Kamerun znalazł się w gronie finalistów Indywidualnych Mistrzostw ISQ. W półfinale zawodnik Bad Company zdobył 9 punktów, ale do końca musiał drżeć o przepustkę do finału.
Sam awans do finału nie wywołał u niego zbytniej ekscytacji. – Powiem Ci szczerze – nie wiem. Z jednej strony cieszę się bardzo z awansu, z drugiej nawet jakbym jakimś cudem zdobył medal indywidualnie, a w drużynie nie udało się zdobyć złota, całościowo sezon byłby stracony i nieudany. Można powiedzieć, że występ w finale będzie taką wisienką na torcie, którym byłoby dla mnie złoto drużynowe – powiedział Kamerun.
Same zawody były dla niego zaskoczeniem. – To był przedziwny występ dla mnie. W biegu, w którym nie miałem kompletnie pojęcia o kogo chodzi, zdobyłem trzy punkty. W trzech, w których znałem odpowiedzi na pytania zdobyłem razem cztery punkty – no ale, pośpiech, omijanie fragmentów pytań zrobiło swoje. No i spis po Danielu jeszcze był. Ogólnie, wydaje mi się, że miejsce wywalczone zasłużenie – stwierdził.
Jaki Kamerun będzie miał cel na finał? – W żadnym z biegu nie mieć awaya, limitu, pomylenia klucza i litów. Jak sobie ostatnio policzyłem, straciłem na tym już ponad 20 punktów w lidze, więc całkiem sporo. No ale tu wychodzi to, z czego śmieją się moi koledzy – koncentracja, to nie jest moje drugie imię. A z którego miejsca będę zadowolony? Myślę, że dziewiąte i w górę będzie ok – zakończył.