Paboł nie miał większych problemów z awansem do finału Indywidualnych Mistrzostw ISQ. W półfinale zdobył 10 punktów i pokazał, że jest w wysokiej formie. Lider Fajrant Team ustrzegł się błędów i zrealizował swój cel.
– Jestem zadowolony. Przed turniejem szacowałem, że aby awansować muszę wygrać 2 biegi i w pozostałych trzech uskładać 3 punkty. Wyszło o 1 punkt z nawiązką. Słabo zacząłem, bo w pierwszych dwóch biegach miałem pytania o lata 50te, a to nie moje klimaty. Potem na szczęście trafiła się inna tematyka i było dużo lepiej – powiedział Paboł.
Przed finałem nie myślał o tym, że jest pewien awansu. – Bardzo się cieszę z awansu. Oceniałem swoje szanse na awans przed turniejem na jakieś 70%. Zabrzmię teraz jak typowy polski żużlowiec z lat 90tych, ale dla mnie najważniejsza jest liga. Oczywiście wspaniale będzie pojechać w finale. Będzie to dla mnie czwarty finał w karierze. Sam fakt, że w jednych zawodach wystartuje tyle świetnych zawodników mówi sam za siebie, co to będą za zawody – dodał Paboł.
W finale pojedzie po raz czwarty w karierze, ale medalu jeszcze nie ma. Takiego też celu przed sobą nie stawia, ale chciałby zaliczyć życiowy wynik.
– Do tej pory moje najwyższe miejsce w finale to szóste. Jeśli je poprawię, zatem jeśli będę w TOP-5 to będę zadowolony. Jednakże będę również zadowolony, jeśli będę niżej, a któryś z pozostałych Fajrantów stanie na podium. Howk! – zakończył.