Uznałem, że nie jestem w tym gronie potrzebny – II część rozmowy z Cinkiem

Witek: W SMS-ie tych konfliktów w zasadzie nie ma. Atmosfera jest fajna, z chłopakami na luzie żartujemy sobie. Dlatego dziwię się, jak tam mogły powstawać konflikty w DD i Wigrach?

Cinek: Co ja ci mogę powiedzieć. W Dobrych Duszkach tak naprawdę wszystko ocierało się o jedną osobę, której zbyt mocne podejście do Internet Speedway Quiz mnie akurat mocno męczyło. Psychicznie może jest złym określeniem, ale ciągła napinka, treningi, jakieś inne cuda na kiju sprawiały, że nie czerpałem żadnej radości z gry. Chociaż tu też trzeba pamiętać, że ja w Dobrych Duszkach byłem młokosem, a jechałem u boku doświadczonych graczy. Myślałem, że tak trzeba. W Fajrant Teamie chyba nie było jakiejś wielkiej spiny ze mną w roli głównej w zespole, ale mogę też nie pamiętać. Ja odszedłem z drużyny tylko dlatego, że Plonek zachował się tak, jak się zachował i o czym już kiedyś wspominałem. Trochę mnie to zabolało i to był też taki moment, w którym stwierdziłem, że szkoda moich nerwów. ISQ było fajne, ale widocznie beze mnie będzie znacznie lepsze. No i gdyby nie SMS, a właściwie, gdyby nie twoja osoba, to dziś moglibyśmy rozmawiać wyłącznie prywatnie i służbowo, a o quizie jedynie wspominkowo.

Co sprawiło, że ostatecznie zgodziłeś się na jazdę w SMS? Pamiętam, że dosyć długo z tym zwlekałeś.

Ja w zasadzie podjąłem decyzję, że kończę z ISQ. Nie dostałem żadnego zapytania, czy chciałbym gdzieś powalczyć o skład, więc uznałem, że nie jestem w tym gronie potrzebny. Wtedy złożyłeś mi propozycję, więc musiałem sobie to przemyśleć, czy jechać dalej. Wiedziałem, z czym się wiąże SMS, jakie byłby wobec mnie oczekiwania. Ostatecznie ze względu na twoją osobę zdecydowałem się podjąć rękawicę i zobaczyć, co za projekt planujesz wprowadzić w życie.

I jak oceniasz ten projekt?

Chyba najwłaściwszą oceną będzie naturalnie pozytywna. Na pewno włożono w to dużo serca i zaangażowania, choć podobno pojawiały się jakieś nieprzychylne komentarze. No ja jestem tym trochę zdziwiony, ale widocznie to też pokazuje, że rywale mieli respekt wobec SMS. Na plus to, że wybił się vaikai, wrócił Scott i coś tam kilka biegów odjechali Barnej z Karlikiem. Na pewno szkoda, że nie udało się zwerbować więcej nowych graczy, by ten SMS był faktycznie drużyną stricte szkoleniową. Ja miałem być uzupełnieniem i wystartować w maksymalnie kilku biegach w całym sezonie, a tymczasem trzeba było jechać w każdym, a także wspierać się gośćmi. Na pewno jest to projekt warty rozwoju i mam nadzieję, że ostatnie prace mające na celu pozyskanie nowych graczy zaowocują zbudowaniem fajnej, młodej i gniewnej kadry, która w SMS dostanie szansę nauki quizu.

Z Tobą w składzie?

To już zależy od trenera. Ja jestem otwarty na dalszą współpracę i z tego co rozmawialiśmy z chłopakami, to oni też chcieliby tutaj dalej startować. Jednak uważam, że jeśli Witkowi uda się pozyskać nowe twarze do ISQ, to właśnie one powinny zająć miejsca w SMS. Ja mogę być atmosferovicem albo rzecznikiem prasowym.

Jak ocenisz sezon w swoim wykonaniu?

Na pewno mogę być z niego zadowolony, ale do takiej pełnej satysfakcji wiele zabrakło. Gdybym miał sobie wystawić ocenę, to taką czwórkę z minusem. Na pewno na plus było to, że wygraliśmy z Tusią Ligę Dwójek, a indywidualnie stanąłem na podium Kryterium Asów, co było dla mnie mocnym rozpoczęciem sezonu. Pozytywnie też postawa w lidze, gdzie otarliśmy się o ogromną niespodziankę. To i kilka moich indywidualnych występów jest na pewno niedosytem. Zdarzyły się mecze, po których wstyd było powiedzieć kolegom coś więcej niż „przepraszam”. Szkoda mi też Srebrnego Kasku, gdzie zacząłem dobrze, a skończyłem, jak zwykle i przede wszystkim IM Spisu.

Zdarzały Ci się w tym sezonie rewelacyjne występy, jak choćby 21 punktów w II lidze. Żałujesz, że nie komplet 24?

Kurcze, no na pewno żałuję. Ten mecz był dla mnie kontynuacją niezłej passy, bo do tego feralnego biegu, w którym pojawiło się wykluczenie miałem trzynaście zwycięstw w czternastu wyścigach, z czego bodajże dwanaście z rzędu. Po tym pierwszym komplecie apetyt był ogromny. Na tyle, że dwa kolejne mecze schrzaniłem. Przyszła sportowa złość i udało się odbić od dna. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele. Czuję większy niedosyt, bo gdybym zwyciężył, to i wynik półfinałowego dwumeczu byłby inny.

Dość sensacyjnie wygraliście z Tusią 4. Dywizję Ligi Dwójek. Spodziewałeś się takich wyników?

Tutaj przydałaby się jakaś dyplomatyczna gadka w stylu pomidora (śmiech). Mówiąc całkiem poważnie, to nie i chyba Tusia się na mnie nie obrazi, że to powiedziałem. Chcieliśmy to potraktować, jako fajną zabawę i możliwość dodatkowej rywalizacji. Nie nastawiałem się na to, że musimy wygrać, czy coś w ten deseń. Chciałem, aby Tusia nabrała kolejnego doświadczenia, poćwiczyła spis, dowiedziała się kolejnych wątków z żużlowego świata. A to, że nam się udało rozpatruję, jako miłą niespodziankę i znak, że to jej się udało zrealizować. Ona powie, że wygrane to moja zasługa, ale gdyby nie jej cenne punkty, to sam mogłem co najwyżej remisować mecze.

Teraz przed Wami 3. Dywizja i większe wyzwania. Uważasz, że macie szanse na utrzymanie?

A czemu mamy nie mieć szans? Już był taki jeden, co uznał, że Tusia może sobie nie poradzić, ale nie po to awansowaliśmy sportowo, by teraz zmieniać skład albo rezygnować z awansu. Jeśli uda się utrzymać, to będzie fajnie. Jeśli spadniemy, to powalczymy o to, by wrócić do 3. Dywizji. A może w kolejnym sezonie pojedziemy w 2. Dywizji?

Na czatach i w ISQ może się wszystko zdarzyć. Idźmy tym tropem. Co by zrobił Cinek, gdyby dostał ofertę na starty w sezonie 16 z Dobrych Duszków?

Cinek: Nie muszę o tym myśleć, bo takiej oferty nie dostanę.

Ale załóżmy, że dostaniesz. Albo np. z Buoni Fantasmas.

A dlaczego właśnie Buoni Fantasmas?

Tak rzuciłem, bo to klub, w którym nie startowałeś i wydaję mi się nie masz żadnych animozji z zawodnikami, a przynajmniej z większością.

Odrzuciłbym.

Rozumiem, że nie chciałbyś startować w I lidze?

Nie, nie czuję się na siłach, by rywalizować w I lidze. Ktoś powie, że to brak ambicji, bo lepiej podjąć rękawicę i walczyć. Na pewno. Ale wolę powalczyć o miejsce w TOP II ligi niż odcinać kupony w I lidze.

Twoim atutem jest spis, zostałeś nawet mistrzem w tej dziedzinie. Czy to Twój największy sukces w ISQ?

Indywidualnie na pewno tak, bo to jedyna oficjalna impreza, którą udało mi się wygrać. Trochę szkoda, bo w kilku imprezach jeden wyścig decydował o tym, że dziś w swoim ISQ-owym CV mam tylko trzy turniejowe miejsca na podium. Ogólnie równie wysoko stawiam sobie też Drużynowe Mistrzostwo I Ligi z sezonu ’14. Co prawda pojechałem tylko osiem biegów, ale jednak miałem jakiś wpływ na końcowe złoto.

Co trzeba robić, żeby tak szybko pisać?

Gdybym znał na to receptę, to dziś byłbym dwukrotnym mistrzem spisu i liderem klasyfikacji generalnej Grand Prix Spisu (śmiech). Szczerze mówiąc, to wydawało mi się, że pomagała mi w tym praca, jaką na co dzień pełnię. Często trzeba działać pod presją czasu, więc gdzieś te szybkie palce idzie wyćwiczyć będąc dziennikarzem. Jednak ostatnie turnieje spisu pokazują, że równie szybko można pisać będąc księgowym, robotnikiem, kierowcą, czy wesołym działkowcem.