcuch Herbowy Miasta Ostrowa Wielkopolskiego. W tym samym roku wystąpił także w finale IMP w Krakowie. Podaj jego imię i nazwisko.

9.86 sek. potrzebował Jessup, by udzielić poprawnej odpowiedzi „Piotr Poprawa”. Wtedy ruszyła machina spisu. Dokładnie 1.73 sek. później odpowiedział Daniel. O punkt walczyli Witek i Jcob. Szybszy był pierwszy z nich, który wyprzedził rywala dokładnie o 0.01 sek. Gdyby nie Kasper i jego udoskonalanie czata, nigdy byśmy się o tym nie dowiedzieli.

– 0.01 zdarzyło się po raz pierwszy, przynajmniej od kiedy mierzymy czasy. W tym miejscu kolejne ukłony dla Kaspera, za coś, co niby miało być ciekawostką, a mówi nam bardzo dużo o przebiegu wyścigu. Tak naprawdę to dlatego czujemy niedosyt – jakby to była sekunda, to byłoby to coś normalnego, a przy 0.01 tym bardziej szkoda straty punktu – powiedział po meczu Daniel.

O ile BF było rozczarowane, o tyle w Red Sox panowała wielka radość. Skarpetki przegrywały po trzynastu wyścigach 36:42, ale wtedy sprawy w swoje ręce wzięli Jessup i Witek. Pierwszy z nich pojechał dwa razy z rezerwy zwykłej, a Witek wystąpił w czternastej gonitwie z rezerwy taktycznej. Wtedy wygrali 5:1 i dali sobie szansę na walkę o remis.

– Takie mecze pamięta się najdłużej. Wydaje mi się, że to był najlepszy mecz tego sezonu. W innych też było sporo dramaturgii, ale nigdy jedna setna sekundy nie zadecydowała o tym, kto wygra. Takie zakończenie meczu bardzo nas podbudowało jako zespół. Gratulacje dla BF, bo stworzyli niesamowite widowisko. Cieszę się, że to ja byłem szybszy o ten błysk szprychy. Jcob pewnie musiał odczuwać ogromny niedosyt, bo wszystko zrobił dobrze, a był minimalnie wolniejszy – powiedział po zawodach Witek.

Jessup bohaterem Red Sox. Wygrał bieg nawet wtedy, gdy nie widział pytania

Red Sox rzutem na taśmę uratowało remis w starciu z Buoni Fantasmas. To spora zasługa Jessupa, który w decydujących momentach wziął odpowiedzialność na swoje barki i wraz z Witkiem doprowadził do wyrównania. Jedno ze zwycięstw odniósł w wyjątkowych okolicznościach.

W trakcie biegu Jessupowi padł internet i został wylogowany z czata. Błyskawicznie wrócił i zaskoczył rywali prawidłową odpowiedzią. Tak zgarnął trójkę. – Miałem mega problemy z internetem. Na turnieju towarzyskim przed zawodami nagminnie rwało mi połączenie. Dopiero mecz pojechałem na internecie z telefonu, ale znów zaczął wariować mój laptop, przez co parę razy opuściłem arenę meczu, w tym raz przed samym startem już po opuszczeniu wyścigu. Na szczęście udało mi się wrócić i zdobyłem 3 pkt nie widząc pytania – powiedział Portalowi ISQ Jessup.

Red Sox celowało w wygraną, ale z remisu jest bardzo zadowolone. Zwłaszcza, że po trzynastym biegu to BF prowadziło 42:36 i miało triumf na wyciągnięcie ręki. – Wygranej nie ma, ale mam nadzieję, że to zwycięski remis. Dzięki temu na półmetku rozgrywek jesteśmy na podium – dodał Jessup.

O tym, że Red Sox zdobyło punkt zadecydowała jedna setna sekundy. – Tak szczerze, to nie zwróciłem nawet uwagi, że była tak mała różnica w odpowiedziach. Mecz thriller. Po 13 biegu byliśmy daleko w lesie, lecz super dwa ostatnie biegi zrobiły swoje – stwierdził Jessup.

W całym spotkaniu zdobył 12 punktów i był to jego najlepszy występ w tym sezonie. – Jestem zadowolony z niedzielnego meczu i to mimo śliwki w pierwszym starcie. Udało mi się w końcówce meczu skupić i wygrać 4 z ostatnich 5 wyścigów meczu – powiedział.

W decydującym biegu znał odpowiedź na pytanie o Piotra Poprawę, ale popełnił dwie literówki. W tym sezonie Jessup już tracił punkty z tego powodu. Tym razem się udało. – Odpowiedź znałem od razu, ale wiadomo, że po drugiej stronie w tym biegu był zawodnik z najszybszym palcami i ogromną wiedzą. Stąd mój zwycięski pośpiech – przyznał Jessup.

Red Sox po siedmiu kolejkach jest na trzecim miejscu w tabeli. Na pytanie na co stać Skarpetki Jessup nie mówił o konkretnych wynikach. – Na pewno stać nas na dobra zabawę, bo o to w tym chodzi. Jeśli będziemy tak współpracować jak teraz, to wyniki przyjadą same – zakończył.

Exotic Cup zakończony sukcesem. Rudolf myśli o kolejnej edycji

Niedzielny Exotic Cup zakończył się sukcesem pod każdym względem. Dopisała frekwencja, pytania stały na świetnym poziomie, a organizator jest chwalony przez uczestników. Sam nie ukrywa radości z tego powodu, że Exotic Cup przebiegł bez problemów.

Exotic Cup był turniejem, w którym tematyka pytań dotyczyła żużla w krajach, gdzie jest on mniej popularny. Zabrakło więc pytań o Polskę, Wielką Brytanię, Danię, Szwecję oraz Australię. – Ogólnie jestem zadowolony co do organizacji turnieju – jak wszędzie oczywiście są drobne mankamenty które wymagałyby poprawy. Frekwencja dopisała, wystartowało wielu uznanych zawodników jak i tych na dorobku co stworzyło cudowną mieszankę. Słyszałem również pozytywne głosy o poziomie pytań i z tej pochwały jestem najbardziej zadowolony – powiedział Portalowi ISQ Rudolf.

Do tego organizator ufundował specjalne puchary, które otrzymają Matic, Daniel oraz Veronek. – Pomysł na puchary za zawody powstał w mojej głowie stosunkowo niedawno, gdy powstała już pierwsza seria pytań. Próbowałem przypomnieć sobie turniej sprzed czasów „hibernacji” ISQ lecz nie miałem prawie żadnego punktu zaczepienia. Nie było nic namacalnego, co byłoby katalizatorem wspomnień. Stąd też puchary – dla zawodników z podium ma stać się namacalną pamiątką startów w ISQ, czymś co wywoła uśmiech na twarzy w spokojny wieczór – dodał.

Rudolf już myśli o kolejnej edycji Exotic Cup. – Po turnieju zostało mi jeszcze ok. 25 pytań których nie użyłem – potencjał do rozegrania kolejnej edycji jest. Nie wiem tylko czy kolejna edycja powstanie jeszcze w tym sezonie, czy też raczej założę roczny cykl rozgrywania turnieju. W głowie kiełkuje pomysł by zmienić trochę formułę turnieju, ale to jeszcze melodia przyszłości. Poza tym, dzięki mojemu koledze zespołowemu, hN turniej otrzymał profesjonalne logo, więc kolejne edycje muszą być – stwierdził.

– Moim najważniejszym celem przy organizacji turnieju było zapewnienie rozrywki wszystkim uczestnikom – pobocznym celem było przypomnienie o miejscach, wydarzeniach, zawodnikach, którzy często są w cieniu. Jeżeli uczestnicy turnieju są zadowoleni to czuję pewien rodzaj spełnienia – zakończył Rudolf.