Matju to doświadczony quizowicz, ale w Bad Company jest żelaznym rezerowym. Szansę dostaje zazwyczaj w biegach nominowanych, gdy losy meczu są już rozstrzygnięte. Pojechał w sześciu biegach i zdobył w nich dwa punkty.
Formą zawodnik lidera DM ISQ zaskoczył w ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw ISQ. Już po czterech seriach startów był pewien awansu. – Mówiąc szczerze, to nie spodziewałem się tego. Wiadomo, że zawsze chcę się osiągać dobre wyniki, ale w moim przypadku powrót do ISQ po około 12 latach nie należy do najłatwiejszych. Rzeczy oczywiste, takie jak np. nazwiska niektórych zawodników powypadały z głowy. 12 lat temu żyłem żużlem od rana do nocy. Czytałem wszystko co dotyczyło żużla, zajmowałem się dziennikarstwem żużlowym. Przez te lata wiele się jednak zmieniło – powiedział nam Matju.
Tak dobra jazda bardzo go ucieszyła i dodała pewności siebie. – Jestem bardzo zadowolony. To były pierwsze zawody po powrocie, kiedy startowało mi się na luzie. Wczoraj znowu poczułem się tak jak kiedyś. Zapewne duży wpływ na to miały pytania, które mi po prostu przypasowały. W sezonie 07 byłem już w finale IM ISQ, ostatni ale jednak (śmiech). Byłoby super powtórzyć ten wynik, ale wiem, że będzie o to bardzo trudno – dodał.
Matju ze spokojem podchodzi do swojej sytuacji w zespole. Wie, gdzie jest jego miejsce w szeregu i mimo dobrego występu w IM ISQ nie będzie teraz stawiał wszystkiego na szali i domagał się startów.
– Najważniejszy jest wynik drużyny. Kiedy Mezzi się do mnie odezwał w sprawie powrotu, ustaliliśmy, że moja rola jest jasno określona. W Bad Company mamy całą armię świetnych, topowych zawodników. Wróciłem do ISQ po to, żeby się dobrze bawić. Starty w turnieju zaplecza czy innych zawodach towarzyskich – to głównie mój cel. Jeśli uda mi się wrócić do formy sprzed lat, kiedy potrafiłem regularnie zdobywać punkty, wtedy trener będzie miał orzech do zgryzienia – zakończył Matju.