W drugiej części wywiadu z Igorem zahaczymy jeszcze o jego starty w Red Sox w tym sezonie. Poznamy także Igora prywatnie. Dowiecie się o tym, że było blisko startu w jednym meczu syna i ojca.
Był moment, że nie jeździłeś w Red Sox. Czym to było spowodowane?
To było głównie spowodowane tym, że nie miałem weny i trochę chęci z powodu wyników, ale nigdy nie zostawiłem nikogo na lodzie i zawsze podkreślałem, że jestem do dyspozycji, gdyby nie było składu. Oczywiście były sytuacje „życiowe” gdzie nie mogłem być na meczu, ale to były pojedyncze przypadki. ISQ to jednak gra i uważam, że nie ma sensu deklarować końca kariery. Czemu mamy deklarować coś, co niczego nam w życiu nie zmieni, jeśli nie mamy ochoty, to po prostu nie grajmy przez jakiś czas i tyle. Uważam, że bez sensu jest składanie takich deklaracji, a potem wracanie. Jeśli nie będę miał ochoty grać na przykład przez rok czy dwa, a potem nagle wrócić, to wolę po prostu powiedzieć, że na razie nie interesuje mnie bawienie się w ISQ niż hucznie zapowiadać zakończenie kariery, jakby to był nasz zawód lub prawdziwy sport.
To teraz przejdźmy do pozaquizowej tematyki. Jaki Igor jest prywatnie?
Tu nie będę oryginalny, jak zacznę od tego, że ciężko mówić o sobie jakim się jest człowiekiem, bo albo wyjdzie, że się nad sobą użalasz albo siebie wychwalasz. Na pewno na przestrzeni lat zmieniłem się dość mocno, to jestem w stanie ocenić sam po sobie. Kiedyś priorytetem było kupić nową czapkę i bluzę prosto, żyło się na zasadzie „jakoś to będzie”. Albo inny przykład – miałem ostatnie 100zl w kieszeni, do wypłaty załóżmy został tydzień, to zamiast zrobić sobie zakupy, zalewałem motocykl, zjadłem kebaba i kupiłem fajki. Ostatnie 5 lat to jednak diametralna zmiana w moim życiu, założenie biznesu i powiem Ci, że to też spowodowało, że pod niektórymi względami bardzo „dorosłem”. Ale mimo wszystko teraz te dawne czasy wspominam z pewnym sentymentem. Na pewno stałem się bardziej odpowiedzialny i jak tyko mogę, to staram się dbać o najbliższych. Cieszy mnie na pewno też to, że moi pracownicy doceniają mnie i mam naprawdę fajny stały skład i sami potrafią mi powiedzieć, że jestem w porządku gościem, bo wiedzą, że z żadnym problemem ich nie zostawię. Więc podsumowując Twoje pytanie, na pewno pod wieloma względami, choć tego na pewno na pierwszy rzut oka nie widać, stałem się bardziej dojrzały w podejściu do wielu życiowych spraw, a także dużo bardziej cierpliwy w dążeniu do celu i końcowych efektów, ale nie postawie siebie w żaden sposób za wzór, bo do tego mi bardzo daleko.
Czym zajmujesz się na co dzień?
Na co dzień prowadzę lokalna firmę transportową. A wolny czas poświęcam na rozwijanie swoich kompetencji i realizowaniu pasji. Staram się cały czas coś robić i inwestować w siebie czy w firmę.
Masz rodzine, dziecko – opowiedz troszkę o nich.
Tak, zgadza się. Moja partnerka to moja rówieśniczka, na co dzień bardzo wiele mi pomaga w prowadzeniu firmy i w większości, że ta firma rozwinęła się, to jej zasługa, bo ja na początku to tyle cierpliwości, co ona do tego wszystkiego nie miałem. No i też dzięki niej tak naprawdę zmieniłem w życiu pewne priorytety. Natomiast młody ma już prawie 15 lat. Jest w 1 klasie liceum, brał także udział w kilku sparingach ISQ, ale odpuścił, bo jak to dzisiejsze dzieciaki, mają dostęp do multum rozrywek i było to dla niego zbyt nudne. Może jeszcze kiedyś będzie miał ochotę się w to bawić, kto wie. Miał też, a w zasadzie ma duży dryg do motocykli. Już w wieku 7 lat miał niesamowicie opanowany mini motocykl, gdzie 10-11 latkowie mieli z tym problem. Miał zajawkę chwilowo żeby zapisać się na żużel, ale też mu minęła. Ja do niczego go zmuszać nie będę, sam musi wybrać sobie drogę, ja jedyne co mogę, to pomóc mu i doradzić w obranych celach.
Było blisko, by po raz pierwszy w historii ISQ tata z synem wystartowali w jednym meczu ligowym. Żałujesz, że do tego nie doszło?
Na pewno byłoby to coś do tej pory niespotykanego w ISQ, ale nie mogę powiedzieć, że żałuję. Mimo wszystko to tylko gra, przecież nie będę go zmuszał. Jak będzie chciał grać to super, ale jeśli nie, to też nic się nie stanie.
Mówiłeś o rozwoju kompetencji. Skompletowałeś już wszystkie kategorie w prawie jazdy?
Brakuje mi jeszcze kategorii D, ale jestem już po ukończonym kursie, czekam tylko na wyznaczenie egzaminu, bo z autobusami jest o tyle specyficzna sytuacja, że WORD, w którym będę zdawał, nie ma swoich autobusów i będę zdawał na autobusie szkoły jazdy. Procedura wygląda wtedy trochę inaczej. Jako ciekawostkę mogę dodać, ze byłem jedyną osobą u swoich instruktorów, z którą mieli styczność zarówno na ciężarówki wcześniej jak i teraz na autobus, która nie robiła tego, by iść do pracy i pracować, tylko dla siebie. Wyszedłem z założenia, że to jedna z łatwiejszych opcji na podbicie swoich kwalifikacji i gdyby kiedykolwiek podwinęła mi się noga, to mam alternatywę, która pozwoli mi na spokojne życie.
Opowiedz nam o swoich największych pasjach. Z tego co wiem, trochę tego jest, dlatego wybierzmy te najważniejsze.
Jeśli chodzi o pasję to największa jest motoryzacja zdecydowanie. Uwielbiam każdego rodzaju pojazdy, choć oczywiście najbardziej lubię sportowe samochody i motocykle, ale przyjemność czerpię również z jazdy ciężarówka czy nawet autobusem na kursie. Trochę tych aut i motocykli udało mi się dorobić, choć jeszcze parę lat temu w życiu bym nie powiedział, że spełnię tyle swoich marzeń. Jeśli miałbym jednak wybierać co sprawia najwięcej przyjemności, to jest to jazda motocyklem. Kategoria A to jedyna kategoria którą ludzie robią stricte dla przyjemności i pasji. Mimo mijających lat i postępu technologii uważam, że motocykle nadal maja swój niepowtarzalny klimat, niezależnie od rodzaju sprzętu jakim się poruszasz. Myślę, że tych pasji tak dużo aż wcale nie mam, bo sama zajawka na pojazdy zabiera dużo czasu no i tez nie ma co ukrywać dużo pieniędzy, choć ostatnio zmieniłem trochę priorytety i staram się rozwijać i bardziej inwestować w siebie niż pojazdy o czym wspomniałem już. Jak wiesz uczę się już od jakiegoś czasu języków francuskiego i hiszpańskiego. To jest mój kolejny krok w samorozwoju. Francuskiego uczę się ze względu na potencjalne możliwości biznesowe w przyszłości, a hiszpańskiego z tego względu ze w Hiszpanii przebywam coraz więcej i docelowo planuje tam zamieszkać na stałe. Jak bym miał podsumować naukę tych języków to hiszpański od zera jest łatwiejszy niż angielski, ale francuski jest językiem trudnym, aczkolwiek do opanowania. Kiedyś jeszcze miałem mocna zajawkę na hip hop, był to wręcz mój styl życia, teraz raczej jest to samo słuchanie muzyki.
Polska czy Hiszpania?
Często słyszę pytanie od ludzi czemu akurat Hiszpania jest moim wyborem, odpowiedź jest bardzo prosta. To naprawdę tylko kilka czynników – sympatyczni ludzie, ceny nieruchomości no i nr 1 czyli pogoda. Na ten moment Hiszpania wygrywa, ale mimo tego, że jestem tam regularnie, chyba częściej niż w Bydgoszczy, to obiektywnie będę mógł ocenić i porównać te dwa kraje, mieszkając przynajmniej z rok bez przerwy, choć nie planuje przenosić się tam jak wiesz w celu szukania pracy, więc nie wiem czy do końca kiedykolwiek będę obiektywnie mógł ocenić. Polska tez nie jest złym krajem, ale teraz głównie zależy mi na ładnej pogodzie.
Masz dość luźny styl na czacie w trakcie meczów. Rzekłbym charakterystyczny, ale jak ktoś Cię nie zna to może uznać dwuznaczne żarty za obraźliwe. Wytłumacz nam tutaj, że to nic złego i sposób na rozładowanie atmosfery.
Zgadzam się, czasami lubię walnąc głupim tekstem, ale w zdecydowanej większości jest to moje specyficzne poczucie humoru, a w zasadzie całkowicie, bo mówiąc szczerze nie było jakiejś wielkiej sytuacji a na pewno nie od czasu mojego powrotu do quizu by ktoś mnie naprawdę zdenerwował. Często po fakcie zdaje sobie sprawę ze przesadziłem i są momenty, że jest mi głupio. Więc jeśli ktokolwiek w ISQ poczuł się urażony jakakolwiek odzywką z mojej strony, to niech wie, że nie miałem tego na celu. W RS mamy bardzo specyficzna atmosferę, a szczególnie rozmowy między mną Styrcem a Jessupem i potem z rozpędu przenoszę to na czat, bo zapominam, że nie wszyscy są tacy sami.
Pochodzisz z Bydgoszczy, ale z tym miastem nie masz już w zasadzie nic wspólnego. Komu kibicujesz teraz? Polonii, PSŻ czy Przyjemskiemu?
Oprócz tego ze cześć rodziny tam mieszka to prawda ze nie łączy mnie zbyt wiele, ale tam spędziłem swoja młodość wiec na pewno mam jakiś sentyment. Kibicuje w głównej mierze oczywiście Polonii, ale PSŻ tez życzę jak najlepiej, no i oczywiście Przyjemskiemu też.
Skąd taja sympatia do Przyjemskiego?
To jest oczywiście trochę żartobliwie przesadzone z mojej strony, ale jeśli w drużynie której kibicujesz przez dekadę nie ma zawodnika a tym bardziej wychowanka który jest naprawdę rokujący i w wieku 17 w ścisłej top ligi to staje się on sportowym bożyszczem wśród kibiców, bardzo szanuje go za to ze został kolejny rok w Bydgoszczy, chociaż patrząc obiektywnie nie wiadomo czy w dalszej perspektywie go to nie zahamuje, jednak ma świetnego menadżera który napewno wie co robi i sprawi ze Wiktor będzie potężny.