Bohater kolejki. Bili – lider, który mówi, że jest gorszy niż przed laty

Bili to bohater 6. kolejki I ligi Internet Speedway Quiz. W starciu pomiędzy White Sox i Champions Team zdobył płatny komplet punktów. W czterech wyścigach wywalczył 11 „oczek” i bonus. Ten występ sprawił, że Bili wreszcie został wybrany bohaterem kolejki.

Wreszcie, bo opolanin jest w tym sezonie zdecydowanym liderem White Sox. Wygrał 18 wyścigów i w każdym z meczów w co najmniej jednym wyścigu odpowiadał jako pierwszy. Bili nie ukrywa zadowolenia ze swoich występów.

– Jak się zdobywa 11 punktów na 12 możliwych to nie można ocenić inaczej niż bardzo dobrze. Choć miałem w tym meczu dużo szczęścia. Raz nie mogłem sobie przypomnieć imienia i wpadłem na nie prawie pod sam koniec biegu, innym razem nie byłem znałem jednej części odpowiedzi, coś tam tylko gdzieś dzwoniło i po prostu strzeliłem. Gdybym nie trafił byłoby kiepsko, bo podałem 2/3 odpowiedzi rywalom – powiedział Portalowi ISQ Bili.

Biorąc pod uwagę wyniki, Bili prezentuje się lepiej niż przed quizowym lockdownem. Sam ma jednak inne zdanie o swojej formie. – Przede wszystkim to nie jestem lepszy, jestem zdecydowanie gorszy. Choć o dziwo po wynikach aż tak tego nie widać. Te punkty to zdobywam z dużym trudem, często dopiero po podpowiedziach, a i po nich często muszę jeszcze pokombinować żeby wpaść na odpowiedź. Co tu dużo mówić, dużo wiedzy, nazwisk czy faktów uleciało przez te 8 lat. Kiedyś dużo o żużlu czytałem. Teraz na półce leży z osiem książek i od 2-3 lat nie potrafię znaleźć czasu i chęci żeby je przeczytać. Teraźniejszość też nie jest moją mocną stroną. Kiedyś znałem chociaż odpowiedzi, ale inni byli szybsi, teraz nawet nie znam. Niby ciągle śledzę żużel, ale wyniki jakoś w głowie nie zostają – dodał Bili.

Jest on legendą White Sox i liderem tego klubu jest od zawsze. – Bez przesady, legendy to zdobywają z klubami medale czy trofea. Ja jestem co najwyżej liderem dla ubogich. Nie jestem nawet pewien czy mam najdłuższy staż w WS? Do żadnych sukcesów drużyny nie poprowadziłem, więc żadna ze mnie legenda. A gdyby nie ta przerwa to nie byłbym w WS, bo o ile pamiętam po spadku w ostatnim sezonie zmieniłem drużynę, tylko sezon już nie ruszył – stwierdził.

Jego powrót do ISQ to zasługa trenera Pirka. – Powrót oceniam na plus, choć byłem sceptycznie nastawiony do własnych występów. Wziąłem początkowo udział w jakimś jednym sparingu i szczerzę mówiąc uznałem że to już nie dla mnie, Po jakimś czasie odezwał się Pirek, bez jakiegoś entuzjazmu, ale zgodziłem się coś tam czasem pojechać. W końcu WS nie mogłem odmówić. Przyznam, że po pierwszym meczu ligowym trochę się nakręciłem, liga to jednak zupełnie inne emocje, jak w żużlu. Do tego wykręciłem zupełnie niespodziewany dla mnie wynik, liczyłem że po takiej przerwie na więcej niż 6-8 punktów mnie nie stać. Podsumowując fajnie, że ISQ wróciło, bo może obudzi to w wielu z nas większą chęć do żużla, bo zauważyłem że nie tylko u mnie ta osłabła. Dobra robota Panowie, nie załamujcie się pierwszymi problemami, po sezonie uda się wszystko uporządkować i w następnym będzie już hulać jak dawniej, a pewnie i lepiej – zakończył Bili.

Start a Conversation