Daniel był najlepszy w finale Indywidualnych Mistrzostw ISQ. Zdobył w nich trzynaście punktów i nie dał szans rywalom. Był to jego drugi tytuł w karierze i piąty medal w IM ISQ. Dorobek Daniela uzupełniają jeden srebrny krążek i dwa brązowe.
– Wrażenia są niesamowite. Zawsze powtarzam, że IM to dla mnie coś ważniejszego nawet od ligi. Podchodzę do tego turnieju bardzo ambicjonalnie i naprawdę zależy mi na dobrym wyniku. Jak już powiedziałem tuż po zawodach, celem był medal, bo po udanym sezonie ligowym po prostu nie mógłbym ucieszyć się np. z 6. miejsca. Brąz byłby już jednak powodem do naprawdę dużej radości – powiedział Daniel po finale.
Triumfator miał też sporo szczęścia. W ostatnim biegu nie spisał jednej z odpowiedzi. Lowigus był bliski trójki, ale pomylił imię jednego z braci Evitts. Później Daniel już zgarnął „dwójkę”, która dała mu złoto.
– W ostatnim wyścigu nie spisałem jednej odpowiedzi. Widziałem już za to, że napisali ją wszyscy, więc jeśli będzie prawidłowa, to tracę złoto. Zanim sędzia przyznał punkty powtarzałem sobie, że medal i tak jest, więc nawet bez złota będzie dobrze. Po chwili okazało się jednak, że wyścig trwa dalej. Ostatecznie byłem drugi i mam mistrzostwo. Trudno opisać satysfakcję po takim sukcesie – stwierdził Daniel.
– Wiedziałem, że stać mnie na dużo. Przez okres przerwy od ISQ byłem bardzo blisko żużla, bo jest z nim związana moja praca. Nigdy nie wypadłem więc z żużlowego rytmu i zawsze byłem na bieżąco. Zawsze chcę wygrywać, tak było w dawnym ISQ, tak jest też teraz, ale to oczywiście nie jest proste, bo konkurencja jest znakomita, a poziom quizu ciągle idzie w górę. Chcieć to jedno, a rzeczywiście pojechać dobry sezon, to drugie. Śmiało mogę powiedzieć, że mam za sobą najlepszy sezon w karierze. Nigdy nie miałem takiej średniej, a do tego doszło złoto IM i Kryterium Asów – dodał Daniel.
Jaki jest patent na zdobycie medalu IM ISQ? – Nie wiem. Każdy turniej jest inny, ale i każdy jest w pewnym sensie podobny – zawsze są trzej rywale w wyścigu i identyczne pytanie, które widzę ja i widzą oni. Seria jest rzeczywiście piękna i mam nadzieję, że jeszcze potrwa. Na razie nie myślę jednak o tym, co będzie za rok, tylko po prostu cieszę się złotem – powiedział Daniel, który po raz czwarty z rzędu stanął na podium.
– W trakcie losowania, które prowadził Maciek, liczyłem na nr 1, lub na ulubiony nr 10. Nie udało się, ale numer 11 też od razu mi się spodobał, bo to dwie jedynki, jak pierwsze miejsce. Na co dzień nie jestem przesądny, ale na czat wszedłem jako ostatni, a ostatni będą pierwszymi. I wszystko się sprawdziło – zakończył.