Powiedzieli po GP Fajrant Team. Jeden z zawodników wrócił po 15 latach

Za nami druga runda Grand Prix Fajrant Team. Tym razem pytaliśmy o żużel na Wyspach Brytyjskich a gospodarze po raz kolejny nie okazali się zbyt gościnni. Tym razem zwycięzcą okazał się będący ostatnio w znakomitej formie Vanpraag, który w finale pokonał swojego kolegę klubowego – Cysa oraz byłych Indywidualnych Mistrzów ISQ – Daniela i Kaspera.

Pytania były jak zawsze na Grand Prix nowe oraz o różnorakiej tematyce związanej z Wyspami. Pytaliśmy zarówno o czasy współczesne jak i o rozgrywki przed II Wojną Światową. Gościem specjalnym był autor niedawno wydanej książki o Historii Brytyjskiego Speedwaya – Krzysztof Dziamski ps. „vicar”, który jak na powrót po tylu latach spisał się przyzwoicie przywożąc nawet jedną trójkę. Oto co do powiedzenia mieli uczestnicy II Rundy Grand Prix FT:

Vanpraag: Za nami kolejna odsłona cyklu GP FT. Myślę, że tak jak poprzednie tak i ta mogła się podobać. Poziom pytań i atmosfera na czacie sprawiły, że fajnie się jechało. Zwycięstwo w tak doborowym towarzystwie musi cieszyć, więc siłą rzeczy wieczór z ISQ uważam za udany. Świetnie się stało, że dzięki temu turniejowi brytyjski speedway, dotąd traktowany w ISQ nieco po macoszemu, wreszcie mógł zostać tak wyeksponowany. I na koniec. Zapraszam na kolejne rundy GP FT, choć tak jak zawsze tematyka znana będzie dopiero za jakiś czas.

LyderKKŻ: Byłem pewien obaw przed tymi zawodami, gdyż angielskie tory nie są moją mocną stroną. W pewnym sensie moje obawy się potwierdziły, gdyż zawaliłem bieg finałowy i ostatecznie zamknąłem stawkę, ale z drugiej strony przy odrobinie szczęścia jeden punkt więcej mógł mi dać finał B, więc sam nie wiem co myśleć. Z niecierpliwością czekam już na kolejną rundę i pozostaje mi cisnąć trenera o rundę na temat mniej znanych zawodników z lat 90-tych.

Daniel: Za nami świetne zawody, a dobra frekwencja pokazuje, że turnieje Grand Prix szybko się przyjęły. Na plus należy podkreślić tematyczny charakter turnieju i skupienie się tylko na lidze angielskiej. Poziom był wysoki, nie brakowało pytań o naprawdę niszowe drużyny, o których dziś już mało kto pamięta. Cieszy mnie mój wynik, bo choć nie na każde pytanie znałem odpowiedź, to i tak jestem na podium. Gratulacje dla zwycięzców. Z chęcią wystartuję w kolejnych zawodach.

Vicar: Były to moje pierwsze zawody ISQ po…15 tu latach? Na pewno po baaardzo długim czasie. Muszę jednak powiedzieć, że pod względem emocji niewiele się zmieniło. Ciągle jest ciekawie. Ta adrenalina na starcie, radość po pierwszej wywalczonej po latach „trójce” i rozczarowanie, gdy widzi się, że inni dostają pytania, które tobie teoretycznie bardziej pasują – to niezmiennie zostało. Pytania oczywiście były zróżnicowane, ogółem stały jednak na bardzo wysokim poziomie. Uczestnicy wykazywali się jednak niebywałą wiedzą. Szkoda, że te najtrudniejsze, przypadły akurat mi. Ale myślę, że kompromitacji nie było. Na pewno ISQ cały czas ma ten czar i magię. Fajnie było znów trafić do takiego grona żużlowych zapaleńców.