Buoni Fantasmas po niezwykle emocjonującym meczu wygrało 45:44 z White Sox. Liderem BF niespodziewanie był Lirasz, który zdobył 9 punktów, a do tego dorobku dorzucił trzy bonusy. To był jego najlepszy występ w tym sezonie.
– Po reaktywacji podchodzę na totalnym luzie do ISQ. Jakoś bardziej cieszy mnie sama zabawa i kontakt ze starymi znajomymi, a sam wynik jest gdzieś daleko na horyzoncie. Ale przyznam, że ten 15 bieg przy 1 punkcie przewagi nad rywalem – zrobiło mi się gorąco – powiedział po meczu Lirasz.
Do tego, że był liderem podchodzi ze spokojem i bez większej ekscytacji. – Liderem to byłem kiedyś. Od upadku ISQ to ja na żużlu byłem może z 5 razy, w Internecie też nie oglądam. Mnie siadło jedno pytanie, a pozostałe spis + duża doza szczęścia. W sumie to statystycznie powinien mi się przydarzyć taki mecz, szczęśliwie akurat wtedy, gdy te punkty były bardzo potrzebne – dodał.
Jego zespół wciąż ma szansę na awans do fazy play-off. Zapytaliśmy Lirasza, czy wierzy, że jego zespół znajdzie się w czwórce. – Nie wiem. Nie orientuję się, które miejsce w lidze zajmujemy. Trochę tak jak wspomniałem wcześniej – wynik dla mnie jest sprawą drugorzędną. Chyba wypadałoby się bardziej przejmować, jednak po latach widzę, że mocno się zmieniłem w tym względzie – stwierdził.
Z kolei swój dobry występ ocenił dość zaskakująco. – To nie wzrost formy – to anomalia statystyczna. Patrząc po moich występach, to raz na jakiś czas powinienem zakręcić się w okolicach 10 punktów. Tylko tyle. W kolejnych meczach pewnie zadziała prawo powrotu do średniej i będzie jak dawniej…. Na szczęście prawo powrotu do średniej dotyczy każdego, w tym również Daniela, któremu ostatni mecz nie wyszedł – zakończył.