Kasper finał Indywidualnych Mistrzostw Skarpetek zakończył na trzecim miejscu, a w biegu dodatkowym jego rywalem był Paweu. W nim był nieznacznie szybszy niż lider Bad Company. Trzecie miejsce było realizacją celu na te zawody.
– Nieśmiało liczyłem na podium, więc jestem bardzo zadowolony z rezultatu, pokonałem w bezpośrednich pojedynkach dwóch najlepszych zawodników bieżącego sezonu. Zawody rozpocząłem od dwóch trójek, toteż w ich trakcie apetyt urósł, ale w drugiej części nie ustrzegłem się błędów i wyprzedził mnie duet liderów Fajrant Teamu, którym przy okazji składam serdeczne gratulacje. Tempo zawodów było bardzo szybkie, wiele wyścigów miało swego zwycięzcę już po 5 sekundach. Nie uważam, żeby losowanie było nieszczęśliwe, nie przywiązuję raczej wagi do takich niuansów. Dla mnie był to wręcz komfort, że otwierałem serię i mogłem później w spokoju obserwować ruchy rywali – powiedział Kasper w rozmowie z Portalem ISQ.
Zawodnik Dobrych Duszków sezonu nie zaczął najlepiej, ale teraz już prezentuje wysoką formę. W statystykach I ligi zajmuje trzecie miejsce i jest zdecydowanym liderem swojego zespołu, który tylko raz musiał uznać wyższość rywali.
– Stabilizuję powoli formę po niemrawym początku sezonu, mam nadzieję, że przydam się Dobrym Duszkom na coś i przynajmniej utrzymamy aktualną lokatę. W naszej drużynie atmosfera jest bojowa, zwłaszcza po zwycięskich derbach z Buoni Fantasmas. Mimo że nasze mecze mają bardzo wyrównany przebieg i ciężko nam odskoczyć swoim rywalom, to ostatecznie zbieramy duże punkty i niewiele brakło do urwania punktów niepokonanemu zespołowi Bad Company. Nastawienie przed rundą rewanżową się nie zmienia – dajemy z siebie wszystko i celujemy w pozycję medalową – dodał.
Kasper to kolejny uczestnik IM Skarpetek, który chwalił pomysł rozegrania tego turnieju. – Muszę w tym miejscu skomplementować organizatorów, ponieważ w kwestiach organizacyjnych nie można im absolutnie nic zarzucić. Bardzo sprawnie udało się przeprowadzić całkiem rozbudowany cykl turniejów, na świeżutkich pytaniach i dla szerokiego grona zawodników. Finał trwał zdaje się niewiele ponad pół godziny. Bieżący sezon rozpieszcza nas ilością inicjatyw turniejów towarzyskich, chciałoby się rzec – oby tak dalej, oby jeszcze więcej. Cieszyłbym się jakby było to też pole do popisu dla mniej objeżdżonych kolegów oraz debiutantów, na których czekamy z otwartym rękoma – zakończył.