Red Sox przegrało trzeci mecz w sezonie i drugi z Bad Company. Słaba forma liderów i błędy sprawiły, że liderzy tabeli przez większość meczu wysoko prowadzili. Mimo stosowanych rezerw, Czerwonym Skarpetkom nie udawało się odrabiać strat.
– Przegraliśmy drugi mecz z BADami w tym sezonie, ale nie załamujemy rąk. Nasz cel dalej jest w stanie realizacji i możemy pokonać ich za trzecim razem w fazie play-off – powiedział Kwiti.
To on był jednym z tych, którzy nie zawiedli. Zdobył 8 punktów i dwa bonusy, choć jego dorobek mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie wykluczenie za limit.
– Chciałem na pewno się zrehabilitować, za ostatni mecz z Rycerzami. Wtedy wypadłem słabo, teraz też nie było pięknie, bo w trzecim starcie się szybko wystrzelałem i zrobiłem limit. Mnie bardzo dobrze startuje się i z Strcem i z Cokusem. Nie mogę na nich narzekać, na pewno przy biegach z Michałem wiem, że mogę po nim spisywać w ciemno i wtedy wpadają i punkty, i bonusy – stwierdził Kwiti.
Czego zabrakło Red Sox do wygranej? – Na pewno brakło nam dobrego dnia i obecności Cokusa. Każdy z nas popełnił chociażby jeden błąd w trakcie spotkania, niemal każdy przywiózł chociaż jedno zero. Gdyby zero moje i Strc zamienić na punkt byłoby inaczej – dodał.
Kwiti przyznał, że ma kilka celów na końcówkę sezonu. – Bonusów chciałem mieć najwięcej, aby zostać Spisywaczem Roku. Chociaż zauważyłem, że chyba spisywacze mają najwięcej dwójek. Mój wynik jest dobry, chociaż goni mnie Igła. Teraz chce być mocnym punktem RS, awansować do finałów DM ISQ. No i przed nami półfinały IM ISQ, gdzie mam ciężkie zadanie, ale przecież zdobywając pięć „dwójek” powinienem awansować do Grande Finale. Super się tutaj bawię i efekt widać po statystykach. To mój najlepszy sezon w życiu – zakończył Kwiti.