Wigry Suwałki wjeżdżają do 1. Ligi na sezon ’15. Ekipa Sasli123 pokonała w finałach Black Sox i choć wynik drugiej konfrontacji budzi podziw na papierze, to trener triumfatorów nie ukrywa, że rywal postawił im trudne warunki.
Finał 2. Ligi za nami. Jakie towarzyszy ci uczucie – jako trenerowi, ale i jako zawodnikowi?
– Niezmiernie cieszę się, że rozgrywki 2. ligi zakończyły się naszym zwycięstwem, przy czym to zasługa zawodników, a nie moja, a i ulgę że będę mógł odpocząć od obowiązków trenerskich. A jeśli chodzi o odczucia jako zawodnik, to jestem szczęśliwy, że udało się zostać najskuteczniejszym zawodnikiem ligi, chociaż nie zawsze w spotkaniach było tak, jak oczekiwałem. Całe szczęście w drugim meczu finałowym, co do zasady wszystko szło po mojej myśli, a przegrane wynikały z tego że rywale byli szybsi, czego im gratuluję i życzę powodzenia w dalszej rywalizacji oraz wielu sukcesów.
Tym pierwszym meczem Black Sox napsuło wam dużo krwi. Czy to aż tak podrażniło wasze ambicje, że wręcz rozjechaliście rywala?
– Pierwsze spotkanie finałowe było bardzo trudne. Udało się uciec rywalom na 10 punktów. Później nas dogonili i prześcignęli, ale w ostatnim biegu udało się przechylić szalę zwycięstwa. A co do rewanżu, po prostu pojechaliśmy swoje. Pełne skupienie od pierwszego biegu, czego efektem był wynik końcowy. Jednakże nie używałbym sformułowań „rozjechaliśmy”. Mimo że wynik tego nie odzwierciedla, to rywale postawili trudne warunki. Różnice w czasie odpowiedzi nie były duże, a wiedza rywali jest na wysokim poziomie i w następnym sezonie nie są bez szans na końcowy sukces. Myślę, że finały 2. ligi były interesujące, a obydwie drużyny rywalizowały uczciwie zgodnie z zasadą, że ISQ to wyłącznie zabawa.
Czuliście jakąkolwiek presję, że dziś to „Czarne Skarpetki” mogą być jednak górą?
– Presja jest zawsze. Jak wspomniałem, zawodnicy Black Sox reprezentują wysoki poziom. Jednakże po pierwszych wyścigach uspokoiłem się, lecz musiałem mieć z tyłu głowy przebieg pierwszego spotkania. Ostatecznie udało się wygrać mecz i cieszymy się z wygranej w II lidze.
Wynik 57:33 pokazuje w zasadzie moc, jaką prezentowaliście przez cały sezon. Idealne postawienie kropki nad „i”?
– Myślę że tak. Wynik drugiego spotkania finałowego potwierdza naszą formę którą staraliśmy się trzymać przez cały sezon mimo pewnych wzlotów i upadków, co nie zmienia faktu że wszyscy rywale ligowi nie odpuszczali i walczyli.
Skąd pomysł, aby ponownie wystawić Wazę w roli jokera, rezerwy? Udowodnił, że to rola idealna dla niego.
– Wazza jest doświadczonym graczem, który z niejednego pieca jadł chleb. Niestety, miejsca w składzie mam cztery, a zawodników więcej. W pierwszym spotkaniu ligowym Wazza został ustawiony na pozycji rezerwowego z uwagi na jednoczesne uczestnictwo w zawodach cyklu GP wskutek czego istniało ryzyko kolizji wyścigów. W wyniku dobrego występu w pierwszym spotkaniu w tym w 15 biegu, postanowiłem powielić taktykę. Jego występ ponownie był bardzo dobry, a punkty nieocenione w ostatecznym rozrachunku. Jego wiedza w spotkaniach finałowych była nieoceniona i myślę, że jeszcze nie raz wspomoże zespół.
Do tego w odpowiednim momencie obudził się Krzysinho. Chyba największe zaskoczenie i MVP rewanżu, prawda?
– Krzysinho nie jest postacią anonimową. W poprzednim sezonie wygrane rozgrywki IMJ ISQ, dobre występy w lidze oraz lidze rezerw, ale w tym sezonie nie mógł wystąpić w każdym ze spotkań. Po pierwszym meczu finałowym rozmawialiśmy i obiecywał poprawę, co nastąpiło a w konsekwencji został najlepszym zawodnikiem spotkania. Jest to zawodnik o bardzo dużej wiedzy i myślę, że jeśli będzie miał możliwości czasowe, to w przyszłym sezonie nie raz, nie dwa jego dorobek punktowy będzie zbliżony do tego z drugiego spotkania 2 ligi.
Autor: Cinek