W 2005 roku Cysu sięgnął po tytuł Indywidualnego Mistrza ISQ. Wówczas reprezentował barwy Wild Wolf, a w dodatkowym wyścigu o złoto pokonał Kaspera oraz Brzycha. Z tym drugim teraz razem startuje w jednej drużynie.
Był to jego jedyny start w finale IM ISQ. Po szesnastu latach Cysu znów będzie walczył o medale IM ISQ – Awans to był jeden z celów. Zanim pojawił się pomysł na mój powrót do ligi, chciałem się sprawdzić i wystartować w IM. Udało się dotrzeć do finału. Są to prestiżowe zawody i na pewno awans do finału jest sukcesem – powiedział Cysu.
W półfinale nie miał problemów z awansem, choć był moment, że było nerwowo. – Swój występ oceniam dobrze, chociaż po zerze w czwartym starcie wkradła się mała nerwowość. Po trzech biegach awans był bardzo blisko, ale nie był jeszcze pewny. Po tym zerze „groził” mi bieg dodatkowy, ale w ostatnim udało się ponownie wygrać – dodał.
W finale Cysu będzie jednym z faworytów. Choć sam skromnie podchodzi do swojej jazdy, to z miejsca wyrósł na jednego z liderów Fajrant Team i jest czołowym zawodnikiem ligowych rozgrywek.
Cysu jednak o medalach nie mówi. Do finału IM ISQ podchodzi ze spokojem. – Cel niezmiennie jest ten sam – zdobyć osiem punktów i zająć miejsce w górnej połowie klasyfikacji. Jeśli tak się stanie, to już będę mógł uznać to za sukces – stwierdził.