Witek przez lata stał na czele Internet Speedway Quiz i dowodził trzema klubami. Teraz przygląda się wszystkiemu z boku i dba o rozwój Portalu ISQ. Wywiadu sam ze sobą jednak nie przeprowadzi, a uważa, że ma wiele do powiedzenia na temat sytuacji w Internet Speedway Quiz. Opowiedział m.in. o planach na przyszłość, ocenił pracę Zarządu, a także powiedział o tym, czy sam trafi do Zarządu.
Wywiad przeprowadził Plonek, trener Fajrant Team.
Plonek: Zaczynając nasz wywiad, chciałbym spytać, co zmieniło się u Ciebie przez te 8 lat „odpoczynku” od Internet Speedway Quiz.
Witek (zawodnik Red Sox): Przez te osiem lat zmieniło się wszystko. Nie mieszkam już w Częstochowie i bardzo mi z tym dobrze. Zamiast żużla bardziej interesuje mnie piłka nożna i nią się częściej zajmuje zawodowo. Mam wspaniałą żonę i wszystko mi się bardzo dobrze ułożyło. W międzyczasie miałem oczywiście trochę do czynienia z żużlem, ale gdy pracowałem w biurze prasowym Włókniarza, to przestał mnie jarać żużel.
Czyli zgadzasz się z tezą postawioną przez kilku użytkowników na forum, że tylko żużel amatorski jest piękny, a zawodowy wtedy, gdy się go nie widzi od środka?
Zdecydowanie tak. Działając we Włókniarzu aż za dobrze widziałem, jak to wygląda od środka. Przeżyłem na żużlu sporo pięknych chwil, ale od kilku lat idąc na mecz nie mam żadnych emocji. Lata mi jaki będzie wynik, więc w tym roku nie byłem na żadnym. Bardziej podobał mi się za to żużel w Świętochłowicach, choć walki nie było, ale tam wszyscy się przeżywali to, że jest żużel. Niestety, jak tak dalej pójdzie, to tego sportu za kilka lat nie będzie. Bańka musi kiedyś prysnąć.
Niestety, pewnie prędzej czy później to nastąpi. Przejdźmy teraz do ISQ: swego czasu byłeś można rzec „człowiekiem orkiestrą” ciągnącym cały quiz. Czy możesz opowiedzieć jak to wyglądało? Jak z perspektywy czasu oceniasz swoje zaangażowanie? Czy jeśli moglibyśmy się cofnąć w czasie, to poświęcałbyś ISQ tyle czasu, co wtedy?
Trochę się tam pozarządzało quizem. Jak tak liczę, to było to około sześciu lat. To był piękny okres, z którego wyniosłem wiele wspaniałych znajomości. Część z nich teraz odkrywam na nowo. Zarządzanie quizem nie było łatwe, zmagaliśmy się z wieloma problemami, w tym z oszustwami, na które sam się dawałem nabierać przyjmując kilku takich gagatków do Black Sox i zamiast wychwycić talent w swojej drużynie, to przyciągałem multikonta.
A wpływało to na Twoje życie prywatne?
Faktem jest, że na życie prywatne wtedy to nieco wpływało, ale też z drugiej strony zbyt szalonego życia towarzyskiego to nie miałem. Ale gdy już dochodziło do kolizji terminów, to po prostu starałem się przełożyć mecz. Gdybym mógł cofnąć czas to nadal bym się angażował w quiz tak, jak wtedy, ale gdy już dochodziło u mnie do pewnego rodzaju wypalenia, to nie oddałbym ISQ w ręce Marca, o którym nie mam zbyt dobrego zdania z wiadomych względów. Gdybym jednak wtedy miał ten rozum, co dziś, to mielibyśmy już 21 sezon i kto wie, może trzy szczeble rozgrywek.
Koniec końców ISQ wróciło po 8 latach przerwy. Czy myślałeś, że faktycznie to się uda po tak długim okresie czasu, czy już raczej nie dawałeś szans temu projektowi?
Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że ISQ jeszcze kiedykolwiek wróci. Ligę miast i towarzyskie ściganie traktowałem jako zabawę, która za chwilę wszystkim się znudzi, bo braknie zaangażowania. Sam nie chciałem startować w ISQ, ale skusił mnie Bosky, kiedy pisał, że reaktywuje Black Sox. No to czemu Black, a nie Red Sox? A jak już było Red Sox, to nie potrafiłem odmówić. Miałem się nie angażować w ISQ, ale nie wyszło.
Zaangażowałeś się w Portal ISQ, który jest świetną reklamą quizu. Planujesz jeszcze większą aktywność?
Zacząłem pisać na Portalu ISQ i rozkręcać go, co daje mi sporo satysfakcji. Choć trzeba przyznać, że poprzeczkę zawiesiłem sobie wysoko. Zastanawiałem się nad tym, czy zwiększyć zaangażowanie i pomóc chłopakom z Zarządu. Oni wiedzą, że mogą liczyć na moje rady, ale raczej do Zarządu nie wstąpię, choć nigdy nie mów nigdy. Wydaję mi się, że łatwiej mi się wypowiadać jako zwykłemu quizowiczowi. Wtedy nie muszę się gryźć w język. Gryzłem się przez sześć lat i teraz już nie zamierzam. Moim zdaniem nie może być tak, że ludzie proponują zmiany, a Zarząd milczy. Za chwilę mamy siódmą kolejkę i nie wiemy czy liczą się bonusy.
Jak zatem oceniasz nowe ISQ?
Nowe ISQ oceniam pozytywnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem zaangażowania ludzi w ten projekt. Nie spodziewałem się, że tak będzie. Mamy już 6. kolejkę, za sobą kilka kontrowersji i wciąż na nowo uczymy się ISQ. Ja na przykład nie ogarniam tematu literówek i podobnych nazwisk, ale trwają nad tym debaty. Mieliśmy też jedną aferę i bałem się, że to może być gwóźdź do trumny, ale jak widać nie jest. Bawimy się dalej, a tych, którzy zachowali się nie fair wyrzucono z quizu. Nie mam pojęcia po co w internetowej grze, w której nie walczymy o żadne nagrody ani gratyfikacje, oszukiwać. No ale może dlatego, że nie oszukiwałem. Trzeba byłoby zapytać ekspertów w tym temacie.
No właśnie, dopiero co zaczęliśmy zabawę w miarę zaufanym gronie ludzi, a tutaj już niektórzy od początku nastawieni byli na oszustwo. Czy uważasz, że kara jest wystarczająco wysoka? Wiadomo, że w starym ISQ tacy delikwenci nie mieliby prawa powrotu.
Przede wszystkim bardzo szkoda, że doszło do takiej sytuacji. Lubiłem i dalej lubię Jakubo, fajnie mi się z nim rozmawiało, ale niestety zrobił, co zrobił. Ja się jakimkolwiek oszustwem w ISQ brzydzę. Trochę tych afer wytropiłem i za każdym razem był szok. Największy chyba w przypadku Radka, który mógłby być legendą ISQ, ale wybrał nieco inną drogę. Uważam, że kara dla Gallopa i Jakubo jest zbyt niska. Wiem, że ludzie się zmieniają i mogą być lepszymi, ale skoro jest jakiś regulamin, to go przestrzegajmy. Bawimy się tu w kilkudziesięciu chłopa i mnie lata czy zrobię trójkę, czy zero – choć wolałbym trójki. Czy Red Sox wygra, czy nie, to też mi zasadniczo obojętne. Liczy się zabawa. Wiadomo, że fajnie się wygrywa, ale nie za wszelką cenę. Ale niektórzy sądzą inaczej. Może za dobrze nie pamiętam, ale za mojej kadencji w Zarządzie byliśmy bardziej surowi. Dodam też, że te lata temu wiedziałem, że TL nie do końca gra czysto, ale dowodów nie miałem. Wystarczyło jednak trochę przycisnąć i sami by się wtedy przyznali, ale lepiej się przyciska, jak jest się poza Zarządem.
Wróćmy jeszcze do twoich „dzieci” czyli Red Sox i White Sox. Nie ciągnie wilka do lasu i nie ma planach reaktywacji Black Sox?
Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja. Jeśli Zarząd postawi na promocję gry i będzie wielu debiutantów, to chętnie założę Black Sox, w którym będą tylko zawodnicy stawiający pierwsze kroki. Może regulamin zezwoli mi na jazdę jako gość? Jeśli rządzący będą chcieli, to mogę coś doradzić, ale to już od nich zależy. Powiem szczerze, że miałem nie angażować się w ISQ, ale gdy już startuje w meczach, to niekiedy brakuje mi tego, że sam układam taktykę. Nie mam tyle czasu i chęci, by w trakcie meczu zajmować się protestami o jedną literkę albo szukać czy był żużlowiec o takim i takim nazwisku, by z 1:5 zrobiło się 2:4. Jeśli miałbym zostać trenerem, to raczej w zespole debiutantów. Podkreślam – debiutantów, a nie multikontowców.
Zajmijmy się zatem ścieżkami rozwoju ISQ. Co według Ciebie byłoby lepsze dla quizu? Pozostać w swoim własnym hermetycznym gronie i ściągać pojedyncze jednostki, czy robić promocje i wielki zaciąg nowych twarzy. Wtedy musimy liczyć się z tym, że wiadomo jak to z nowymi, mogą się zacząć różne oszustwa i inne tego typu sytuacje?
Jeśli będzie promocja, to możemy przyciągnąć fanatyków speedway’a, którzy coś o nim wiedzą, ale też takich, co mogą być krnąbrnymi charakterami. Pytanie dotyczące rozwoju jest inne: na co jesteśmy gotowi organizacyjnie? Czy znajdzie się tylu sędziów, by prowadzić większą liczbę meczów. Czy będzie odpowiednia liczba pytań itd. Zarząd czeka poważna debata na ten temat, o ile oczywiście takie rozwiązanie biorą pod uwagę. Ja bym postawił na szeroką promocję, bo w przeszłości dawało to dobre efekty. Oszukiwali zazwyczaj nie nowi, ale ci, co już od lat w quizie byli.
Czy stawiasz sobie jakieś cele indywidualne na ten sezon? Pewnie miło byłoby ponownie stanąć na najwyższym stopniu podium IM ISQ?
Pewnie tak, ale to jest nierealne. Powoli łapię formę i w ostatnim meczu byłem nawet liderem Red Sox, ale nie czuję się na tyle pewnie, by przed spotkaniem zapisywać na swoim koncie dwucyfrówkę. Celów nie mam, nie wiem czy wystartuje w IM ISQ. Wstyd byłoby się skompromitować i odpaść w ćwierćfinale, a tego się trochę boję. Liczy się zabawa.
Autor: Plonek.
Ka-pi-tan! Ka-pi-tan! Ka-pi-tan!