Ziemie Odzyskane to jeden ze słabszych zespołów w gronie uczestników Ligi Miast. Drużyna ta tylko dwukrotnie odnosiła zwycięstwa. Trener Aszotek nie ukrywa rozczarowania.
– Gdy zakładałem Ziemie Odzyskane, celem było przede wszystkim to, by w drużynie mogły pojeździć osoby z Zielonej Góry, wsparte ewentualnie kilkoma gośćmi. Niestety, zielonogórzanie bardzo mnie zawiedli. Właściwie, poza sporadycznymi występami Molkena i Świstaka na początku sezonu i jednym występem Bulleta, byłem jedynym zawodnikiem z Zielonej Góry, który startował – powiedział Aszotek.
– Ogólnie żałuję, że prowadziłem drużynę, bo przypomniałem sobie, co mnie w tym wkurzało kilka lat temu. Mam na myśli kompletny brak zaangażowania innych, takie olewactwo. Proszę o przesłanie pytań, mało kto jest w ogóle zainteresowany. W Champions Team jeszcze jakoś to funkcjonowało, ale też ta wola startów była dużo wyższa niż w Lidze Miast i każdy po prostu wysyłał, żeby startować. Tu musiałem w końcu przymknąć na to oko, bo nie mielibyśmy nawet kogo wystawić do drużyny, gdyby startować mieli tylko ci, którzy wysłali pytania, jak na początku miało być – dodał.
Aszotek narzeka na to, co działo się w drużynie. – Niestety, ja też nie jestem już nastolatkiem i mam inne podejście niż kiedyś. Nie będę odwalał całej roboty za drużynę. Uważam, że jesteśmy dorośli i powinniśmy podchodzić odpowiedzialnie. Jeśli chcemy startować, jeśli to deklarujemy, to wywiązujmy się też z obowiązków z tym związanych. Przecież to naprawdę nie zajmuje wiele czasu. Zabawa zabawą, ale bez dołożenia tego „czegoś” od siebie, to wszystko prędzej, czy później upadnie. Mam nadzieję, że w sezonie ligowym będzie to wyglądało dużo lepiej. Mam na myśli nie tylko moją drużynę, tylko ogólnie. Bo choć pomysł i założenia Ligi Miast były fajne, to przez podejście większości osób, okazała się ostatecznie niewypałem – powiedział.
Dla niego liczyła się tylko zabawa. Wynik był sprawą drugorzędną. – Nie mieliśmy żadnego celu poza tym, by pojeździć w gronie Zielonogórzan plus ewentualnie gości, przyciągnąć kilku byłych quizowiczów. To się nie udało, choć próbowałem. W tym miejscu mogę jedynie podziękować Speediemu, który od samego początku do końca odpowiedzialnie podchodził do tematu. A także MasTerkowi, który wsparł nas swoją obecnością od połowy sezonu, gdy mieliśmy problemy ze składem. Na koniec doszedł też Igła i mieliśmy przynajmniej kim jechać – ocenił.
Jak Aszotek ocenia same rozgrywki? – Wszystko fajnie, jako pomysł i założenie. Tylko, że gdyby nie Witek, gdyby nie kilka innych zaangażowanych osób, to nawet byśmy tego nie dokończyli. Myślę, że każdy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle chce się w to bawić. Bo jeśli tak, to absolutnym minimum powinno być chociaż pojawianie się na meczach i skromna pomoc w rozwoju i funkcjonowaniu quizu. Nikt nic więcej nie wymaga. Pocieszam się tym, że to była przerwa międzysezonowa i że w sezonie ędzie to wyglądało lepiej. Jestem jednak pewny, że druga liga w normalnym kształcie by nie przeszła. Dobrze, że Zarząd planuje ją jednak zrobić systemem 4 vs 4. Boję się tylko, czy i tutaj bez wsparcia „gości” z wyższej ligi, to się uda – zakończył.