„Moim osobistym faworytem był Brady Kurtz, ale ostatnio popadł w przeciętność.” Druga z trzech części wywiadu z Jaśkiem.

Misi: „Przejdźmy może teraz do tematów około żużlowych. Śledzisz na bieżąco wyniki najważniejszych turniejów na świecie? Masz jakiegoś swojego ulubionego zawodnika, któremu kibicujesz w każdych zawodach?”

Jasiek: „Śledzę wyniki Grand Prix, Ligi Polskiej, ale na zasadzie widza. Nie jestem emocjonalnie związany z żadnym z zawodników, ani drużyną. Oczywiście, biorąc pod uwagę przeszłość i dorastanie w Rzeszowie, śledzę wyniki tej drużyny (jest jeszcze słabsza niż była, gdy mieszkałem w Polsce).„

M.: Jak zapatrujesz się na zmagania w Polsce? Masz jakiś szczególny klub, któremu mocniej kibicujesz? Może Stal Rzeszów, klub z Twojego rodzinnego miasta?

J.: „Tak jak wcześniej mówiłem, nie czuję się związany z żadną drużyną. Sam żużel przestał być dla mnie interesujący, ale w ramach relaksu od czasu do czasu oglądam jakieś zawody na YouTube. Chętnie powracam do zawodów z lat 90-tych, gdy bylem nastolatkiem i oglądam mecze różnych drużyn.

Natomiast losy żużla w Rzeszowie śledzę oczywiście. Podziwiam takich ludzi jak Michał Drymajło, któremu chce się w to bawić. Bylem kiedyś blisko tego i im dalej w to brnąłem, tym mniej mi się to podobało. Rzeszów to specyficzne środowisko – zaściankowe, pełne minimalizmu i rzucania kłód pod nogi. To nie widać tylko w żużlu, ale czułem to m.in. wtedy, gdy tam bylem w ramach wakacji. Może tylko warto spędzać mniej czasu na dziwnych zdjęciach na mediach socjalnych panie Michale. Takie coś nie pomaga. Respekt za upór i cierpliwość.„

M.: Na co dzień mieszkasz w Australii, miałeś okazję być na żywo na jakiś miejscowych zawodach? Jak wrażenia? Czy żużel jest popularny?

J.: „W Australii na zawodach żużlowych bywałem wielokrotnie. Gdy jeszcze operował tor żużlowy w Gosford, jeździłem tam na większość zawodów. Później tor zamknięto i zajęło trochę czasu, zanim otwarto obiekt w Kurri Kurri. W Kurri bylem tylko kilka razy. Jest dość daleko od Sydney, a zawody kończą się późno, więc obawiam się jazdy z powrotem w środku nocy (mam tendencje do zasypiania przed kierownica). Bylem na jednym z turniejów Grand Prix w Melbourne. Spotkałem się z grupa starych znajomych, którzy dziś są działaczami GKSŻ. Między innymi z Piotrem Szymańskim, przewodniczącym komisji, Darkiem Cieślakiem z Rawicza i Maćkiem Polnym z Gdańska. Jechali wtedy z reprezentacją juniorów na DMŚJ do Mildury. Poznałem również zawodników – Bartka Zmarzlika (dzięki za pamiątkową kurtkę), braci Pawlickich, Maksa Drabika i Pawła Przedpełskiego. Byli wtedy juniorami i dopiero zaczynali swoje kariery.

Zawody Grand Prix przyciągnęły sporo widzów, choć jak na warunki australijskie, tej publiczności może być dużo więcej. Etihad Stadium w Melbourne mógł bodajże pomieścić ponad 50 tysięcy ludzi, a zapełniony był może w połowie. Dla porównania – mecze NRL, zwłaszcza te najwyższej marki przyciągają pełne stadiony (np. ANZ Stadium w Sydney może pomieścić ponad 70 tysięcy ludzi), a wszystkie bilety rozchodzą się w przedsprzedaży.

Mniejsze turnieje to taka zabawka dla tych, którzy to po prostu kochają. Fajny piknik z zawodami żużlowymi w tle. Kilkuset widzów, czasem może trochę więcej. Zresztą stadiony nie pomieszczą tu wiele więcej. Stadion w Kurri Kurri nie ma ławek, ani krzesełek, więc gdy tam byłem, przyniosłem moje składane krzesło, do tego jedzenie i picie w moim esky i można sobie zaliczyć fajny wieczór. Szkoda, ze Kurri Kurri jest tak oddalone. Zdecydowanie bliżej jest tor w Nepean, ale to jest raczej tor treningowy. Nepean to na tę chwilę jedyny czynny tor żużlowy w Sydney. Niby jest tor w dzielnicy Parramatta, ale żużla klasycznego tam nie ma (choć ktoś chyba próbował go niedawno zorganizować).”

M.: „Co jakiś czas pojawia się kolejny „młody Kangur”, którego marzeniem jest powtórzenie sukcesów innych wielkich Australijczyków. Jest w tym momencie ktoś taki, może mniej znany w Polsce, który za parę lat będzie pukał do drzwi światowej czołówki?”

J.: „Myślę, że ci, którzy obecnie jeżdżą w Europie, maja taka szanse, ale musza odpowiednio to sobie wszystko poukładać. Moim osobistym faworytem był Brady Kurtz, ale ostatnio popadł w przeciętność. Czasami jest tak, że młody zawodnik musi pojeździć parę lat, żeby przebić się do ścisłej czołówki. Świetnym przykładem jest Jason Doyle, który tak naprawdę blisko trzydziestki zaczął być zawodnikiem ze ścisłej czołówki światowej. Teraz z tego młodszego pokolenia na pewno Jaimon Lidsey (miał słabszy sezon 2022), Keynan Rew (szkoda, ze się porozbijał), a z tych, co dopiero zaczynają? Dopóki nie wyjada do Europy i się tam nie przetestują, niewiele z tego będzie.

Te młode kangury będą pojawiać się regularnie, bo tutaj młodzi ludzie idą do pracy i zarabiają sobie na używany sprzęt i tak zaczynają swoja karierę. A że regularnie pracują szkółki w Somersby, Gillman, to i ciągle pojawiają się nowi zawodnicy na horyzoncie.

Jako ciekawostkę dodam, ze wielu zawodników uprawia tu żużel w ramach amatorki i jest co najmniej kilka klas motocykli, na których można jeździć. Nie chodzi tu tylko o pojemność silnika, ale również o kształt motocykla. Ciężko by mi było to wyjaśnić. Musiałbym chyba porobić parę zdjęć np. na treningu w Nepean i pokazać.”

M.: „Żużlowy mecz Polska – Australia. Za kim serce Jaśka bije mocniej, komu kibicuje?”

J.: „Z Polska nie łączy mnie nic. Dorastałem tam, mieszkają tam moi rodzice i rodzeństwo, ale poza tym, nie mam z tym krajem nic wspólnego. Przez 19 lat bylem tam dwa razy – raz na 2.5 tygodnia i raz na półtora tygodnia. Australia to mój kraj i mój dom, gdzie mieszkam całe swoje dorosłe życie. Zawsze w takich meczach jestem za Australia, ale nie czarujmy się – na dzisiejsze czasy Polska dominuje w światowym żużlu i powinna za każdym razem to wygrać.”