W meczu z Fajrant Team trener Bad Company postanowił zaskoczyć składem. Na rezerwie znaleźli się dotychczasowi liderzy – Paweu oraz Mezzi. Czy ten eksperyment wypalił? Pierwszy z nich zdobył 10 punktów, a trener BAD dołożył do dorobku drużyny tylko punkt, ale podkreślić należy że jedynie w dwóch startach. Najistotniejszy jest jednak wynik – 48:42 dla Bad Company.
Skąd taki pomysł na skład w meczu z Fajrantami? – Taka była moja decyzja. Nie chce jej szerzej komentować. Powiedziałem Maticowi i Pawłowi jak to widzę, a pomysł spotkał się z aprobatą. Nie doszukiwałbym się sensacji. Nawet Matju, który nie pojechał biegu zapracował już sobie, by odjechać cały mecz. Zdecydowałem, że tak trzeba zrobić – powiedział Mezzi po meczu.
To był jeden z najtrudniejszych meczów dla lidera tabeli I ligi. – Mecz był tak samo trudny jak z Dobrymi Duszkami. Jednak powiedziałem drużynie, że mecz z Rycerzami Zodiaku to był sygnał ostrzegawczy i jak się nie weźmiemy za siebie, to każdy będzie się sadził na nas. Wykonaliśmy świetną robotę. Doceniłem rywali, bo widzę co wyprawiają nocami na czacie i jak z pasją się przygotowują na następne spotkania – dodał Mezzi.
Kto pozytywnie zaskoczył trenera w tym spotkaniu? – Jak popatrzysz na punkty to będzie widać, że piątka zawodników zrobiła rozstrzał punktów od 7 do 11. Tak się wygrywa mecze. Rywale stracili punkty przez błąd Cysa, a my przez mój błąd, więc prawie remis w tym wypadku – dodał.
– Myślę, że najbardziej zaskakują mnie moi zawodnicy. Przeciwników niczym już nie zaskoczymy, chyba, że kompletną wtopą. Tam nie ma żadnej dziury w składzie. Jeden zawodzi, drugi łata dziury. Co mecz mamy jednego, dwóch liderów i solidną drugą linię. Oby to trwało do końca sezonu – zakończył Mezzi.