Vaikai: Często podpalam się w trakcie biegu

Vaikai to debiutant, który swoich sił próbuje w SMS ISQ. Był jako gość w kadrze White Sox, ale ostatecznie szansę debiutu w I lidze dostał w Red Sox. I wykorzystał ją w stu procentach. Zdobył 7 punktów w pięciu biegach. Dwa z nich wygrał podwójnie i walnie przyczynił się do wygranej nad Champions Team. Na co dzień Vaikai ściga się w barwach SMS ISQ w II lidze.

Witek: Jesteś jednym z nielicznych debiutantów w sezonie 15. Skąd dowiedziałeś się o ISQ?

Vaikai: ISQ kojarzę z dawnych czasów, gdzieś pomiędzy 2006 a 2008 rokiem. Gdy jeszcze przynależałem do nieobecnej już w naszym kraju grupy społecznej gimbusów, to brałem udział w siostrzanej zabawie pt. Internet Football Quiz. Wiedziałem, że istnieje też żużlowy odpowiednik, ale mimo tego jakoś nigdy mnie nie ciągnęło, żeby sprawdzić jak to wygląda, bo uważałem, że mam za małą wiedzę, żeby się mierzyć z innymi maniakami speedway’a.

Z kolei w październiku 2022, na forum żużlowym lubelskiej drużyny zobaczyłem post Osvalda o zawodach dla debiutantów. Było to niedługo po mojej wyprowadzce z domu rodzinnego, w którym został komputer stacjonarny, natomiast ze sobą miałem jedynie laptopa, praktycznie bez gier, ze średnim internetem z telefonu i mając bezczynny wieczór postanowiłem udać się na turniej, żeby jakoś ten wolny czas sobie zapełnić. A o samym ISQ chyba powiedział mi kolega, który ze mną startował w IFQ, właśnie między 2006 a 2008 rokiem.

Startujesz w SMS ISQ w II lidze. Jak ocenisz pomysł powstania tej drużyny?

Ciężko mi powiedzieć jak wyglądałoby znalezienie pierwszej drużyny w ISQ, gdyby nie SMS, ale na pewno miło, że taka inicjatywa powstała. Jeżeli tylko ma się czas i chęć, to dla nowego gracza reprezentowanie barw SMS jest praktycznie równe z gwarancją startu w każdym meczu, co pozwala zdobywać doświadczenie. Nie można tutaj też pominąć opiekuna SMS czyli Witka, który cierpliwie tłumaczy wszystkie niuanse ISQ, przypomina o meczach i dba o to, żeby nowym graczom nie zabrakło miodu, dzięki czemu można się skupić na jeździe i zdobywaniu kolejnych punktów. SMS zdecydowanie obniża próg wejścia do zabawy dla nowych graczy, a przy okazji dobrze wprowadza do quizowej społeczności

Początkowo jako gość trafiłeś do White Sox, ale tam nie dostałes szansy. Potem starało się o Ciebie Red Sox. Dlaczego zdecydowałeś się na zmianę?

Była to przemyślana operacja, której mózgiem został Slayu, a ja miałem za zadanie rozwalić ligowych rywali od środka. A tak na serio, to Witek skusił mnie możliwością występów w pierwszej lidze, tak więc wydawało mi się, że będę miał trochę więcej szans na pojawienie się na tym najwyższym poziomie. White Sox jest bardzo skonsolidowaną drużyną, która chyba zawsze pojawia się na swoich meczach w komplecie. To w porównaniu z moją raczej marną wiedzą o żużlu sprawia, że ciężko mi było zadebiutować w najwyższej klasie rozgrywkowej. A że Witkowi najwyraźniej brakowało quizowego szrotu w drużynie, to zwietrzyłem w tym swoją szansę na dodatkową możliwość jazdy.

W meczu z Champions Team dostałeś szansę jazdy w Red Sox. Jak ocenisz swój debiut w I lidze?

Cieszę się, że mój debiut przypadł na mecz z podwyższoną temperaturą na czacie i dużymi emocjami. Zdobyłem raczej maksymalną liczbę punktów na jaką mnie było stać. Jedna z przywiezionych „jedynek” to był spis, gdzie odpowiedzi przede mną były udzielone przez graczy, którzy tę odpowiedź znali, więc tylko tyle mogłem zrobić. Z Boskim udało mi się zdobyć dwie trójki z bonusem czyli idealnie, natomiast w pozostałych dwóch „jedynkach” pewnie mogłem trochę więcej podziałać jeśli chodzi o moją specjalność czyli spis. Pytania były dosyć trudne, aczkolwiek trafiały się takie, na które znałem odpowiedź bądź część odpowiedzi (np. pytanie o Frasera Bowesa i jego ojca). Miałem też pytanie o Adriana Śmieję, którego kojarzę z występów w lubelskich barwach, ale zabrakło mi szybkości przy przeszukiwaniu danych w pamięci mojej głowy. Na pewno na plus mogę zaliczyć to, że wszystkie biegi z moim udziałem były wygrane drużynowo, aczkolwiek wszelkie zasługi trzeba oddać moim kolegom z pary.

Jak ocenisz swoją jazdę w II lidze?

Są lepsze i gorsze mecze, aczkolwiek 21 średnia biegowa, która wynosi 1,338 raczej wielkiej chluby mi nie przynosi. Zdarzają się trudne dla mnie pytania, chyba nawet na większość nie znam odpowiedzi, a jak znam to leżą zakurzone gdzieś w pamięci i trudno je pod presją biegu znaleźć, więc polegam raczej na spisie. Na pewno mam rezerwy jeśli chodzi o wiedzę – kwestia uporządkowania pewnych faktów i przypomnienia sobie różnych zdarzeń, natomiast nigdy nie będę typem zawodnika, który będzie kojarzył każdego juniora z lat 60 czy innych zawodników-meteorytów. Patrząc czysto na wiedzę żużlową to pewnie jestem w ogonie ligi, ale udaje mi się przykryć mankamenty szybkością pisania. Z innych aspektów, to muszę popracować nad szybkością myślenia i kojarzenia – bardzo frustrujący jest moment kiedy zna się odpowiedź, ale nie można jej sobie przypomnieć. Poza tym jeszcze często podpalam się w trakcie biegu i wykorzystuję bezsensownie swój limit odpowiedzi – na pewno kilka punktów uciekło mi w ten sposób. Niemniej jednak suma summarum jak na debiut nie jest źle, ale wiadomo, że zawsze chce się być coraz lepszym w tej zabawie.Otwórz

Jak z perspektywy debiutanta ocenisz całe ISQ?

Na pewno jest to fajna rozrywka jak każda forma rywalizacji. W obecnych czasach z tego co wiem to na rozmaitych portalach bardzo dobrze się klikają quizy, więc jest to powszechnie lubiana forma rozrywki, a format ISQ jako rozgrywek na wzór żużlowych tylko uatrakcyjnia całość. Można zdobyć trochę wiedzy i rozruszać szare komórki. Widać, że w ISQ wytworzyła się zwarta i dobra społeczność, a wszystkie niesnaski są tylko dowodem na to jak ta zabawa jest ważna dla wielu osób. Wydaje mi się, że kłótnie wynikają tylko i wyłącznie z tego, że koktajl złożony z chęci zwycięstwa, mieszanki różnych osobowości i dbaniu o „quizowe” dziecko potrafi być niekiedy zabójczy, ale zachowując humor i dystans do pewnych spraw można wiele rzeczy przetrwać. Jedyny minus jest taki, że żużel mimo wszystko jest niszowy a ISQ to nisza żużla, co sprawia, że siłą rzeczy z perspektywy nowego gracza taka społeczność może wydawać się zamknięta. Gdyby było na to lekarstwo, to pewnie nadal byśmy korzystali z forów internetowych jeśli chodzi o zainteresowania, a nie grup na facebooku. W quizie jest wiele łebskich osób, więc pozostaje mi mieć nadzieję, że cała zabawa będzie się dalej prężnie rozwijać, pomimo tego, że w naturalny sposób nowy narybek jest ograniczony czego sobie i wszystkim czytelnikom życzę.