Podczas środowego półfinału Indywidualnych Mistrzostw ISQ nie brakowało sensacyjnych rozstrzygnięć, ale także i kontrowersji. W siedemnastym wyścigu z szansą na awans do finału pożegnał się Witek, który choć znał prawidłową odpowiedź, to pomylił klucz. Zamiast „trójki” i ośmiu punktów na koncie był defekt, pięć punktów i piętnaste miejsce.
Później okazało się, że pytanie o żużlowe kluby ze Scunthorpe było błędne, a sędzia Malak zastanawiał się nad powtórką wyścigu. Ostatecznie do tego nie doszło i wynik został zaliczony.
– I całe szczęście, że tej powtórki nie było. Nic w tym pytaniu mnie nie zmyliło i powtórka w tej sytuacji byłaby ciągnięciem za uszy. Ja tego nie potrzebuję. Na czacie pojawiły się już zresztą sugestie, że gdyby w takiej sytuacji był ktoś inny, to nie byłoby tematu. Dla mnie tematu i tak nie było. To tylko ISQ – powiedział Witek.
– Oczywiście szkoda, że nie pojadę w finale IM ISQ, bo co roku był to priorytetowy cel, ale bywa i tak. Tym większa szkoda, że doszło do tego w takich okolicznościach, ale takie bywa ISQ. Raz ja na pomyłce z kluczem skorzystam, raz rywale. Może nauczę się czytać klucze, jak już znam odpowiedź – dodał zawodnik Red Sox.
Kontrowersji nie brakowało też w biegu piątym, w którym arbiter pytał o Taia Woffindena i kraj, jaki on reprezentuje. Odpowiedź to Wielka Brytania, ale mk udzielił odpowiedzi „Anglia”, która nie została zaliczona. Na forum toczy się zażarta dyskusja na ten temat. Wyników to nie zmieni, a mk awansował do finału. Możliwe natomiast, że doprecyzowany zostanie regulamin.