Felietony ISQ. Jaka przyszłość quizu?

Ruszamy z nowym cyklem na Portalu ISQ. To „Felietony ISQ”, w którym głos może zabrać każdy. Jako pierwszy uczynił to Aszotek, który napisał o przyszłości jaka czeka Internet Speedway Quiz i podsumował obecny sezon.

Autor: Aszotek

Zbliża się nam powoli do końca pierwszy sezon Internet Speedway Quiz po prawie dekadzie przerwy. Oceny są różne, bo jedni uważają, że jest lepiej niż było, zaś drudzy są mocno rozczarowani. Ustalmy jedno – na pewno jest inaczej. I przy okazji możemy ustalić drugie – dobrze, że w ogóle jest. Przecież nikogo tutaj do startów się nie zmusza – jeśli nie było w ogóle, to rezygnacja ze startów oznacza zachowanie status quo.

Ale żeby nie było słodko i różowo – to, że w ogóle jest, to ogromna zasługa wąskiej grupki ludzi i chwała im za to. Natomiast to nie znaczy, że mamy się delektować tym, co jest, bez chęci zmian. Zmiany muszą być, bo to one warunkują rozwój, a tylko rozwój warunkuje brak nudy. Nuda to zaś samobójstwo dla takiego quizu jak nasz. A zmian mamy ostatnio sporo. Poczynając od obsady Zarządu, gdzie jest większa rotacja niż u boku Michała Wiśniewskiego, na zmianach regulaminowych kończąc. Czy te zmiany są dobre, czy złe, ocenić może tylko czas. A że w przyszłość póki co przenosić się nie możemy, trzeba po prostu ufać, że idą w dobrym kierunku.

W ostatnim czasie mamy pewien przypływ „nowych” quizowiczów. Cudzysłów użyty z rozmysłem, bo tacy oni nowi, jak i ja. No dobra, aż takimi dinozaurami nie są, ale zdecydowana większość pamięta ISQ sprzed kilkunastu lat. Padają stwierdzenia, że trzeba coś z tym zrobić, powalczyć o napływ nowych, bo ugotujemy się we własnym sosie. Pragnę przypomnieć, że my w tym sosie gotujemy się praktycznie od początku, bo brak „świeżej krwi” to nie jest problem tu i teraz, tylko problem od zawsze. Paradoksalnie największy powiew świeżości był w momencie powstania innych lig, w których debiutowało dużo nowych zawodników. Teraz takim krokiem miał być turniej zaplecza i liga rezerw. Pomysły świetne, tylko ich adresatów po prostu brak. Co by jednak nie mówić, paru nowych dzięki temu się pojawiło i mogą gdzieś pojeździć.

A gdyby tak jednak zrobić dwie ligi? Tak, wiem, że nie zrobimy ich odgórnie – musi być wystarczająca liczba chętnych. Chodzi mi o to, że w drugiej lidze nie potrzebujemy wcale ośmiu drużyn, jak w pierwszej. Wystarczą cztery drużyny i dwunastokolejkowy sezon. Przecież tu chodzi głównie o jazdę. Podejrzewam, że połowa obecnych drużyn dałaby radę wystawić rezerwy. Czeka nas niestety długa przerwa do nowego sezonu, więc czasu na przemyślenia jest sporo. Tylko żebyśmy nie myśleli za długo.

Druga liga miałaby nad ligą rezerw i turniejami zaplecza jeszcze taką przewagę, że z założenia nie mogliby w niej rywalizować pierwszoligowcy. Mam nadzieję, że nikomu nie wpadłby do głowy pomysł gościa. Chodzi głównie o to, że w drugiej lidze ci słabsi oraz nowi nie jechaliby zawodów z myślą, że rywalizują z cyborgami. Bo teraz mamy taki poziom, że w lidze bieg trwa dłużej niż 30 sekund tylko wtedy, gdy pytanie jest o zawodnika, którego największym sukcesem jest zwycięstwo w turnieju dożynkowym. Przy pytaniach o naprawdę popularnych zawodników i fakty z nimi związane, odpowiedzi padają po 3-4 sekundach. Dla takiego nowicjusza musi to być mocno frustrujące.

A wracając na koniec do tej naszej hermetyczności – ma ona też swoje plusy. Wszyscy się praktycznie znamy, przynajmniej z czatów. Wiemy, skąd jesteśmy, mniej więcej, co robimy. Akceptujemy swoje dziwactwa. Nikogo z nas nie dziwi już „Paweu 0” lub „deszcze niespokojne” pisane przed startem biegu. Możemy być sobą. A że nowi mogą być trochę zdezorientowani? Cóż, ich problem. Nas jest więcej.

****

Jeśli chcesz, by Twój felieton pojawił się na Portalu ISQ wyślij go do Witka.

Start a Conversation