Wazzup to jeden z czołowych zawodników Buoni Fantasmas. W zespole lepszą średnią ma tylko Daniel. Był on jednym z faworytów do awansu do półfinału IM ISQ. Zawody zaczął dobrze, ale potem popełniał proste błędy i do końca musiał drżeć o to, czy znajdzie się w czołowej szóstce. Ostatecznie wymęczył awans.
– Dobrze powiedziane, wymęczyłem. Na pewno nie ocenię zawodów źle. To jest ćwierćfinał mistrzostw Polski, tu nie ma graczy z przypadku, co odpuszczają. Każdy wchodząc na czata chce wygrać, więc zdawałem sobie sprawę, jak ciężkie to mogą być zawody. Zaczęło się super, zarówno ja i hN mieliśmy po dwóch seriach startów po 5 punktów. Mając taki start wystarczyło już nic nie zepsuć. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać – powiedział Portalowi ISQ Wazzup.
5 punktów po dwóch biegach to dobra zaliczka. Ale dopiero wtedy rozpoczęły się problemy Wazzupa. – W trzeciej serii przegrałem o 0,08s z Melciem, a w 4 zrobiłem 3 literówki. Czyli sytuacja nagle diametralnie się odwróciła. Wiedziałem, że jeśli chcę być jeszcze w grze, to ostatni bieg trzeba wygrać i na szczęście udało się, choć nie znałem odpowiedzi od razu. Jest to taki mój mały sukces – dodał Wazzup.
Ostatecznie awans zapewnił sobie w biegu dodatkowym. Czy czuł przed nim dodatkowy stres? – Szczerze? Dużo większy stresik był przed pierwszym biegiem. Wiedziałem o tym, że trzeba dobrze wejść w zawody, bo przepustkę dalej dostanie tylko 6 z 16 i nie ma miejsca na większe błędy. Jeśli nie jesteś totalnym dominatorem i nie potrafisz wygrywać biegów seriami, trzeba te punkciki jakoś ciułać, więc w moim przypadku „zerówka” na starcie niszczyła jakiekolwiek plany – stwierdził Wazzup.
– W biegu dodatkowym było troszkę spokojniej. Nie narzucałem na siebie żadnej zbędnej presji. Albo wyjdzie albo nie. Jeśli nie będę znał odpowiedzi to nic na to poradzę. Na szczęście pytanie, choć wymagało krótkiego namysłu okazało się szczęśliwe i odpowiedziałem jako pierwszy – zakończył.