Dawid pokonał Goliata. Swój cel zrealizowali

Wystartowały play-offy w rozgrywkach Internet Speedway Quiz. W drugiej lidze nie obyło się bez niespodzianki, którą sprawiła ekipa SMS ISQ wygrywając na własnym czacie z Black Sox. I to wcale nie mało.

Runda zasadnicza w 2. Lidze padła łupem Black Sox, które zainkasowało 29 punktów. Złożyło się na to dwanaście zwycięstw i jeden remis, a bilans uzupełniły dwie porażki. Spodziewać można się było tego, że „Czarne Skarpetki” w półfinale postawią na czwartą drużynę – SMS ISQ. I takiego też wyboru dokonali.

Ich rywal w piętnastu rundach wywalczył siedemnaście punktów mniej. Wygrał pięciokrotnie i aż dziesięć razy przegrywał. Nic dziwnego, że faworytem było Black Sox. Tym bardziej że w bezpośrednich starciach również górą była ekipa Pirka wygrywając – 53:37, 53:37 i 53:36.

– Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że czeka nas trudny mecz. Trzy spotkania i trzy porażki, a także fakt, że to lider rozgrywek na pewno stawiał Black Sox w roli faworyta, ale nie zamierzaliśmy odpuszczać. Trochę ponakręcaliśmy się pozytywnie przed meczem, by jednak sprawić jakąś niespodziankę – powiedział po meczu Cinek.

Gospodarze wtorkowego meczu rozpoczęli mecz od podwójnego uderzenia, a w kolejnych wyścigach zadawali kolejne ciosy rywalom. W efekcie po pięciu biegach na tablicy wyników było już 23:7! To był moment przebudzenia Black Sox, które w szóstym, siódmym i dziewiątym biegu odrobiło dwanaście „oczek” za sprawą podwójnych zwycięstw.

– Ten początek meczu mocno nas zmobilizował i chyba trochę nawet za bardzo. Wkradła się lekka radość i to nas zgubiło, bo rywal to wykorzystał. Zaczęły się też jednak trudniejsze pytania, w których goście byli bardziej rozeznani. Dla nas cel był jeden, by utrzymać ten bilans i wygrać, choćby punktem – dodał częstochowianin.

I zadanie to udało im się zrealizować. Kiedy wydawało się, że Black Sox dojdzie do głosu i przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść, to SMS ISQ zadał kolejne trzy ciosy 5:1 tracąc przy tym tylko ledwie jedno oczko. Przed biegiem nominowanym było jasne, która drużyna wygra.

– Nie siedzę w głowach zawodników, ale wydaje mi się, że troszkę mogli nas zlekceważyć. W rundzie zasadniczej trzy razy nas pokonali dosyć gładko, a tu ten początek meczu pokazał, że jednak nie warto nas skreślać. Szkoda, że w ostatnim biegu padła taka strzelanka w poprawną odpowiedź, bo mogliśmy utrzymać te 15 „oczek” przewagi – komentował po meczu uradowany Cinek.

Częstochowianin był bohaterem swojej drużyny, bowiem prawie połowa punktów całej drużyny, to właśnie jego rezultat. Cinek w siedmiu startach odpowiadał poprawnie jako pierwszy i punkty stracił dopiero w ostatnim biegu, kiedy to wpadło wykluczenie.

– Bardzo pasowały mi pytania, ale i trochę miałem szczęścia. Choć wynik cieszy i to bardzo, to jednak gdyby chłopaki nie zrobili swojej roboty, to byśmy ten mecz mogli przegrać. RDrabiniok pojechał swoje, vaikai dorzucał bonusy, Scott zaczął jak nigdy, ale skończył jak zawsze (śmiech) – mówił Cinek.

Jeśli SMS ISQ utrzyma wynik dwumeczu na swoją korzyść to będzie sprawcą ogromnej niespodzianki. – Teraz trzeba zrobić wszystko, aby w rewanżu zrobić minimum 40 punktów. Wiemy, że nie będzie łatwo, ale nie poddajemy się. Jeśli odpadniemy, to nie załamujemy się. Dla nas celem był awans do play-off, co udało się zarealizować, a przez chwilę nawet i to nie było takie pewne. Teraz opcje są dwie. Albo zaskoczymy rywala po raz drugi i wyrzucimy go z finału albo rozjedzie nas niczym walec i wybije nam ISQ z głowy – zakończył Cinek.